Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#15

- No mówię ci wszystko jest w porządku - zapewniałam, sięgając w międzyczasie po ciasteczka owsiane - Po prostu miałam gorszy dzień.
Spojrzenie Max mówiło mi, że nie uwierzyła w ani jedno moje słowo.
Serio tak wyszłam z wprawy w kłamaniu?

- Niech ci będzie G, ale te twoje sekrety nie mogą się ukrywać zbyt długo wiesz? Hej jestem tu - położyła dłoń na mojej - Możesz mi powiedzieć co ci leży, wysłucham cię.

Posłałam jej lekki uśmiech i wymruczałam ciche: wiem o tym.
- Swoją drogą to trochę dziwne, że twoja matka zaprosiła Jonesa nad jezioro.

O mało nie zakrztusiłam się ciasteczkiem na wspomnienie o mężczyźnie.

- Racja - powiedziałam walcząc o życie - Wiesz jaki szok wtedy przeżyłam?

- Domyślam się - zaśmiała się i poruszyła brwiami - Teraz wyjazd będzie jeszcze lepszy co nie

- Weź spierdalaj - pisnęłam i schowałam twarz w swoją oversizową bluzę.

- Grace ja wiem, że Jones ci się podoba

- Nie wątpię, jesteś moją przyjaciółką ty wszystko wiesz - powiedziałam przybliżając swoją twarz do jej - Tylko nie bądź zazdrosna.
Max zrobiła minę zbitego psa i cicho prychnęła

- Już jestem - skrzyżowała ręce - Ale cóż muszę chyba pogodzić się z faktem, że ktoś inny dobierze ci się do dupy.

- Weź - krzyknęłam zawstydzona i prawie zepchnęłam ją z kanapy - Przestań kurwa, bo się zaraz spalę

- Dobra sory - powiedziała ledwo powstrzymując się od śmiechu - To, o której wyjeżdżacie? - zapytała poprawiając warkocz.

- Niedługo, wczoraj wieczorem się spakowałam, więc najgorsze mam za sobą. Mama pojechała po Stevena i kiedy wrócą to wyjeżdżamy.
Mamy jechać samochodem Stevena i po drodze zabierzemy Harrego - skończyłam swój monolog i zauważyłam znaczące spojrzenie Max - Co jest?

- Harrego mówisz - powiedziała i zatrzepotała rzęsami

- Weź przestań - rzuciłam w nią poduszką, na co ona oddała mi z podwójną siłą. Zaczęłyśmy bitwę i pomiędzy śmiechami i wygłupami, karciłam się w myślach, że z przyzwyczajenia powiedziałam jego imię.

Miałam nadzieję, że Max nadal uważała to za głupie żarty i nie podejrzewała mnie o romans z nauczycielem.

                               ***

Jechaliśmy wzdłuż tej samej drogi, którą przemierzałam z Harrym, gdy po raz pierwszy byłam w jego mieszkaniu.
Tym razem jednak na polanach nie było koni.

Patrzyłam przez tylnią szybę w oknie na ogromne drzewa z zielonymi koronami. Zachwycona tym widokiem postanowiłam zrobić zdjęcie, co nie było takie łatwe. Przez szybką jazdę zdjęcia ciągle się rozmazywały co zaczynało mnie powoli denerwować.

Denerwowałam się jak cholera.
Myśl o spędzeniu tygodnia z Harrym wprawiała mnie o zawrót głowy.

Jak na zawołanie usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości i odblkowałam ekran telefonu.

Harry
Nie mogę się doczekać

Grace
Ja też

Harry
Kiedy będziecie?

Zgasiłam wyświetlacz i spojrzałam w kierunku mamy. Siedziała wpatrzona przed siebie, nawigując przy tym Stevena, który ciągle pytał gdzie ma jechać.
Niepewnie przysunęłam się bliżej przednich siedzeń.

- Mamo - zaczęłam - Za ile będziemy u... pana Jonesa? - zapytałam, gryząc się uprzednio w język, bo prawie znowu chciałam powiedzieć mu po imieniu.

- Niedługo skarbie, może za jakieś dziesięć minut - powiedziała nie spuszczając wzroku od drogi.

Usiadłam z powrotem na swoje miejsce i odblokowując telefon wystukałam wiadomość do Harrego.

Grace
Będziemy za jakieś 10 minut

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

Harry
Super
Będę czekał przed bramą, do zobaczenia 😘

Serce zaczęło bić mi jak szalone. Do tej pory miałam świadomość, że będziemy ze sobą tyle czasu, jednak chyba dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to wszystko dzieje się na prawdę.
Kurwa. To wszystko dzieje się na prawdę.
Czułam jak zaczynają pocić mi się ręce, a oddech przyspiesza.

Uspokój się Grace - powtarzałam sobie w myślach - Wszystko będzie dobrze, nic nadzwyczajnego się nie wydarzy, oddychaj.

Przymknęłam oczy i pozwoliłam sobie odpłynąć.
Za dziesięć minut zobaczę jego.

                                ***

Kiedy podjechaliśmy pod jego mieszkanie, udało mi się dostrzec jego sylwetkę. Wszędzie poznałabym te czarne, ułożone w nieładzie włosy.
Stał przed wejściem do bloku, a przy jego nodze leżała szara torba sportowa. Przeglądał coś na telefonie i co jakiś czas rozglądał się po bokach.

- To on? - zapytał Steve uważnie lustrując wzrokiem mężczyznę.

- Tak - usłyszałam głos matki, na co ten zmarszczył brwi i poprawił swoje okulary przeciwsłoneczne.

- W takim razie idę - powiedział i natychmiast wysiadł z samochodu.

Obie z matką patrzyłyśmy jak podchodzi do Harrego, kompletnie zaskoczonego jego widokiem. Kiedy uścisnęli sobie dłonie i wymienili parę zdań, wyraz twarzy mężczyzny momentalnie zelżał.
Uśmiechnął się, wyłaniając przy tym swoje zęby i poklepał Stevena po ramieniu. Stali tak i rozmawiali jeszcze przez chwilę.
Zapewne trwałoby to jeszcze dłużej gdyby nie zniecierpliwienie mojej matki, która miała najwyraźniej dość czekania i postanowiła zatrąbić, zwracając przy tym uwagę ich dwójki.
Harry widząc nasze auto, wziął swoją torbę w dłoń i ruszył za Stevenem.
W milczeniu obeszli auto i po chwili poczułam lekkie podmuchy wiatru, smugające mój kark.

- Daj mi to - usłyszałam głos Stevena - Usiądź obok Grace, na tylnim siedzeniu - dodał kładąc torbę do bagażnika.

- Jasne

Nerwowo zaplotłam dłonie. To się dzieje. Teraz. W tym momencie. Ścisk w żołądku sprawił, że prawie pozbyłam się jego całej zawartości, a łomoczące serce wydawało się zaraz wyskoczyć mi z piersi.

Drzwi od samochodu się otworzyły i po chwili Harry siedział obok mnie.
Odruchowo spięłam się jeszcze bardziej.

- Dzień dobry - powiedział do mojej matki - Dzień dobry Grace - zwrócił się do mnie przysuwając swoją dłoń do mojego kolana.

- Dzień dobry - powiedziałam cicho i szybko strzepałam jego dłoń, bo w tym momencie mama odwróciła się w naszą stronę.

- Dzień dobry, jak się pan czuje? - zapytała spoglądając na jego niedopiętą flanelową koszulę.

- Całkiem nieźle, chociaż fakt, że się nie wyspałem trochę mi się daje we znaki - zaśmiał się nerwowo - A pani?
Kobieta nie zdążyła odpowiedzieć, bo w tym momencie do auta wsiadł Steve.

- Ruszamy? - zapytał patrząc na nas przez przednie lusterko.

- Najwyższy czas - powiedziała moja matka i złapała go za dłoń, którą od lekko ścisnął.

Widząc jego grę, to jak zachowywał się przy mamie wprawiała mnie w obrzydzenie. Udawał pana idealnego, kochającego narzeczonego, a w rzeczywistości był zajebanym zboczeńcem, manipulatorem, doskonale potrafiącym zakrywać swoje prawdziwe oblicze.
Patrzyłam na te ich spojrzenia pełne miłości, podczas gdy w głowie wciąż miałam sceny z wydarzeń tamtego wieczoru. Wszystkie wspomnienia powróciły na nowo, a stare rany powoli znowu zaczynały boleć.

Z zamyśleń wyrwał mnie dotyk czyjejś dłoni. Nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, że to był Harry.

Opuszkami palców powoli smugał po moich odsłoniętych ramionach, schodząc w dół, w stronę mojej klatki piersiowej.
Co trochę patrzyłam w kierunku matki i Stevena, którzy byli pochłonięci rozmową o wynajęciu chatek nad jeziorem.
Spojrzałam na Harrego, któremu uśmiech nie schodził z twarzy. Lustrował mnie wzrokiem, wiedząc doskonale, że to co robi cholernie na mnie działa.
Czułam jak moje serce co trochę przyśpiesza, gdy jego dłoń sunęła coraz niżej, kiedy przemierzała przez moje całe ciało. To przyjemne uczucie mrowienia stawało się coraz to silniejsze.
Kiedy w końcu dotarł do ud, zaczął zataczać koła wokół mojej skóry.

Poprawiłam się na fotelu i złapałam za jego dłoń, która znajdowała się pomiędzy moimi nogami.
Próbowałam oddychać miarowo, ale szczerze nie wiem czy mi to wychodziło.
Spojrzałam na Harrego, który rozbawiony puścił do mnie oczko, po czym przysunął się bliżej swojej połówki.
Puściłam jego dłoń i sięgnąłam po telefon.

Grace
Pojebało cię?

Po wysłaniu wiadomości czekałam, aż ta dotrze do Harrego.
Usłyszałam dźwięk powiadomienia i Harry sięgnął do kieszeni.
Kiedy przeczytał moją wiadomość, ledwo powstrzymał się od parsknięcia śmiechem i zaczął coś pisać.
Tym razem to mi przyszło powiadomienie.
Zerknęłam na wyświetlacz.

Harry
Szykuj się na więcej wrażeń
H

Nie odpisałam i szybko schowałam telefon do swojej torby.
Westchnęłam ciężko i zrezygnowała ułożyłam głowę przy oknie.

Jeśli Harry będzie zachowywał się tak przez cały wyjazd to na bank nie umknie to uwadze matki i Stevena.
Pora wyznaczyć mu jasne granice.

Ostatni raz spojrzałam w kierunku mężczyzny, który był skupiony na widoku za oknem.
Jak to jest możliwe, że w jednej chwili zachowuje się tak irracjonalne, a zaraz potem staje się kompletnie inną osobą?
Tej zagadki nie sposób było mi rozwiązać - a przynajmniej nie w tamtym momencie.
Teraz musiałam obmyślić plan jak spędzać z nim jak najwięcej czasu, nie budząc przy tym czujności matki.

To będzie długi wyjazd.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro