•41•
Luke jest w pracy, gry my z Tamy rozpakowujemy rzeczy w jej nowym pokoju. Nie myślcie, że nie chce pomóc, że zostawił nas ze wszystkim, bo jest takim facetem. Wszystko już tu jest, teraz po prostu układamy to po naszemu.
– To takie męczące – Tamy opada głową na poduszkę – Dużo jeszcze, mamo?
– Możemy zrobić przerwę i tak muszę ci o czymś powiedzieć.
– O czym? – jej oczy robią się wielkie, jakby nie mogła się doczekać.
Sięgam do tylnej kieszeni moich jeansów i wyjmuję wydruki z usg. Kładę je na dywanie przed nami.
– Moja druga mama znowu jest w ciąży?
– Nie, Tamy, ja jestem – mówię jej pierwszej, nie powiedziałam jeszcze Lukowi – Twój tato jeszcze nie wie, mówię tobie pierwszej.
Patrzy na mnie swoimi wielkimi, tym razem przerażonymi oczami.
– Będziesz miała siostrzyczkę – bierze do ręki zdjęcia..
– Gdzie teraz będę mieszkać, skoro mama ma drugą córkę i już mnie nie chce? Ty też nie będziesz mnie chciała?
– Tamy – używam twardego, rodzicielskiego tonu – Chciałabym, żebyśmy dzieliły wszystko, każde wspomnienie z rosnącą we mnie fasolką – biorę jej małą dłoń i przykładam do swojego brzucha – Nigdy cię nie opuszczę – mówię – Jesteś tak samo moją córką, jak rosnąca we mnie fasolka. Wszystko będziemy robić razem, a gdy będziesz mnie potrzebować możemy być tylko we dwie.
– Mamo... – widzę strach w jej oczach.
– Bardzo chciałam mieć dziecko, ale to nie znaczy, że kocham cię mniej, dobrze? – przytulam ją do sienie – Kocham cię wszystkim, co mam, Tamy.
– Mogę wybrać imię?
Ocieram swoje własny łzy, a tych których nie widzę pozbywa się Tamy.
– Powiedziałaś mi pierwszej, mamo?
Dwukrotnie kiwam głową.
– Będziesz starszą siostrą. Kocham cię, skarbie.
Jej dłoń wędruje do mojego małego bezucha. Podwijam koszulkę, dając jej widok na małą wypukłość.
– Też byłaś w brzuszku mamy.
Gładzę ją po jej blond włoskach. Kiedyś nie myślałam o tym, jak moja ciąża wpłynie na Tamy. Teraz wiem, że to dla niej najwięcej się zmieni.
– Byłam taka mała?
– Taka mała – mówię z uśmiechem – A teraz jesteś starszą siostrą.
– Starszą siostrą! – ekscytuje się.
Wtedy dzwoni dzwonek do drzwi. Wiem kto to. To Calum z meblami do pokoju dziecięcego. Złożyliśmy je wcześniej, teraz tylko trzeba je postawić. Tamy zbiega, żeby otworzyć drzwi.
– Wujek, Calum!
– Cześć, dzieciaku – schodzę do nich po schodach – Cześć, Daliah. Może usiądziecie w ogrodzie, a ja się tym zajmę?
– Dziękuję, Calum – wiem, że to nietradycyjny pomysł do macierzyństwa, ale chcę zrobić Lukowi niespodziankę. Cholernie wielką niespodziankę.
Gdy Luke wchodzi do domu, jestem już przebrana, a Tamy ma na sobie wyjątkowo sukienkę.
– Cześć, dziewczyny – mój ciążowy brzuszek opina bluzka. Uprawiamy dużo seksu, ale Luke chyba nie wyobraża sobie, że jestem w ciąży. W szczególności przy tym ile jem. Cieszę się, że do dzisiaj udało mi się to ukryć.
– Złap nas!– razem z Tamy zaczynamy do góry uciekać po schodach. Luke rzuca torbę i zaczyna nas gonić, gdy dociera do góry. Wyskakuję zza ściany i zakrywam mu oczy – Mam niespodziankę!
– Co to za niespodzianka? Kupiłaś Tamy w końcu tego psa?
– Jakiego psa, mamo?
– Luke! Psujesz niespodziankę!
– Mamo! – Tamy ciągnie mnie za spodenki.
– Kochanie, urodziny równa się pies, okej?
– Ale ty masz pierwsza urodziny... chyba, że wcześniej...
– Co wcześniej? Mieszka z nami ktoś jeszcze?
– Skoro o tym mowa... – otwieram przed nim drzwi do pokoju dziecięcego, gdzie przygotowałam z Tamy także małą kolacje.
– Co to jest, kocie?
Muskam jego wargi i podaję mu wydruk z usg.
– Będziemy mieli córeczkę!
– Będę starszą siostrą!
Luke
Dwie moje ukochane dziewczyny przekrzykują się. Daliah uśmiecha się szerzej niż kiedykolwiek widziałem, a Tamy idzie jej śladem.
Przyglądam się wydrukom z usg. Mam takie same Tamy.. to nie są te same, prawda? To nie żart? Patrzę na widoczny brzuch mojej żony...
Byłem do cholery pewny, że po prostu więcej je i trochę przytyła. Nic mnie to nie obchodziło, bo i tak jest piękna. Po za tym, Tara też jest w ciąży i jest, jak cholera większa.
To nie może się dziać.
Dziewczyny czekają na moją reakcje, a ja potrzebuję... potrzebuję czasu.
Który to miesiąc?
Czy to dziecko jest na pewno moje, a nie Caluma?
Dlaczego nie powiedziała mi wcześniej?
Dlaczego sam się nie zorientowałem?
Łzy zaczynają lecieć po moich policzkach, Daliah podchodzi do mnie, żeby mi je otrzeć, ale odsuwam jej dłoń.
– Potrzebuję czasu. Sam na sam.
Tamy nie rozumie, Daliah także.
– Ja.. to trochę za dużo, nie spodziewałem się tego i...
Daliah
Przecież on nigdy nie chciał dzieci.
A js byłam taka podekscytowana.
O Boże.
To znowu koniec, znowu rozstaniemy się z tego samego powodu.
Wychodzi z pokoju dziecięcego, zostawiajac nas w osłupieniu.
– Dlaczego tata się nie cieszy?
Nigdy nie zmieniamy się, aż tak bardzo, jak nam się wydaje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro