Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Boom: Co masz teraz?

Shyboy: W-f ;;

Boom: I dlaczego nie ćwiczysz?!

Shyboy: Bo po tej lekcji mamy się spotkać, a chyba nie chcesz, żebym śmierdział potem, prawda?

Boom: No nie...

Boom: Ale to nie zmienia faktu, że i tak bym cię nie wypuścił do końca życia ♥

Shyboy: Jesteś wariat >\\\<

Boom: Wiem, ale tylko twój ♥

Boom: Po dzwonku, czekaj na mnie na boisku ^^

Shyboy: Oki! :*

*

YOUNGJAE

Kiedy zadzwonił dzwonek, wybiegłem z sali i pobiegłem na dwór, a potem na boisko. Uradowany rozglądałem się za chłopakiem. Nie przychodził, co mnie bardzo irytowało. Czyżby się mną tylko bawił? W sumie, to byłoby bardzo prawdopodobne do naszego sławnego JB. Z tego co wiem, to często zabawiał się laskami. Po dłuższej chwili spuściłem głowę i ruszyłem przed siebie, a dokładniej do szkoły. Jednak po chwili usłyszałem głośne odchrząknięcie. Jak na zawołanie, odwróciłem się w stronę, z której dobiegało. Co tam ujrzałem? Szczerzącego się, jak głupi do sera, Jaebuma. Zacząłem piszczeć jak napalona fanka i rzuciłem się biegiem w jego stronę, ostatecznie zawieszając się na jego szyi. Ten obiął mnie w pasie i obkręcił kilka razy.

- Myślałem, że mnie wystawiłeś...- Westchnąłem, gdy się zatrzymał i zrobiłem smutną minę.

- Co ty gadasz? Przecież się umówiliśmy. Nie zostawiłbym cię na pastwę losu. Za bardzo namieszałeś mi w głowie. - Zaśmiał się, a ja myślałem, że się rozpłynę. Cudowny śmiech.

- Wiesz...różnie bywa...Ale mimo to cieszę się, że jesteś. - Uśmiechnąłem się szeroko i cmoknąłem go w policzek.

- Eeee...chyba się zapomniałeś...- Spojrzałem na niego pytająco. Czyżbym nie mógł mu nawet dać buziaka, którego obiecywałem mu dłuższy czas? Moje myśli szybko zostały rozwiane, widząc na kartce ocenę bardzo dobrą z matematyki. Uniosłem lekko kącik ust. Szczerze nie sądziłem, że mu się uda, ale przynajmniej wiem, że zależy mu na mnie. Spojrzałem chłopakowi w oczy z wielkim uśmiechem, a ten przyciągnął mnie bliżej siebie i wpił się namiętnie w moje usta. Cudowne uczcie, cudowne usta, cudowny człowiek. Jak ja go mogłem wcześniej nie zauważyć?

Dobra, ja dotrzymałem swojej obietnicy, ciekawe czy on dotrzyma swojej i nie wypuści mnie do końca swojego życia...

Skacze mi przez to wszystko cukier :'"")

Mam nadzieję, że chociaż wam się to podoba ;-;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro