13 - 'Masz pół godziny na przygotowanie!'
Amy wróciła do domu, aby jej rodzice niczego nie podejrzewali. Miałem przyjść dopiero, kiedy już wyjadą. W końcu cały czas myśleli, że jesteśmy pokłóceni i nie odzywamy się do siebie ani słowem. Jej mamę zapewne to cieszyło.
Tymczasem ja zastanawiałem się nad tym wszystkim. Stanąłem przed oknem i wodziłem wzrokiem po uliczkach LA. Czy powinienem to zrobić? Powiedzieć jej? Gdyby miało to sprawić, że znowu się od siebie odsuniemy... Nie wybaczyłbym sobie. Chyba wolałbym nawet udawać. Patrzeć jak jest szczęśliwa z kimś innym, jak zakłada rodzinę, a na jej twarzy widnieje szczery uśmiech. Gdy sobie to wyobrażam, moje serce ściska się z bólu. Miałbym wtedy odnaleźć szczęście u boku kogoś innego? To chyba niemożliwe. W końcu prawdziwa miłość jest tylko jedna. A dla mnie jest nią Amy. Moja kochana księżniczka. W takim razie, co powinienem zrobić?
Moje refleksje zostały przerwane. Usłyszałem pukanie do drzwi. Natychmiast odwróciłem głowę i spojrzałem się za siebie.
-Pograsz ze mną i Randy'm w berka? - zapytała słodko Janet. Uśmiechnąłem się promiennie, podchodząc bliżej do siostry.
-Zaraz idę do Amy, Janet. - wyjaśniłem. Jej oczy nagle zabłysły na dźwięk imienia mojej księżniczki.
-Ale obiecaj mi jedno. - odparła, przygryzając dolną wargę. Spojrzałem na nią podejrzliwie.
-Słucham.
-Kiedy wrócisz chcę usłyszeć od ciebie, że w końcu jesteście razem! - wypaliła, szczerząc się przy tym. Wybałuszyłem oczy i wybuchnąłem głośnym śmiechem, gdy usłyszałem jej słowa.
-Mówię serio, Mike! - oburzyła się.
-Janet... - momentalnie spoważniałem - Nie mogę na nią naciskać. Dobrze o tym wiesz... Oczywiście, postaram się, ale muszę dać Amy czas. - odparłem, po czym posłałem jej delikatny uśmiech. Janet i La Toya były jedynymi osobami, które wiedziały, o tym, że Amy zerwała zaręczyny. Powiedziałem im tylko z jednego powodu. Mianowicie, aby pomagały mi doradzać w wielu sprawach, od których zależałoby to, czy mogę kiedykolwiek liczyć na "coś więcej" od mojej księżniczki. Chociaż i tak chyba najlepszą osobą do takich rozmów byłaby mama. To Ona zawsze potrafiła rozwiązać każdy problem i za każdym razem znajdowała odpowiednie wyjście z trudnych sytuacji. Podziwiałem ją. Ale z jakiegoś powodu to nie jej o tym powiedziałem.
-Cały czas będziesz tak mówił? - czternastolatka wywróciła oczami - Chcesz aby znowu ci uciekła, Mike? - zapytała całkiem poważnie. Westchnąłem ciężko. Oczywiście, że tego nie chciałem.
-Słuchaj, obiecuję, że w najbliższym czasie to zrobię. - zapewniłem ją.
-Masz dwa tygodnie! - zastrzegła od razu, po czym zniknęła za drzwiami mojego pokoju. Zaśmiałem się. Odkąd moje siostry dowiedziały się, że Amy jest znów singielką, nie dają mi spokoju. Podają co nowsze pomysły i sposoby, abym zrobił na niej jak najlepsze wrażenie, podczas gdy ja miałem już ustalony cały plan. Od początku do końca.
***
-Będziemy jutro po południu. Trzymaj się! Pa! - zawołała na pożegnanie mama, po czym wyszła z domu razem z ojcem. Pomachałam im jeszcze i posłałam piękny uśmiech. Kiedy dębowe drzwi się zatrzasnęły, odetchnęłam z ulgą i natychmiast poleciałam po telefon, aby dać Mike'owi znak, że niedługo może przyjść. Wybrałam numer mojego przyjaciela i czekałam aż usłyszę jego jedwabisty głos, pełen delikatności i... Halo, Amy! O czym ty myślisz?! Nie zauważyłam nawet, kiedy faktycznie odebrał połączenie. Moje zamyślenia zostały przerwane dopiero głośnym:
-Halooo, księżniczko!
Natychmiast się ocknęłam.
-Cz-cześć! - wyjąkałam szybko. - Chciałam tylko powiedzieć, że możesz już przyjść. - oznajmiłam już bardziej spokojnym tonem.
-Jasne, zaraz będę. - odparł Michael. - Ale na pewno już odjechali? - zapytał, chcąc się upewnić. Zapewne wolał uniknąć niepotrzebnych tłumaczeń i nieporozumień. Gdyby nie cała ta sytuacja z Davidem, spokojnie mogłabym powiedzieć rodzicom, że odnowiłam kontakt z Michaelem. Ba! Gdyby nie mój związek z tym durniem, nigdy byśmy go nie stracili. Ale jak to mówią: nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Grunt, że znów jesteśmy przyjaciółmi.
-Na pewno, Mike. Możesz być spokojny. - zagwarantowałam z uśmiechem.
-No dobrze... W takim razie już idę. - odparł, po czym się rozłączył. Odłożyłam słuchawkę i poczęłam wyczekiwać, aż mój przyjaciel wreszcie przyjdzie. Przecież widziałam się z nim dosłownie kilka godzin temu, a już nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania! Po części zapomniałam jakie to uczucie, gdy tak bardzo chcesz kogoś zobaczyć; kogoś, kto jest dla ciebie tak bardzo ważny i z kim wiesz, że na pewien nie zmarnujesz swojego czasu. Przed każdym spotkaniem z Davidem, czułam jedynie smutek i kolejną falę płaczu, która spływała po moich zaczerwienionych policzkach. To wszystko. Nie czułam żadnych emocji szczęścia czy radości. Każda randka, każde wyjście do restauracji było wymuszone przez moich rodziców i jego - durnia, który traktował mnie okropnie. W czasie tych dwóch lat, nie obchodziło mnie, to jak mnie traktuje i jak do mnie mówi. Myślałam tylko o moim księciu. Cały ten czas. Kiedy brakowało mi wsparcia albo, kiedy potrzebowałam podzielić się moim szczęściem, które gościło stosunkowo rzadko w moim życiu... Bez przerwy moje myśli były skierowane tylko jednej osobie. I teraz widzę, jak ogromny błąd popełniłam. Tak łatwo pozwoliłam matce zeswatać się z Davidem.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Podskoczyłam i natychmiast zbiegłam ze schodów, aby otworzyć Mike'owi. Moje serce zaczęło bić w znacznie szybszym tempie, gdy przede sobą ujrzałam tak dobrze znaną mi twarz. Na usta wpełzł mi szeroki uśmiech, który on także odwzajemnił. Wpuściłam go do domu, po czym zakluczyłam drzwi.
-Jak ja dawno tu nie byłem... - stwierdził, rozglądając się po korytarzu. Rzeczywiście, minęły dwa lata, od jego ostatniej wizyty w moim domu.
-Musimy to nadrobić. - stwierdziłam, podczas gdy on nadal wpatrywał się w każdy szczegół, który możliwe, że nieznacznie się zmienił.
-To na pewno! - przyznał czarnowłosy. Wreszcie oderwał wzrok od mieszkania i zaczął zdejmować swoje czarne mokasyny. Po chwili zauważyłam, że patrzy się na zdjęcie leżące na półce z biżuterią mojej mamy. Kiedy przypomniałam sobie co przedstawiał owy obrazek, od razu podbiegłam i zabrałam kolorowe zdjęcie przedstawiające mnie i Davida, za plecy.
-Przepraszam... - odparłam skruszona. Sama nienawidziłam spoglądać na tę fotografię. Ale co mogłam poradzić na to, że mama tak bardzo uwielbiała to zdjęcie i oprawiła je w srebrną ramkę?
-Nic się nie stało, rozumiem. - powiedział tylko, posyłając pokrzepiający uśmiech w moją stronę. Schowałam obrazek do jednej z szafek, tak aby w niczym nam już nie przeszkadzał. Niestety, w domu znajdowało się stosunkowo dużo moich zdjęć z Davidem... Wszystkie obrazy zostały zamienione na fotografie ukazujące właśnie nas...
-Musisz się przygotować na więcej takich niespodzianek... - ostrzegłam smutno. Michael tylko pokiwał głową. - Mama nic nie wie, dlatego nadal mamy te zdjęcia. - wytłumaczyłam, chociaż pewnie zdążył się już wszystkiego domyśleć. - Tak samo, myśli, że urządziłam sobie kolację we dwojga... - dodałam, podczas gdy szliśmy do mojego pokoju. W pewnym momencie Mike nagle stanął. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-A co gdyby to okazało się prawdą? - odezwał się wreszcie. Nadal jednak nie rozumiałam, co ma na myśli. - Masz pół godziny na przygotowanie. Przyjadę po ciebie! - wyjaśnił szybko, po czym zbiegł ze schodów, zostawiając mnie w niemałym szoku. Czy to znaczy, że kolacja we dwojga jednak się odbędzie?
***
No to co? Wracam po długiej przerwie! Chyba należą mi się pewne wyjaśnienia... W ostatnim czasie działo się naprawdę dużo, zaczęłam pisać nowe opowiadanie, przez co trudno było mi się skupić na tym. Ale w końcu się udało i przychodzę do was z nowym rozdziałem! Ale nie ukrywam, że głównym powodem, dla którego przestałam pisać, było zwątpienie w to, czy ktokolwiek tu zagląda i czy jest sens pisać? Chwilami żałowałam, że opublikowałam to opowiadanie i, że w ogóle zaczęłam pisać na wattpadzie. Jednak wszystko zmieniło się dzięki Madzi, która zmotywowałaś mnie do kontynuowania tego ff. Oczywiście, motywacją była dla mnie także każda osoba, która zagłosowała, skomentowała, czy mnie zaobserwowała. Po prostu dziękuję! 💕
Musicfreak739 :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro