Medalion
Szłam szybkim krokiem do domu. Wiedziałam że mi się oberwie, a zwłaszcza że dzisiaj piątek. Czyli ojciec się nachlał, ponieważ to w piątek zginęła moja matka. Z zamyśleń wyrwała mnie czyjaś ręka. Odwróciłam się na pięcie i ujrzałam rudą czuprynkę. Czego on chce?
-hej... Ty pewnie jesteś [T/i]?-spytał
Ty-tak
-dzisiaj rano spotkaliśmy się w autobusie... pamiętasz mnie jeszcze?
Ty-jasne Matt
-OCZYWIŚCIE ŻE MNIE PAMIĘTASZ! Tak cudownej istoty jak ja nie da się zapomnieć
Ty-aaaa... co chciałeś-zapytałam, ponieważ nie przyjaźniliśmy się... on jest starszy
-A! No tak-wyjął mój medalik z otwieranym złotym sercem i mi go podał-wypadło ci gdy wychodziłaś z autobusu
Ty-dz-dzięki to bardzo miłe... no bo ludzie nie przejmują się za bardzo moim istnieniem
-drobiazg-uśmiechnął się szeroko-a mam pytanie...
Ty-hmmm?
-poszłabyś ze mną na zakupy jutro o 13:00?
Ty-emmm.. no nie wiem... Nie znamy się za dobrze
- TO POZNAMY!!!
Ty-no oke-po tych słowach fioletowo-bluzy mnie przytulił i pobiegł w nieokreślonym mi kierunku. Po chwili już go nie widziałam
Czyli jestem umuwiona z troszku obcym mi gostkiem na zakupy. Okej nie takie rzeczy w życiu były. Odwróciłam się w stronę domu i szłam dalej...
●●●Time skip●●●
Stałam przed drzwiami mojego "domu". Nie chcę tam iść, ale muszę.
Uchyliłam drzwi i bez szelestnie weszłam do przedpokoju. Powoli wchodziłam po schodach. Kiedy byłam prawie w pokoju, poczułam rękę ściskającą mój nadgarstek. Z automatu moje serce przyspieszyło, a oddech stał się płytki i bardzo szybki.
Ta ręka należała do mojego ojca. Po chwili zrzucił mnie ze schodów i zaczął mnie kopać. Czułam jak po mojej skórze spływa krew i łzy. Nie mogłam krzyczeć. Nic nie mogłam zrobić.
Po chwili przestał...
-GÓWNIARO JEBANA!!!! NIC TYLKO ŻRESZ I ODDYCHASZ!!! CO TO ZA UWAGA DO KURWY NĘDZY!!!-krzyknął
Ty-j-ja...
-ZAMKNIJ SIĘ!!! NIE JESZ OBIADU ANI KOLACJI!!!-i poszedł. No super. Na szczęście kupiłam sobie bułkę w piekarni i liptona (audycja zawiera lokowanie produktu xD dół.aut)
Więc nie jest tak źle...
Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Zdjęłam moją bluzę i zaczęłam opatrywać się.Po skończonej czynności przebrała się i zjadłam bułkę popijając liptonem.
Kiedy skończyłam położyłam się spać, ponieważ była już 22:06. Nie myłam się bo i tak ojciec by mi nie pozwolił. Jeszcze tylko 4 lata....
♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Ten rozdział jest troszku mocny. Sorry że tak późno ale mam wenę.
Do jutra moje gwiazdeczki☆
♡Night♡
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro