•20•
Calum Hood
To nie mogło dziać się naprawdę. Nawet w najgorszych koszmarach nie wyobrażałem sobie, że kiedykolwiek to się wydarzy. Myślę, że wolałbym, aby to nie miało miejsca. W końcu to koszmar, prawda?
Koszmar z rodzaju, po części ukrytych marzeń.
Nie mogłem uwierzyć, gdy zobaczyłem ją w restauracji. Trzymała chłopców za ręce i szukała mnie wzrokiem.
Nigdy nie myślałem, że to się wydarzy. Prędzej sądziłem, że oszaleję i to ja pojawię się w jej drzwiach, zapominając o całym świecie.
Jest ode mnie młodsza. Tylko trzy lata, ale to zawsze coś. Zmęczenie na jej twarzy mówi wszystko, przebyła długą drogę.
Powiedziała, że tylko przy mnie czułaby się bezpiecznie.
Byliśmy małżeństwem przez kupę czasu, to ona to skończyła dla innego mężczyzny, a mimo to, przyszła właśnie tu ze swoimi dziećmi.
Chłopcy śpią w drugim pokoju. Są identyczni, nie mam, kurwa, pojęcia, jak ona ich rozróżnia.
Ktoś klepie mnie w udo.
Blond włoski stają przed moimi oczami.
– Dlaczego nie śpisz, kolego?
– Boję się – co ten kutas im, kurwa, zrobił?
– Czego? Jesteście tutaj bezpieczni, obiecuję, do cholery.
Kucam obok niego, a on robi krok wstecz.
– Nie chciałem przeklinać, przepraszam – nie mam własnych dzieci, ona je ma. Spełniła nasze marzenia – Czego się boisz?
– Że tata się pojawi.
Nie wiem, co powiedzieć. Nie powiedziała mi zbyt dużo.
Podwija swoją koszulkę. Przyszła tu bez niczego. Nie pozwoliła mi iść do sklepu.
– Boli. Możesz coś z tym zrobić?
Gigantyczny, kurwa, siniak. Ostatnio nabiłem sobie takiego na siłowni, a Daliah kupiła mi maść.
– Czy zrobił ci to tata?
Spuszcza głowę, a ja postanawiam nie naciskać.
– Czy Kade także ma siniaki?
– Broniłem mamy – co tam się, kurwa, wydarzyło? Nie wiedza mnie zabija. Zabranie mi żony to jedno, zranienie mojej żony i swoich dzieci to, kurwa, drugie. Nie jestem miłym typem.
– Nasmarujemy to maścią, okej?
Kiwa głową i idzie za mną w kierunku lodówki. Gdy chcę wsmarować w siniaki trochę maści, on się odsuwa.
Nie chce, żebym go dotykał.
Ale poprosił mnie o pomoc.
– Nałożę ci trochę maści na rączki, a ty bardzo delikatnie wmasujesz to w siniaki, dobrze? Jest zimna, może boleć, ale potem będzie lepiej. Obiecuję.
Gdy dotyka zimną substancją poranionej skory, dostrzegam łzy w jego oczach.
Jak mógł im to zrobić? Dlaczego im to zrobił? Facet był tylko moim lekarzem, byłem na nią tak zły, że nigdy nie szukałem głębiej.
– Jesteś bardzo dzielny, kolego.
– Kocham mamusie i Kade'a – rozumiem przesłanie.
– Powinieneś wrócić do snu.
Kręci głową.
– Nie chcę spać.
– Obiecuję, że zadbam o was i mamę. Nic wam się nie stanie. Możesz spać, Hunter.
– Muszę pilnować mamy – on ma, kurwa, pięć lat. Pięć cholernych lat – I Kade'a.
– Popilnujemy ich razem, dobrze?
Kiwa głową.
– Chcesz coś zjeść, kolego?
– A mogę?
Moja lodówka zawsze jest pełna. Jestem kucharzem nie mogłoby być inaczej. Mam gdzieś, że jest środek nocy.
– Zjadłbyś naleśnika? Robię najlepsze naleśniki na świecie.
Nakarmiłem ich już w restauracji, ale od tego czasu minęła pieprzona wieczność.
– A nakarmisz też mamę i mojego brata?
– Zawsze – to nie kłamstwo. Nawet, gdyby była tu Daliah i tak bym ich przyjął.
Może małżeństwo nie było na zawsze. Jednak potrafiłem dotrzymać tej części przysięgi, która dawała poczucie bezpieczeństwa, zawsze.
Hunter w końcu zasypia, a ja dalej przypatruję się mojej byłej żonie.
Chciałbym, żeby nigdy mnie nie zdradziła, żebym mógł ją przed tym uchronić, żeby wybrała mnie, nawet gdy dzieci nie były moje.
Tara otwiera oczy.
– To ty.
– To ja – dlaczego mój głos jest taki cichy? – Musisz dać mi odpowiedzi, Tara. Ja tutaj wariuję.
– Było w porządku, dopóki chłopcy nie chciałam wrócić do pracy i dopóki nie zdałam sobie sprawy, że chcę od niego odejść. Próbowałam uciec tak wiele razy, Calum – widzę łzy w jej oczach – Nigdy sobie nie wybaczę, że skrzywdził moich chłopców, moje dary od Boga – jej chłopców, nie naszych.. ona dostała to, co chciała – Tylko do ciebie mogłam przyjść.. prze-prze-przepraszam.
– Jak to się stało, że Hunter ma siniaki?
– Rzucił się na mnie, a Hunter mu przeszkodził.
– Jak długo to trwa?
Wtedy wybucha płaczem.
– Kurwa, Tara, co mam zrobić?
– A możesz mnie przytulić? Od lat nie czułam się bezpiecznie.
– Musimy cis z tym zrobić, do chuja. Musimy..
Wchodzę do łóżka, żeby przyciągnąć ją do piersi, ale ona wtedy się odsuwa.'
– Boli – skomli – Ała.
Podwijam jej koszulkę, żeby zobaczyć tonę nowych, jak i starych siniaków, są wszędzie.
Opieram się o wezgłowie i wciągam ją na kolana, pozwalając jej ustalić pozycje, w której będzie jej najwygodniej.
– Nie możesz... Tara, uciekłaś, masz dwójkę wymarzonych dzieci. Nie możesz tego im robić – nie potrafiłem wtrącić się w życie Daliah, a tutaj nie mam oporów – Zadzwonię do brata mojej dziewczyny. On jest prawnikiem.
– Nie! – krzyczy, ale szybko zakrywa usta, żeby nie usłyszeli jej jej synowie.
– Nie jestem już cierpliwy, Tara. Nie będę patrzył na krzywdę tych chłopców, ani na twoją. Nie jestem poczekalnią. Działam, kurwa. Dlatego albo zajmiemy się waszym bezpieczeństwem i decyzjami, które siedzą w tobą od razu albo nie mogę ci pomóc.
– Ja.. ja się tak strasznie boję, Calum.
– A jednak przyszłaś do mnie, prawda?
– Nie wiem, co powiedzieć, Calum – szepcze – Nie wiem..
– Zacznijmy od zakazu zbliżania się i obdukcji.
– Będzie wiedział, gdzie jestem! – znowu krzyczy – Chciałam się ukryć!
– Szybko mnie znajdzie, Tara. Ja nie spodziewałbym, że się pojawisz. Ale czy myślisz, że on spodziewa się, gdzie poszłaś?
Kiwa głową.
To mi wystarcza.
– Zadzwonię do Toby'ego.
– Gdzie jest twoja dziewczyna? – no tak, powiedziałem jej to.
– Na wakacjach z córką – nie tłumaczę, jak bardzo to jest skomplikowane.
– Masz córkę?
– Nie mam dzieci, Tara, gdybym miał byłbym tam z nimi.
– Och, to jasne, faktycznie.. – jest taka niepewna siebie – Przepraszam, że tu przyszłam, po tym, co zrobiłam... pewnie myślisz, karma działa, suko, czy coś w tym rodzaju.
– Nigdy bym, kurwa, tak nie pomyślał.
Tara zarzuca ramiona na moją szyje i szlocha w moją pierś.
– Nie miałam gdzie pójść, on zabrał mi wszystko, ja zabrałam sobie wszystko.
To nie czas na rozmowę o tym.
Muszę zadzwonić do Daliah i do Toby'ego.
Muszę im pomóc.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro