Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#22

W telewizji leciała jakaś kreskówka. Była sobota rano. Do końca nocy wierciłam się na twardym materacu Max, słuchając jej chrapania i mamrotania pod nosem.
Wkurzona wstałam do pozycji siedzącej i wyciągnęłam swój telefon, żeby nagrać jej nocny koncert.
Rano dziewczyna prawie spaliła się ze wstydu kiedy usłyszała jak prosiła Huntera o rękę.

- Serio Max? - zapytałam z przymrużonymi oczami i cwaniackim uśmieszkiem

- Mam nadzieję, że nie - powiedziała przykładając sobie ręce do czerwonych policzków - Oby to był tylko sen

                              ***

Wróciłam do domu przed dwunastą.
Wcześniej dostałam sms od mamy, że razem ze Stevenem pojechali do jego znajomych na grilla.

- Czyli mam cały dom dla siebie - powiedziałam uśmiechając się pod nosem

Żal by było nie skorzystać z okazji i nie zaprosić Harrego. Wizja jechania w zatłoczonym autobusie, w którym nie dało się oddychać nie była tym co chciałabym przeżyć z własnej woli.
Wybrałam numer do mężczyzny i cierpliwie czekałam, aż odbierze.

- Halo? - miał zachrypnięty głos - Grace mała czemu dzwonisz tak wcześnie?

- Jest już prawie dwunasta - powiedziałam z lekkim wyrzutem - Nie jest tak super wcześnie

- Dwunasta? Kurwa - szmery - Myślałem, że z siódma, ósma - odchrząknęłam próbując w ten sposób stłumić śmiech

- Nie ma nikogo w domu - zaczęłam wciąż słysząc zakłócenia - Pomyślałam, więc że może chciałbyś wpaść do mnie?

- Może bym chciał

- Nie drocz się ze mną

- Będę za godzinę. Szykuj się - powiedział niskim głosem

- To brzmi jak groźba - zaśmiałam się, nerwowo przygryzając wargę

- Do zobaczenia -  otworzyłam usta by odpowiedzieć, ale usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia

Odłożyłam telefon na stolik i podeszłam do kuchennego blatu.
Oparłam się całym ciężarem o stół, zastanawiając się co mogłabym założyć. Myślałam nad białą sukienką bez ramiączek, która ostatnio kupiłam.
Dzwonek do drzwi oderwał mnie od przemyśleń.

Jak poparzona podbiegłam do okna i zdezorientowana spojrzałam na podjazd, na którym nie było żadnego samochodu.
To nie mógł być Harry, ani mama ze Stevenem.

Podeszłam do drzwi, które lekko uchyliłam.

- Max? - zapytałam rozglądając się po bokach - Co tu robisz?

Dziewczyna rzuciła się na moją szyje i szlochając mamrotała coś pod nosem.
Delikatnie głaskałam ją po głowie, próbując w ten sposób uspokoić przyjaciółkę.

- Nie rozumiem co mówisz - powiedziałam łagodnie, ukrywając zdenerwowanie w głosie

- Wyrzucili mnie z kapeli - wychrypiała, po czym rozpłakała się jeszcze bardziej

Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć.
Zaprowadziłam ją do salonu i usiadłam obok niej na kanapie.
Tuląc do siebie, słuchałam jak płacze.
Kiedy trochę się uspokoiła, wstałam i zrobiłam herbatę.

Położyłam kubek na stół i usiadłam z powrotem obok przyjaciółki.
Nastała cisza, którą przerywały jej pociągnięcia nosem.
Patrzyłam przed siebie, cierpliwie czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.

Spojrzałam na zegar. Harry miał przyjechać za ponad pół godziny.
Nie chciałam zostawiać dziewczyny samej, ale martwiłam reakcją mężczyzny na widok Max.

- Mieliśmy dzisiaj obgadać kolejny kawałek - zaczęła, przerywając przy tym moje rozmyślenia. Spojrzałam na jej zaczerwienioną, mokrą od płaczu twarz - Od razu kiedy weszłam do garażu zauważyłam, że coś jest nie tak - zerknęła na mnie.
Przez chwilę wpatrywała się w jeden punkt na mojej twarzy. Czułam jak jej wzrok przeszywa mnie, powodując dziwne uczucie dyskomfortu.

- I co dalej? - zapytałam nie chcąc więcej znosić widoku jej spuchniętych oczu

- Wszyscy siedzieli wpatrując się w podłogę. Tylko Hunter przeszywał mnie wzrokiem. Uniosłam pytająco brew, nie wiedząc o co im wszystkim chodzi. Co mogło się wydarzyć, żeby zachowywali się w tak dziwny sposób. Stałam tam i nagle Hunter odezwał się. Powiedział, że nasze wczorajsze zachowanie wobec niego było nie w porządku i nikomu nie spodobało się to jak potraktowałyśmy Huntera w klubie. Nie wiem co w nich wstąpiło - przerwała, aby wysmarkać nos - Przecież wcześniej każdy na niego jechał. Chcieli go wyrzucić przez te jego chore akcje, a teraz? Pierdolone dwulicowe szmaty - wysyczała przez zaciśnięte zęby.

Widziałam jak zaciska dłonie w pięści. Była ostro wkurwiona. I wcale jej się nie dziwiłam. Sama byłam wściekła.

- Pierdolone dwulicowe szmaty - powtórzyłam tępo wpatrując się przed siebie

Pocieszałam Max do momentu kiedy usłyszałam jak czyjeś auto podjeżdża pod dom.
Moje serce zabiło mocniej.
To na pewno Harry.

Spanikowana spojrzałam w kierunku drzwi, które po chwili otworzyły się.

Błagam nic nie mów. Błagam nic nie mów.

- Grace? - jego głos odbił się echem po pokoju

Max spojrzała na mnie marszcząc brwi.

- Serio? Akurat teraz? - wychrypiała najciszej jak mogła

- Serio - powiedziałam beznamiętnie.
W myślach miałam plany jak ukatrupić nieświadomego swojej głupoty Harrego.

- Pójdę już

- Nie - zaprzeczyłam łapiąc ją za rękę - Nie musisz

- Nie pierdol - wstała nie patrząc na mnie - Pogadamy później

Patrzyłam jak wychodzi z salonu, do którego w tym samym momencie wszedł Harry.
Przerażony widokiem dziewczyny stanął jak wryty, posyłając mi w między czasie pytający wzrok.
Max ominęła go i jak gdyby nigdy nic wyszła z mieszkania.

- Co to było? - zapytał kiedy w końcu udało mu się normalnie złapać oddech

- Długa historia - powiedziałam zbierając kubki z niedopitą herbatą ze stołu - Serio nie chcę mi się o tym gadać

- Rozumiem - podszedł do mnie od tyłu, czule całując mnie w czubek głowy. Czułam jego ciepły oddech.
Ta chwila sprawiła, że fala podniecenia przeszła przez moje ciało. Momentalnie spięły mi się mięśnie, a oddech niebezpiecznie przyspieszył.

Czy nadejdzie dzień, kiedy jego bliskość przestanie na mnie tak działać? To pytanie zadawałam sobie zbyt wiele razy, w końcu przestając mieć nadzieję, że moje emocje ulegną zmianie.

Wyrwałam się z jego uścisku.

- Jesteś zła? - jego oczy lustrowały mnie po każdym skrawku mojego ciała

- Nie - powiedziałam cicho - Chyba - dodałam pośpiesznie - Po prostu to wszystko jest mega dziwne.

I to akurat była prawda.
Bo to wszystko było serio mega pojebane.
Zresztą mówiłam to wiele razy.

                                ***

Leżeliśmy na łóżku, wtuleni w siebie ogladaliśmy serial, który nie przypadł mi do gustu.
Za to Harry uważał to za wybitnie niezwykłe dzieło.
Przekręciłam oczami z trudem słuchając jego wychwalania tego dennego kiczu.

- Widzę, że masz inne zdanie - powiedział patrząc na mnie z przymrużonymi oczami.
Nim zdążyłam odpowiedzieć poczułam jak unoszę się w powietrzu, by po chwili znaleźć się pod mężczyzną.
To wszystko działo się tak szybko, że nie byłam w stanie nawet zareagować.

Zdezorientowana patrzyłam na mężczyznę, który przygwoździł mnie swoim ciężarem do łóżka.
Próbowałam go jakoś odepchnąć, jednak moje nogi były między jego udami, a ręce przyciśnięte do materaca.

Wodził oczami po całej mojej twarzy, sprawiając na niej nie mały rumieniec.
Niestety nie miałam jak się zasłonić, co kompromitowało mnie jeszcze bardziej.
Nie mogłam się odezwać.
Leżałam, ledwo łapiąc oddech, patrząc się na błękit jego oczu.

Widziałam jak zaciska szczękę Oddychał miarowo.
Jego klatka piersiowa unosiła się wtedy kiedy moja opadała. Nagle poczułam jak przesuwa opuszkami palców o moje wargi.

Stwardniałe już krocze ocierało się między moimi udami co sprawiało, że i ja zaczynałam robić się mokra.
Jeszcze przez chwilę walczył ze sobą, wijąc się nade mną.

Zniecierpliwiona uwolniłam się od jego ciężaru i łapiąc go za kark, wpiłam się w usta mężczyzny.
Całowaliśmy się ostro i namiętnie, spragnieni swojej bliskości i wrażeń, które za moment mieliśmy sobie zapewnić.
Dłońmi wodził po moich nagich plecach, w międzyczasie rozpinając mój koronkowy stanik.
Jęknęłam cicho, czując jak Harry przygryza moją wargę.
Jego ruch tylko podsycił moje pragnienie.
Ciężko dysząc, przerwałam pocałunki i ignorując sprzeczenia mężczyzny usiadłam na nim okrakiem.
Przez chwilę nie był pewny mojego ruchu, jednak zauważyłam że po czasie zaczynało mu się to podobać.
Złapał mnie za biodra i ponownie złączył nasze usta.
Ocierałam się o jego twarde krocze, czując jak moje majtki już przeciekły.
Czułam już tylko cholerne podniecenie, które chciałam jak najprędzej zaspokoić.
Mężczyzna najwyraźniej miał tak samo.

Na chwile zeszłam z niego, rozbierając się przy tym ze swoich ubrań. Harry zrobił to samo.

Całowałam go po szyi, schodząc coraz to niżej, jednak gdy dotarłam do klatki piersiowej, mężczyzna powstrzymał mnie.

- Chcę w ciebie wejść - wydyszał, sprawiając że moje serce przyspieszyło

Bez słowa - podtrzymując jego spojrzenie - położyłam się na łóżku, rozkładając nogi.
Mężczyzna nie zwlekając dłużej, wbił się we mnie na tyle agresywnie, że musiałam powstrzymać krzyk, który stanął mi w gardle.

Poruszał się we mnie jednakowym rytmem, sprawiając, że ledwo zduszałam w sobie jęki.
Bałam się, że ktoś mógłby nas usłyszeć.
W domu obok mieszkała bardzo wścibska babka, która miała najwyraźniej nudne życie. Wszystkie gówno warte sprawy, które działy się w okolicy były dla niej na wagę złota.
Przygryzałam wargi, wiłam się pod doznaniami, które sprawiał mi mężczyzna.
Widziałam jego przymknięte oczy i lekko rozchylone usta. On także starał się nie wyduszać z siebie żadnych odgłosów.
Mięśnie miał spięte, przez co na jego rękach wyszły żyły, a klatka piersiowa zlała się potem.

Zacisnęłam pięści na poduszcze, czując zbliżający się orgazm.

- Zaraz dojdę - powiedziałam cicho, oplatając nogi o jego biodra

- Ja też - przyłożył dłonie na mój brzuch, przyciskając kciuki przy mostku.

Harry poruszał się szybciej, a pulsujące uczucie na podbrzuszu zaczynało robić się przyjemniejsze.
Otworzyłam usta czując jak ciepła fala orgazmu przeszywa moje ciało. Nie powstrzymywałam drżenia mięśni i cichych pojękiwań.
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie i w tamtym momencie miałam w dupie czy wścibskie babsko usłyszało cokolwiek.

Niekontrolowany śmiech wydostał się z mojego gardła, zwracając uwagę Harrego, który dopiero co opadł na łóżko.
Uniósł pytająco brew, jednak po jego oczach widziałam że również był w dobrym humorze.

- Co jest? - zapytał nie odrywając ode mnie wzroku

- Wyobraziłam sobie minę sąsiadki, gdyby zobaczyła co tu robimy - powiedziałam przykładając sobie dłoń do ust.
Mężczyzna najwyraźniej próbował zilustrować to sobie w myślach.
Zmarszczył brwi, by po chwili zalać się śmiechem

- Wyobraziłem to sobie - wydusił, próbując się opanować, co nie bardzo mu wychodziło.

Kiedy w końcu się trochę uspokoiliśmy, wtuleni w siebie przysnęliśmy.

Nie myślałam już o Max i jej problemie.
Nie myślałam o mamie i Stevenie.
Po prostu byłam tu z mężczyzną, którego kocham i z którym się kocham.
Byliśmy razem, a ja wiedziałam że mogę na niego liczyć.

_____________

naszła mnie wena

rozdziały będę się starać wrzucać co tydzień
czasem mogą zdarzyć się bonusy, które wrzucę np dzień (lub dwa) po dodaniu nowego rozdziału
miłego czytania
- Juki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro