Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#17

Obudził mnie odgłos pukania do drzwi.

Powoli otworzyłam ciężkie powieki, dając oczom czas do przyzwyczajenia się do jasności.

Po omacku udało mi się znaleźć telefon.

Max
5 nieprzeczytach wiadomości

Odblokowałam ekran i weszłam w ikonę czatu.

Max
Żyjesz?
Spróbuj nie odwalić niczego przy Jonesie
Jak dojedziecie to zadzwoń
Za tydzień gramy koncert w tej nowej kawiarni 🤩 musisz przyjść!!!!
Kot zrzygał mi się na parapet

Kiedy miałam odpisać, ktoś wszedł do pomieszczenia.
Odsunęłam telefon od twarzy i zauważyłam stojącą w progu matke.

- Co jest?

- Masz zachrypnięty głos, nie mów mi, że spałaś - powiedziała krzyżując ręce

- No to nic nie mówię - usiadłam na łóżku i przetarłam obolałe powieki - Idziemy gdzieś?

- Tak, zbieraj się, za dziesięć minut pójdziemy nad jezioro - krzyknęła na odchodne i trzasnęła drzwiami.

Ziewnęłam i - jeszcze nieprzytomna - odpisałam Max.

Grace
Żyję
Zadzwonię wieczorem, zaraz idziemy nad jezioro

Położyłam telefon na szafce nocnej i sięgnęłam do swojej jeszcze nierozpakowanej torby.
Wyjęłam z niej strój kąpielowy oraz ręcznik.
Wzięłam ze sobą rzeczy i poszłam się przebrać do łazienki.

Podchodząc do niewielkiego lusterka, zauważyłam lekkie since pod oczami. Wzdychęłam i wróciłam po swoją torbę, w której trzymałam kosmetyki.

Jakoś udało mi się zakryć przebarwienia korektorem. Poprawiłam jeszcze brwi i przebrałam się w strój kąpielowy.
Zadowolona zaczęłam pozować przed lśniąca kabiną prysznicową, udając przy tym gwiazdę z czasopism vogue.

- Gotowa? - moje wygłupy przerwał głos matki dobiegające z drugiego pokoju.

- Już idę - krzyknęłam, chwytając ręcznik


***

Jezioro znajdowało się niecałe dziesięć minut drogi od chatek.
Szliśmy przez wydeptaną, piaszczystą ścieżkę. Co trochę potykałam się o wystające kawałki korzeni albo kamienie.
Moje niezdarstwo bawiło Harrego, który szedł obok mnie.

- Bardzo śmieszne - powiedziałam przystając na chwilę, aby otrzepać stopy od piasku.

- To prawda, bardzo - puścił mi oczko

- Masz jakieś tiki?

Sądząc po jego zrzędłej minie, mogłam stwierdzić, że moja uwaga zbiła go z tropu.
Zadowolona, poprawiłam sandał i ominęłam mężczyznę.

Idąc dalej w końcu udało nam się zobaczyć połyskującą od światła taflę jeziora, Ludzi pływających w wodzie, albo tych którzy siedzieli na brzegu. Niektórzy siedzieli nad brzegiem, inni rozmawiali przy swoich namiotach, jeszcze inni pilnowali dzieci, albo przyrządzali jedzenie na grillach.
Woda wyglądała magicznie. Jej przejrzystość była wręcz zadziwiająca. Marzyłam, żeby jak najszybciej do niej skoczyć, ale mój zapał musiał jeszcze poczekać.

Szliśmy po trawie, która przyjemnie łaskotała mnie w palce.
Harry i Steve próbowali znaleźć dobre miejsce, aby rozłożyć nasze rzeczy, a ja z mamą dyskutowałyśmy gdzie możemy iść coś zjeść.
Przystało na niewielką restaurację, stojącą nieopodal jeziora.

- Może tutaj? Kochanie co myślisz? - Steve zwrócił się do mojej matki.
Ta przytaknęła i z uśmiechem podeszła do niewielkiego wolnego kawałka ziemi.

- Tu będzie idealnie - powiedziała rozkładając koc w kwieciste wzory - Jest blisko jeziora i toalet - zauważyła

- Racja - odezwał się Harry - Pani-

- Oj weź już przestań, myślę że to już najwyższy czas, żebyśmy mówili sobie po imieniu - matka wstała i otrzepując dłoń z trawy, wysunęła ją w kierunku Harrego - Marita

- Harry - mężczyzna, lekko speszony, odwzajemnił gest i z niepewnym uśmiechem przeniósł wzrok na Stevena.
Ten po chwili zrobił krok w stronę Jonesa i również podał mu rękę.

- Steve

Nastała chwila ciszy - jak dla mnie - bardzo niezręcznej ciszy.
Chcąc już nie brać udziału w tych ckliwościach, usiadłam na kocu i zaczęłam wypakowywać z koszyka jedzenie.
Matka widząc to, dołączyła do mnie i już po chwili koc zapełniony był przeróżnymi smakołykami.
Dzień wcześniej zrobiłyśmy przekąski, przed wyjazdem pokroiłyśmy owoce, a ja upiekłam ciasto truskawkowe.

W tym czasie Steve i Harry poszli do lasu poszukać drewna na ognisko.
Kiedy wszystko było już gotowe, a drewno powoli zaczynało się tlić, wyjęłam z torby dwie paczki pianek i ułożyłam je na środku koca.
Spojrzałam w kierunku ich trójki.

Rozmawiali o pomyśle wspólnego wyjścia do parku rozrywki, który podsunął im Harry. Podobno za dwa dni ma tu się odbyć dzień tego miasta, więc z tej okazji rada postanowiła zorganizować jakieś atrakcje.
Plan był całkiem niezły.
Steve i mama przystali na propozycję Harrego, a ja w duchu cieszyłam się, że tak dobrze im się ze sobą rozmawia.

Może nie będzie tak źle.

Wypuściłam powietrze z ust i skierowałam oczy w stronę jeziora.
Ludzi przybywało coraz to więcej, a mi powoli puszczały hamulce. Chęć wskoczenia do zimnej wody stawała się coraz to silniejsza.

Matka najwyraźniej zauważyła moje tęskne spojrzenie, i szturchnięciem w ramię pokazała, że mogę iść.

Uradowana, uściskałam ją i pędem pobiegłam w kierunku wody.

- Czekaj - usłyszałam za plecami i przystanęłam, zerkając na Harrego.
Uniosłam brwi i kiedy mężczyzna mnie dogonił, zauważyłam, że trzyma w ręku mój ręcznik.

- Nie chcę, żebyś się pochorowała - powiedział i ruszył przodem.

- Co ty robisz? - miałam nadzieję, że nie wychwycił paniki w moim głosie

- Nie widzisz? Idę do wody - nie patrząc na mnie szedł dalej.

Nie dałam mu za wygraną i ruszyłam za nim. Kiedy udało mi się go dogonić, szybkim ruchem dźgnęłam go w bok, przez co zaskoczony odskoczył wpadając na jakąś kobietę.
Nie zwlekając uciekłam na bezpieczną odległość, nasłuchując przy tym jego marnych prób przeproszenia starszej pani.

W końcu dotarłam do brzegu. Mokry piasek ubrudził moje stopy, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Zrobiłam krok do przodu i kiedy już miałam wejść do wody, ktoś chwycił mnie za biodra.
Przerażona pisnęłam i zauważyłam twarz Harrego, z zadziornym uśmiechem. W jego oczach widać było chęć zemsty.
Przełknęłam ślinę i błagalnym wzrokiem próbowałam odwieść go od jego niecnych zamiarów - niestety na próżno, bo po chwili oboje wylądowaliśmy w zimnej wodzie.
Chłód, który w tamtym momencie przeszył moje ciało był porażający.
Krzyczałam i z szoku nie byłam w stanie złapać oddechu. Harrego bawiła ta cała sytuacja i co trochę chlapał we mnie wodą. Długo nie pozostawałam mu dłużna i po chwili oboje zaczęliśmy się wygłupiać.
Podeszłam bliżej mężczyzny i chwyciłam go za rękę. Ten nie rozumiejąc o co mi chodzi, w milczeniu, poszedł za mną. Zaciągnęłam go praktycznie na środek jeziora, po czym puściłam jego dłoń.
Wzięłam wdech i zanurzyłam się w wodzie.
Odpłynęłam kawałek dalej.
Kiedy się wynurzyłam i strzepałam nadmiar wody z twarzy, zauważyłam, że Harry zniknął mi z oczu.

Zdezorientowana próbowałam go znaleźć, ale na próżno. Wśród hałasów ludzi i cichego szumu wiatru, nie byłam w stanie dostrzec mężczyzny. Dodatkowo ostre promienie słońca oślepiały mnie na tyle, że nawet mrużenie oczu nic nie dawało.
Wtedy poczułam czyjąś ciepłą dłoń na wysokości mojej talii.
Mój oddech stał się bardziej płytki, a na skórze, z której wciąż skapywała woda, dało się odczuć jego oddech.

- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz - powiedział zniżonym tonem - Zbyt dobrze idzie ci działanie na mnie - dodał nieco ciszej, zjeżdżając przy tym do moich pośladków.

Nie byłam w stanie nic zrobić. Stałam odwrócona do niego tyłem, z łomoczącym sercem i pulsującymi skroniami. Cały widok zaczynał mi się rozmazywać.
Co myślą o nas ludzie? Czy wyglądamy podejrzanie?
A co jeśli moja matka i Steve teraz na nas patrzą?!

Odchyliłam lekko głowę, w kierunku którym mieliśmy nasz piknik.
Po mamie i Stevenie nie było żadnego śladu.
Najwyraźniej musieli gdzieś pójść.

Odetchnęłam z ulgą i powoli odwróciłam się do Harrego. Tak jak myślałam - w jego oczach widać było podekscytowanie połączone z pożądaniem. Dałabym sobie rękę uciąć, że mój wzrok mówił to samo.
Mężczyzna objął mnie w talii i zacisnął uścisk, a ja przysunęłam się do niego bliżej. Przyłożyłam dłoń do jego policzka, czując na wargach jego przyspieszony oddech. Czas wydawał się stać w miejscu, a świat kręcił się tylko wokół nas.
Patrzyliśmy na siebie i zauważyłam, że oczy mężczyzny zjechały na moje usta. Zrobiłam to samo. W tamtej chwili pragnęłam go pocałować, kochać się z nim w tym jeziorze nie patrząc na konsekwencje swoich czynów.

- Harry - zaczęłam, widząc że mężczyzna znajdował się niebezpiecznie blisko moich ust. Mój głos wydawał się przywrócić go na ziemie i mężczyzna spojrzał na mnie nieobecnym wzrokiem - Powinniśmy już iść - powiedziałam odsuwając się od niego.

Nieco speszony, puścił moją talię i merzwiąc mokre włosy przytaknął.

- Racja wracajmy

***

Wracaliśmy tą samą ścieżką.
Przy jeziorze byliśmy jeszcze dobre cztery godziny i kiedy komary stawały się zbyt uciążliwe, a jeden z nich ugryzł mnie w nogę, mama stwierdziła, że pora już wracać.
Szłam obok Harrego, dyskutując z nim gdzie najpierw powinniśmy pójść na czwartkowych atrakcjach. Od czasu do czasu Steve wtrącał się, sugerując nam, abyśmy pomyśleli o tym w dniu festynu.
Niechętnie przystanęłam na jego propozycję i od tamtej chwili szliśmy w milczeniu.

***

Wykąpana i przebrana w piżamę podeszłam do szafki i zapaliłam lampkę nocną. W pokoju rozbłysło się słabe światło, rzucające cień na stojący obok kubek z gorącą herbatą.

Podeszłam do szafy, do której włożyłam dzisiejsze ubrania, walcząc przy tym z popsutą klamką od drzwiczek.
Kiedy odwiesiłam zielony top, usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
Szybko podbiegłam do łóżka i wzięłam z niego telefon.
Wyświetlacz wskazywał 23:20.

Niepewnie podeszłam do drzwi i gdy je otworzyłam zauważyłam Harrego. Wyglądało na to, że też brał prysznic, bo jego nieułożone włosy wciąż były wilgotne.
Nie zdążyłam wydusić z siebie słowa, bo mężczyzna wparował do środka i zamykając ostrożnie drzwi, chwycił mnie za talię. Przysunął do siebie na tyle agresywnie, że z mojego gardła wydobył się cichy jęk.
Zauważyłam jego ciężki oddech, a na wysokości brzucha coś mnie otarło.
Zamarłam kiedy zdałam sobie sprawę co się teraz dzieje.

Skierowałam swoje oczy ku jego -
pełnych pożądania.
Przełknęłam ciężko ślinę i rozchyliłam lekko usta.

- Ha- jego palec skutecznie nie pozwolił mi dojść do słowa.
Serce biło mi jak szalone, a szum w głowie stawał się coraz to głośniejszy.

Odsunął rękę od mojej twarzy i przybliżył swoje wargi do mojego czoła.
Zaczął mnie całować, powoli lecz namiętnie, a ja stałam i czekałam na rozwój wydarzeń. Poczułam pulsujące ciepło pomiędzy moimi nogami i już wiedziałam, że przepadłam pragnieniu.

Chwyciłam mężczyznę za wolną rękę, a ten widząc mój ruch, uniósł pytająco brew.
Przysunęłam twarz bliżej jego i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Czułam jak przygryza moje wargi, a językiem penetruje moje wnętrze. Chciałam więcej i więcej.
Moje hamulce puściły, a wszelkie obawy przestały istnieć.
Ciężko dysząc oderwaliśmy się od siebie, a wybrzuszenie w jego spodniach stało się twardsze.
Spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem szukając w nim pozwolenia na to co się może zaraz wydarzyć.

- Zrób to - szepnęłam do jego ucha i usłyszałam jak przełyka ślinę.

Nie czekając dłużej chwycił mnie za biodra, podnosząc przy tym moje ciało do góry. Zaplotłam nogi wokół jego talii i po chwili poczułam jak upadam na twardy materac. Podniecenie nie pozwalało mi na odczucie bólu, który miał pojawić się następnego dnia.
Widziałam jak Harry lustrował mnie spojrzeniem, a jego wzrok pełen pragnienia, podniecał mnie jeszcze bardziej.
W końcu przysunęłam go bliżej siebie i ponownie złączyłam nasze usta.
Pocałunek nie trwał jednak długo. Harry odsunął się ode mnie i - nie mówiąc nic więcej - podniósł mnie do pozycji siedzącej.
Jednym, sprawnym ruchem zdjął ze mnie bluzkę od piżamy, zostawiając mnie w samej bieliźnie.
Usłyszałam jak ciężko wypuścił powietrze, wciąż pożerając mnie wzrokiem.

Całował mnie zostawiając mokre ślady, zaczynając od szyi, kończąc na dolnej części mojego brzucha. Wiłam się pod jego pocałunkami, czując jak z każdą chwilą podniecenie staje się coraz większe.
Masował moje piersi, przez co musiałam zduszać w sobie ciche jęki.
Jego dotyk działał na mnie i oboje dobrze o tym wiedzieliśmy.
Wplotłam swoje palce w jego włosy, przebierając nogami po całej długości łóżka.

Kiedy pocałunki przestały tak działać, zbliżył twarz do mojej i nie odrywając od siebie wzroku czułam jak rozpina mi stanik, a potem zjeżdza masując moje ciało opuszkami palców do mojej dolnej części. Prąd przeszył mnie po całym kręgosłupie i ciężko dysząc widziałam jak dociera do moich majtek.
Kiedy je ściągał, lekko podniosłam tyłek aby ułatwić mu zdejmowanie ich.
Przegryzłam dolną wargę i zacisnęłam powieki.
Po chwili leżałam przed nim całkiem naga i w ogóle mi to nie przeszkadzało.
Podniecenie, które wtedy we mnie przemawiało, zdusiło wszelki wstyd i poczucie dyskomfortu.

Bez słowa pozbył się również swoich ubrań i teraz oboje byliśmy bez okrycia.
Złapał mnie za biodra i kciukami lekko wgniótł je w moje biodra.
Z moich ust wydarło się ciche syknięcie, co dodatkowo zadziałało na mężczyznę.
Znów zaczęliśmy się całować, tym razem powoli, rozkoszując się każdą chwilą, każdym wdechem i wrażeniem, które ma po sobie pozostawić ta noc.

Oplotłam nogi wokół jego bioder i przysunęłam go bliżej siebie.
Czułam jak jego penis ociera się o moją kobiecość.
Nie byłam w stanie dłużej opierać się żądzy i zaczęłam przejeżdżać palcami po całym jego napiętym torsie.
Robiłam to tak delikatnie, jak on. Zakreślałam kółka, bawiłam się palcami.
W końcu dotarłam do jego stwardniałego miejsca i zacisnęłam na nim dłoń.
Jechałam ręką na przemian w górę i dół, a z jego ust wydobywały się stłamszone jęki.

- Dość - usłyszałam zachrypnięty głos mężczyzny.
Na te słowa odsunęłam swoją dłoń i spojrzałam na niego zaciekawionym wzrokiem.

Tym razem to on przejął inicjatywę i po chwili poczułam jak jego palce ocierają się o moją łechtaczkę.
Było to tak niespodziewane i przyjemne, że mimowolnie jęknęłam - zbyt głośno.
Harry wolną ręką zakrył moje usta, a swoje zacisnął w wąską linię nie przestawiając mnie masować.

Byłam w szoku kiedy zdałam sobie sprawę jak bardzo jestem mokra.
Gdy robiłam to sama, zwykle nie bywało tak przyjemnie jak teraz.

Mężczyzna odsunął dłoń - na moje niezadowolenie i przysunął się do mojego ucha.
Pulsująca w moich skroniach krew nie pozwalała mi dokładnie usłyszeć jego szeptów, jednak udało mi się wyłapać pojedyncze słowa

- Mogę to zrobić? - zapytał tuląc moje ucho ciepłem jego oddechu

Skinęłam głową dając mu znak, że jestem gotowa.

Z powrotem wrócił do tej samej pozycji i po chwili poczułam jak we mnie wchodzi.
O dziwo nie czułam bólu, zamiast niego cholerną przyjemność, którą dało mi to doznanie.
Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, oboje jednakowo dysząc. Miałam lekko przymknięte powieki. Jeździłam rękami po kołdrze i poduszkach, a Harry błądził dłońmi po moich piersiach.
Czułam jak porusza się we mnie monotonnymi ruchami, które z czasem stawały się szybsze.

Kiedy czułam, że jestem blisko, przysunęłam mężczyznę bliżej siebie. Zaplotłam dłonie wokół jego szyi, nasłuchując bicia swojego serca.
Patrzyłam przed siebie na drewniany sufit, po czym mój wzrok zszedł w stronę okna. Pośród mroku udało mi się dostrzec zarys chatki, gdzie - najprawdopodobniej - spali Steve z mamą.
Nie powstrzymywałam już dłużej swoich jęków rozkoszy i po chwili poczułam jak błogie uczucie orgazmu przeszywa moje ciało na wskroś.
Pulsujące ciepło dobiegło od mojego kręgosłupa, po kobiecość, kończąc na nogach.
Ciepła ciecz rozlała się we mnie, dając mi do zrozumienia, że doszliśmy w tym samym czasie.

Po wszystkim Harry opadł na łóżko i ciężko dysząc, przysunął mnie bliżej siebie.
Leżeliśmy, wtuleni, próbując uspokoić swoje oddechy.
To co się właśnie stało, wydawało się czymś nierealnym, takim nieosiągalnym - a jednak.

Zrobiliśmy to.
Straciłam dziewictwo z moim nowym nauczycielem od matematyki.

Poczułam jak ciężar materaca ugina się, a moim oczom ukazała się twarz Harrego. Jego usta układały się na kształt uśmiechu, a oczy patrzyły na mnie jak nigdy dotąd.
W tamtym momencie nie byłam w stanie stwierdzić co mogło oznaczać to spojrzenie.
Nie miałam jednak czasu się nad tym zastanawiać, bo po chwili poczułam jego wargi na swoich.
Pocałunek trwał krótko, po czym z powrotem położył się obok mnie.

Kiedy miałam się odezwać usłyszałam ciche pochrapywanie.
Jakim cudem tak szybko zasnął?
Serio ma słabą kondycje - pomyślałam lekko rozbawiona i postanowiłam podążyć za jego śladem.
Przykryłam nas kołdrą i wtuliłam się mocniej w tors mężczyzny, by po chwili zatracić się w głęboki sen.

___________________

😵

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro