•30•
Gdy budzę się Luke leży na drugiej połowie łóżka, w ogóle nie będąc zainteresowany kobietą w swoim łóżku. Często tak było. Nie jestem głupia, wiem, że nie zawsze da się spać przytulanym, byłam z nim tak wiele lat, że gdy nie chodziło o seks, trudno było go poczuć przyklejonego do mnie w środku nocy, czy nad ranem, z Calum byłem tak samo. Nigdy nie budziłam się przytulona do niego w środku nocy. Nie jestem, aż taką marzycielką, nie jestem naiwna..
Jednak nagle chcę zajrzeć do sypialni Caluma i sprawdzić, czy on ją przytula, tak jak nikt nigdy nie przytulał mnie.
Nagle chce mi się płakać.
MAM ZARAZ TRZYDZIEŚCI LAT.
Wiem, że związek z Luke'm odebrał mi pełne młodzieńcze doświadczenia z młodzieńcami. Myślę, że w takich samotnych chwilach to do mnie wraca.
Schodzę na dół z chęcią zrobienia kawy. Po drodze zajrzałam do dzieciaków, które jeszcze śpią. Założę się, że Tamy wymęczyła ich planszowymi grami, które kupiliśmy.
W kuchni nie jestem sama.
– O Boże, zrobiłeś śniadanie – zabieram jednego gofra z talerza, gdy jego oczy spotykają moje – Mmmm, pyszne – całuję go w policzek, a on znowu na mnie patrzy.
– Daliah..
Z gofrem w buzi, dostrzegam kogoś w kuchni.
– O Boże, przepraszam – obracam się do Tary – Tak strasznie...
Tara się do mnie uśmiecha, ale to nie jest tak pogodny uśmiech, jak mógł.
– To z przyzwyczajenia..
On zrobił jej śniadanie, jest wczesny ranek, a oni już są razem na nogach.
– Usiądziesz i zjesz z nami? – pyta on – Zrobiły więcej, gdyby dzieciaki wstały.
– Nie będę przeszkadzać, wrócę do snu – to wszystko jest takie dziwne... – Pyszne – macham gofrem – Przepraszam.
Jestem taka zagubiona.
Żadne z nich mnie nie zatrzymuje, a może to jest właśnie to, czego potrzebuję w moim życiu.
Nie chcę wracać do łóżka, nie chcę budzić dzieciaków, nie wiem.
Wpadam na Luke'a, który chce zejść po schodach, gdy ja po nich wchodzę.
– Jesteś, do cholery – szorstkość w głosie.. – Myślałem, że znowu uciekłaś, czy za dużo myślisz.
Bierze mnie w objęcia, w pieprzony uścisk na środku schodów, ściskając mnie tak mocno, jak nie byłam ściskana od lat.
– Kurwa, ile razy jeszcze mam cię gonić zanim powiesz mi, co mam zrobić, żeby zatrzymać cię na zawsze?
Wybucham płaczem.
To wszystko, co potrafię mu odpowiedzieć.
– Nie wiem, co się z tobą dzieje, ale obawiam się, że będziesz musiała mi powiedzieć, żebyśmy oboje nie ześwirowali.
– On robi jej śniadanie!
– Co? – jest bardziej zdezorientowany, niż bym przypuszczała – Kto?
Wtedy słyszymy śmiechy z dołu.
– Coś jeszcze? – pyta ze zrozumieniem.
– Myślę, że tuli ją też w nocy przez cały cholerny czas – może ja tego potrzebuję, a Luke taki nie jest, to nie tak, że chcę zmienić zdradzającego typa, chcę tylko dostać coś, co w dobry sposób wstrząśnie moim światem, tak jak on, gdy byłam nastolatką.
– Och, Daliah – ściska mnie jeszcze mocniej – Nie możesz porównywać nas do nich.
– Chyba chciałabym być czyjąś księżniczką – szepcze – Wiem to dziecinnie.
– Mogę zabrać cię na śniadanie?
Czy zrobiłby to, gdybym nie zrobiła sceny? Wyszedł mnie szukać, to też o czymś świadczy.
– Mamusiu! Tato! – nasza kruszynka, która zaraz będzie małą nastolatką.
Odrywamy się od siebie i spuszczamy głowy, żeby spojrzeć na Tamy. Luke patrzy na nią, a potem na mnie, wiedząc, że nigdy nie będziemy sami, nawet jeśli tamtej dwójce na dole się to udaje.
– Zabiorę was na śniadanie – podejmuje decyzje za nas – Ubierajcie się.
– Super! – Krzyczy Tamy – Mam ubrać strój? Mogę trochę popływać? Proszę?
– Tak.
Tamy biegnie do siebie, ja też chcę iść, ale on przyciąga mnie do swojej piersi.
– Bardzo mi zależy, ale nie wiem, co robię – szepcze mi na ucho – Muszę się tego nauczyć, daj mi czas.
Kręcę głową.
Potem nią kiwam.
Jest już za późno.
Zdradził mnie.
Nie walczył o mnie.
Boję się, że zrobi to znowu.
– A teraz idź ubierz najlepszy strój, jaki masz. Chcę mieć, na co popatrzeć.
Morduję go wzrokiem.
– Tylko się we mnie zakochaj – mówi.
– Miłość nie jest najważniejsza – burczę pod nosem.
– Jaki skurwiel wpoił w ciebie to gówno?
Wskazuję na niego palcem.
– A to skurwiel – daje mi pieprzonego klapsa.
– Zabieraj łapy!
– Przestań się przed tym bronić. Obiecałem ci, że już cię nie zranię. Zaufaj mi – teraz to on jest wkurzony.
Kiwam głową, bo dla mnie to o wiele trudniejsze niż można by przypuszczać. Zdrada jest ciężkim tematem i stracone lata. To okropnie we mnie siedzi i gdy on udaje, że nic się nie stało, ja przypominam sobie te dobre chwile i nie rozumiem, jak to mogło się tak skończyć.
Tęsknię za naszymi dobrymi czasami.
Tęsknię za tym, gdy widziałam w nim jedynego i odpowiedniego mężczyznę dla siebie.
Wszystko byłoby prostsze, gdybym nigdy nie dowiedziała się o jego zdradzie.
Tak, chciałabym nie wiedzieć.
Wolałabym żyć w kłamstwie, ale z nim, niż z tą huśtawką emocji, walką pomiędzy tym, co dobre i odpowiednie i wszystkim innym.
Tak, gdybym mogła cofnąć czas, nie chciałabym wiedzieć.
Wtedy wierzyłam, że nas naprawi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro