Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Life#2

-Dajesz Luce!!! Strzelaj!!!
-Aaaaaaa!!Gol!!!!- tak, krzyczałam, że nie będę mogła wypowiedzieć jutro ani jednego słowa. Jest to w końcu pierwszy mecz w sezonie. Dobry start = dobry finał. A start był fenomenalny. Wygraliśmy już trzy do jednego, z czego właśnie 2 bramkę zaliczył Luce. Tłum oszalał. Nie wiem co było głośniejsze krzyk mój i Lemy, czy pisk jego wszytkich fanek. On jednak po zdobyciu bramki spojrzał w oczy jedenj, jedynej. Lemie. Kochał ją. W tym momencie tak bardzo jej zazdrościłam. Chłopak podbiegł do nas i pocałował ją, co skutkowało wielkim rykiem tłumu. Jak to jest wiedzieć, że jakaś osoba cię kocha, że mimo wielu innych adoratorek jego uśmiech jest zarezerwowany tylko dla ciebie. Czemu ja się nikomu nie podobam? No błagam, jestem identyczna jak Lema, a to zawsze ona nie mogła odgonić się od chłopaków. Ja tak naprawdę nigdy nie miałam chłopaka.
Mecz skończył się oczywiście naszym zwycięstwem. Końcówka była bardzo emocjonująca, ponieważ goście wyrównali wynik. Jednak w dogrywce nasi chłopcy byli nie do pobicia. Wygrali, co prawda tylko punktem przewagi, ale zawsze.
-Byłeś wspaniały.- Lema zaczęła swoje wychwalanie Luce, jak po każdym meczu. Staliśmy w większej grupce i planowaliśmy imprezę, aby uczcić wygraną. Ja jednak nie mogłam skupić się na rozmowie, z powodu przeczucia, że ktoś mnie obserwuje. Zaczęłam monitorować teren dookoł mnie, aż moje oczy trafiły na Jou. Chłopak, w przeciwieństwie do moich oczekiwań, nie odwrócił zwroku, wręcz przeciwnie czułam jak co raz intensywniej na nas patrzy, jakby chciał nas zeskanować. Dziwnie się z tym czułam, więc ja byłam tą która przegrała i odwróciła wzrok.
-To co lecimy nad jezioro?
-Tak
-Tak!!
-Czadzior- czy chcę iść z nimi? Chyba tak. Do wyboru mam to, albo wieczór z fizyką.
Nad jezioro przedstailiśmy się dwoma samochodami, była nas dziewiątka: Luce, Lema, Koja, Der, Wert, Jera, Yum, Fut i ja. Można powiedzieć, że jesteśmy paczką, zawsze wychodziliśmy w takim skladzie. Co prawda gdyby nie Lema to czułabym się samotna w grupie, czuję że gdyby nie ona nie byłabym jej częścią.
-Kto ostatni do wody to stawia shake w barze.
- O nie!!- to było najszybsze zanurzenie w moim życiu. Nie mogłam przegrać, mam za mało pieniędzy aby sobie na to pozwolić. Poza tym powinnam zbierać pieniądze na farby, coś czuję że będą niedługo potrzebne w ogromnych ilościach.
Popołudnie minęło nadzwyczaj przyjemnie. Ja to swtierdzam, co oznacza, że była na serio super zabawa. Tak jak obiecano Koja, która ostatnia była w wodzie kupiła nam shake. Siedzieliśmy już chyba z godzinę, a tematy nam się nie kończyły. Śmialiśmy się dużo. Ciekawe, czy Lokiego też by to bawiło, czy polubił to miejsca, ich. Co, nie stop!! Nie myśl tak. Teraz jesteś w swoim przedziwym życiu, tamto to tylko sen. On to tylko sen.

I don't want this night to end
It's closing time, so leave with me again (yeah)
You got all my love to spend, oh
Let's find a place where happiness begins

-Kocham tą piosenkę, zatańczmy- no tak Lema kocha tańczyć. I tak właśnie z jednego utworu przerodziła się potańcówka trwająca do trzeciej nad ranem. Do domu odwiózł nad Luce. Byłam tak zmęczona i myślałam, że od razu padnę jak wejdę do pokoju. Jednak mój ulubiony klon miał inne plany i jak zwykle o takich godzinach przyszła jej chęć na rozkimny i poagadankę.
-Sera myślisz, że Luce mnie kocha?
-Ja tak nie tylko myślę, ja to wiem i widzę. Patrzy na ciebie jak na swój osobisty cud świata. Tak bardzo ci zazdroszczę.
-Ja też dziś coś widziałam..- zaczęła się głupio uśmiechać, czyli wiadomo o co chodzi.
-Co widziałaś, a raczej kogo?
-Jou!
-Był tam?! Nie możliwe.
-Nie tylko był, cały czas patrzył się na ciebie.
-To straszne.
-To jest romantyczne. Podobasz mu się. Widocznie od kiedy na niego wpadłaś nie możesz mu wylecieć z głowy.
-Nie. On jest dziwakiem, który sie do mnie nie odzywa jeśli nie jest to niezbędne. Jak miałby się nagle we mnie zakochać, jak znamy się od pierwszej klasy i tal jest od zawsze. Poza tym gdybym mu się spodobała to by raczej zagadał, a nie śledził mnie i gapił się na mnie.
-Chłopcy, za nimi nie zdążysz. Mam pewną teorię. Moim zdaniem robi zwiad. Sprwdza cię. Czy masz chłopaka, jak zachowujesz się w grupie, co lubisz.
-Idź już spać, brzmisz co raz bardziej niedorzeczniej i chy a zaczynasz bredzić siostrzyczko. Patrz jest już prawie piąta. DOBRANOC.
-No już, już dobranoc.
W końcu mogę zanurzyć się w moim cieplutkim łóżeczku. Układam się w wygodnej pozycji i powoli zasypiam.

Bardzo długo trwa to zasypianie. Mimo tego, że jestem padnięta i o niczym innym nie marzę, to nie mogę zasnąć. Leżę tak już z czterdzieści minut, niedługo już będzie szósta rano. Chyba boję się zasnąć. Nie wiem czego się boję. Tego, że zaraz wrócę do Asgardu i będę musiała to wszytko zrozumieć i ich spotkać, przez co miałam nie przyjemne uczucie w brzuchu. Albo kompletnie odwrotnie. Tego, że Thor, Asgard, Loki okażą się tylko przypadkowym snem i tak naprawdę nigdy nie przeżyłam tych wspaniałych chwil o których mi opowiadał zielonooki. Tego bałam się najbardziej, że zasnę i nic mi się nie przyśni. Zasnę pobędzie chwilę ciemno i obudzę się o 15 tu w domu, w łóżku. Chcę tam wrócić, chcę ich zobaczyć. Chcę zobaczyć Lokiego. Chcę, aby to była prawda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro