Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Medalion

Szłam szybkim krokiem do domu. Wiedziałam że mi się oberwie, a zwłaszcza że dzisiaj piątek. Czyli ojciec się nachlał, ponieważ to w piątek zginęła moja matka. Z zamyśleń wyrwała mnie czyjaś ręka. Odwróciłam się na pięcie i ujrzałam rudą czuprynkę. Czego on chce?

-hej... Ty pewnie jesteś [T/i]?-spytał

Ty-tak

-dzisiaj rano spotkaliśmy się w autobusie... pamiętasz mnie jeszcze?

Ty-jasne Matt

-OCZYWIŚCIE ŻE MNIE PAMIĘTASZ! Tak cudownej istoty jak ja nie da się zapomnieć

Ty-aaaa... co chciałeś-zapytałam, ponieważ nie przyjaźniliśmy się... on jest starszy

-A! No tak-wyjął mój medalik z otwieranym złotym sercem i mi go podał-wypadło ci gdy wychodziłaś z autobusu

Ty-dz-dzięki to bardzo miłe... no bo ludzie nie przejmują się za bardzo moim istnieniem

-drobiazg-uśmiechnął się szeroko-a mam pytanie...

Ty-hmmm?

-poszłabyś ze mną na zakupy jutro o 13:00?

Ty-emmm.. no nie wiem...  Nie znamy się za dobrze

- TO POZNAMY!!!

Ty-no oke-po tych słowach fioletowo-bluzy mnie przytulił i pobiegł w nieokreślonym mi kierunku. Po chwili już go nie widziałam

Czyli jestem umuwiona z troszku obcym mi gostkiem na zakupy. Okej nie takie rzeczy w życiu były. Odwróciłam się w stronę domu i szłam dalej...

●●●Time skip●●●

Stałam przed drzwiami mojego "domu". Nie chcę tam iść, ale muszę.
Uchyliłam drzwi i bez szelestnie weszłam do przedpokoju. Powoli wchodziłam po schodach. Kiedy byłam prawie w pokoju, poczułam rękę ściskającą mój nadgarstek. Z automatu moje serce przyspieszyło, a oddech stał się płytki i bardzo szybki.
Ta ręka należała do mojego ojca. Po chwili zrzucił mnie ze schodów i zaczął mnie kopać. Czułam jak po mojej skórze spływa krew i łzy. Nie mogłam krzyczeć. Nic nie mogłam zrobić.

Po chwili przestał...

-GÓWNIARO JEBANA!!!! NIC TYLKO ŻRESZ I ODDYCHASZ!!! CO TO ZA UWAGA DO KURWY NĘDZY!!!-krzyknął

Ty-j-ja...

-ZAMKNIJ SIĘ!!! NIE JESZ OBIADU ANI KOLACJI!!!-i poszedł. No super. Na szczęście kupiłam sobie bułkę w piekarni i liptona (audycja zawiera lokowanie produktu xD dół.aut)
Więc nie jest tak źle...

Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Zdjęłam moją bluzę i zaczęłam opatrywać się.Po skończonej czynności przebrała się i zjadłam bułkę popijając liptonem.

Kiedy skończyłam położyłam się spać, ponieważ była już 22:06. Nie myłam się bo i tak ojciec by mi nie pozwolił. Jeszcze tylko 4 lata....

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Ten rozdział jest troszku mocny. Sorry że tak późno ale mam wenę.
Do jutra moje gwiazdeczki☆

♡Night♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro