Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•30•

Gdy budzę się Luke leży na drugiej połowie łóżka, w ogóle nie będąc zainteresowany kobietą w swoim łóżku. Często tak było. Nie jestem głupia, wiem, że nie zawsze da się spać przytulanym, byłam z nim tak wiele lat, że gdy nie chodziło o seks, trudno było go poczuć przyklejonego do mnie w środku nocy, czy nad ranem, z Calum byłem tak samo. Nigdy nie budziłam się przytulona do niego w środku nocy. Nie jestem, aż taką marzycielką, nie jestem naiwna..

Jednak nagle chcę zajrzeć do sypialni Caluma i sprawdzić, czy on ją przytula, tak jak nikt nigdy nie przytulał mnie.

Nagle chce mi się płakać.

MAM ZARAZ TRZYDZIEŚCI LAT.

Wiem, że związek z Luke'm odebrał mi pełne młodzieńcze doświadczenia z młodzieńcami. Myślę, że w takich samotnych chwilach to do mnie wraca.

Schodzę na dół z chęcią zrobienia kawy. Po drodze zajrzałam do dzieciaków, które jeszcze śpią. Założę się, że Tamy wymęczyła ich planszowymi grami, które kupiliśmy.

W kuchni nie jestem sama.

– O Boże, zrobiłeś śniadanie – zabieram jednego gofra z talerza, gdy jego oczy spotykają moje – Mmmm, pyszne – całuję go w policzek, a on znowu na mnie patrzy.

– Daliah..

Z gofrem w buzi, dostrzegam kogoś w kuchni.

– O Boże, przepraszam – obracam się do Tary – Tak strasznie...

Tara się do mnie uśmiecha, ale to nie jest tak pogodny uśmiech, jak mógł.

– To z przyzwyczajenia..

On zrobił jej śniadanie, jest wczesny ranek, a oni już są razem na nogach.

– Usiądziesz i zjesz z nami? – pyta on – Zrobiły więcej, gdyby dzieciaki wstały.

– Nie będę przeszkadzać, wrócę do snu – to wszystko jest takie dziwne... – Pyszne – macham gofrem – Przepraszam.

Jestem taka zagubiona.

Żadne z nich mnie nie zatrzymuje, a może to jest właśnie to, czego potrzebuję w moim życiu.

Nie chcę wracać do łóżka, nie chcę budzić dzieciaków, nie wiem.

Wpadam na Luke'a, który chce zejść po schodach, gdy ja po nich wchodzę.

– Jesteś, do cholery – szorstkość w głosie.. – Myślałem, że znowu uciekłaś, czy za dużo myślisz.

Bierze mnie w objęcia, w pieprzony uścisk na środku schodów, ściskając mnie tak mocno, jak nie byłam ściskana od lat.

– Kurwa, ile razy jeszcze mam cię gonić zanim powiesz mi, co mam zrobić, żeby zatrzymać cię na zawsze?

Wybucham płaczem.

To wszystko, co potrafię mu odpowiedzieć.

– Nie wiem, co się z tobą dzieje, ale obawiam się, że będziesz musiała mi powiedzieć, żebyśmy oboje nie ześwirowali.

– On robi jej śniadanie!

– Co? – jest bardziej zdezorientowany, niż bym przypuszczała – Kto?

Wtedy słyszymy śmiechy z dołu.

– Coś jeszcze? – pyta ze zrozumieniem.

– Myślę, że tuli ją też w nocy przez cały cholerny czas – może ja tego potrzebuję, a Luke taki nie jest, to nie tak, że chcę zmienić zdradzającego typa, chcę tylko dostać coś, co w dobry sposób wstrząśnie moim światem, tak jak on, gdy byłam nastolatką.

– Och, Daliah – ściska mnie jeszcze mocniej – Nie możesz porównywać nas do nich.

– Chyba chciałabym być czyjąś księżniczką – szepcze – Wiem to dziecinnie.

– Mogę zabrać cię na śniadanie?

Czy zrobiłby to, gdybym nie zrobiła sceny? Wyszedł mnie szukać, to też o czymś świadczy.

– Mamusiu! Tato! – nasza kruszynka, która zaraz będzie małą nastolatką.

Odrywamy się od siebie i spuszczamy głowy, żeby spojrzeć na Tamy. Luke patrzy na nią, a potem na mnie, wiedząc, że nigdy nie będziemy sami, nawet jeśli tamtej dwójce na dole się to udaje.

– Zabiorę was na śniadanie – podejmuje decyzje za nas – Ubierajcie się.

– Super! – Krzyczy Tamy – Mam ubrać strój? Mogę trochę popływać? Proszę?

– Tak.

Tamy biegnie do siebie, ja też chcę iść, ale on przyciąga mnie do swojej piersi.

– Bardzo mi zależy, ale nie wiem, co robię – szepcze mi na ucho – Muszę się tego nauczyć, daj mi czas.

Kręcę głową.

Potem nią kiwam.

Jest już za późno.

Zdradził mnie.

Nie walczył o mnie.

Boję się, że zrobi to znowu.

– A teraz idź ubierz najlepszy strój, jaki masz. Chcę mieć, na co popatrzeć.

Morduję go wzrokiem.

– Tylko się we mnie zakochaj – mówi.

– Miłość nie jest najważniejsza – burczę pod nosem.

– Jaki skurwiel wpoił w ciebie to gówno?

Wskazuję na niego palcem.

– A to skurwiel – daje mi pieprzonego klapsa.

– Zabieraj łapy!

– Przestań się przed tym bronić. Obiecałem ci, że już cię nie zranię. Zaufaj mi – teraz to on jest wkurzony.

Kiwam głową, bo dla mnie to o wiele trudniejsze niż można by przypuszczać. Zdrada jest ciężkim tematem i stracone lata. To okropnie we mnie siedzi i gdy on udaje, że nic się nie stało, ja przypominam sobie te dobre chwile i nie rozumiem, jak to mogło się tak skończyć.

Tęsknię za naszymi dobrymi czasami.

Tęsknię za tym, gdy widziałam w nim jedynego i odpowiedniego mężczyznę dla siebie.

Wszystko byłoby prostsze, gdybym nigdy nie dowiedziała się o jego zdradzie.

Tak, chciałabym nie wiedzieć.

Wolałabym żyć w kłamstwie, ale z nim, niż z tą huśtawką emocji, walką pomiędzy tym, co dobre i odpowiednie i wszystkim innym.

Tak, gdybym mogła cofnąć czas, nie chciałabym wiedzieć.

Wtedy wierzyłam, że nas naprawi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro