Life#17
-Wszyscy bardzo za tobą tęsknimy. Najbardziej chyba mama, chciałabym jej powiedzieć, że czujesz się dobrze, ale nie zrozumie. Czasami widzę ją wieczorami z twoim zdjęciem. Zawsze się uśmiecha, ale ma łzy w oczach. Mam nadzieję, że nie długo się z tym pogodzi. Minęły już 3 tygodnie...koszmarnie długie trzy tygodnie. U nas jest już luty, robi się co raz cieplej. Tak bardzo za tobą tęsknie... chciałabym Cię w końcu zobaczyć... i przytulić.- już chyba trzecią godzinę siedzę przy jej grobie. Przychodzę tu co najmniej co dwa dni. Często z rodzicami, Ket niestety musiał w zeszłym tygodniu wrócić na uczelnie. Za dużo już ominął, a teraz jeszcze trwa sesja. Biedak, ja nie byłabym w stanie wrócić do szkoły jeszcze. Materiał nadrabiam sama w domu.
Pogrzeb Lemy odbył się trzy dni po tym jak odeszła, przyjechała chyba cała rodzina i wszyscy byli w kompletnym szoku. Wszyscy są cały czas w szoku, nie możemy się pozbierać po tym. Chciałbym ją zobaczyć, dowiedzieć się czy jest tam szczęśliwa. Na drodze oczywiście staje Odyn, który jak tylko mnie zobaczy to wsadzi do lochów i tym razem nie da mi tak łatwo uciec.
Spojrzałam na zegarek, dochodzi trzecia, powinnam wracać. Podeszłam jeszcze tylko zetrzeć dokładnie śnieg z grobu, ale... zauważyłam coś dziwnego. Na jedną z wiązanek leżała czarna róża, żywa czyli długo tu nie leży. Wzięłam ją do ręki, miała przyczepioną małą karteczkę z napisem:,, Zajrzyj do skrzynki pocztowej przy wejściu na cmentarz. Ł." . Nie, nie, nie. Muszę znaleźć tą wiadomość. Na pogrzebie siostry obiecałam sobie jedno. Łowca pożałuje za to co zrobił, pożałuje, że zranił moją rodzine. Nie będę już płakać. Ruszyłam szybko w stronę bramy, gdzie miała być owa skrzynka. Oczywiście była, była też zamknięta. Obejrzałam się dookoła, nikogo nie ma. W myślach wypowiedziałam krótką sekwencje i skrzynka zaraz była otwarta. Kocham magię. Jakieś nudne listy do dozorcy, od zakładu pogrzebowego. Nie, nie to, nie, nie ten, jest!! Zamiast go otworzyć, ruszyłam z powrotem do domu. Loki prosił, abym takie wiadomości otwierała i czytała przy nim. Na początku się buntowałam, że to moja sprawa, ale jak zwykle pokazał mi, że sama nie dam rady. Taka prawda. Już od półtora tygodnia wznowiliśmy nasze treningi magii, ale nie tylko. W ciągu dnia często chodzimy biegać, daje mi to dużo satysfakcji. Czuję się lepiej, psychicznie i fizycznie. Muszę być gotowa na konfrontację z Łowcą, w każdym aspekcie. Chcę, aby cierpiał, taj bardzo jak ja cierpię. Właśnie wchodzę do domu i odziwo słyszę, śmiech? Rodzice i Loki. Tak długo tego nie słyszałam. Głosy zaprowadziły mnie do salonu, gdzie zauważyłam ową trójkę siedząca na kanapie z masą albumów.
-Heeej?
-O część córciu. Hahha, właśnie opowiadamy Lokiemu, o waszych wybrykach z dzieciństwa i udowadniamy je zdjęciami.
-Loki, też nie szczędzi. Opowiada o swoim dzieciństwie i sprzeczkach z bratem. Muszę przyznać byłeś pomysłowym dzieckiem.
-Dziękuję.- odpowiedział psotnik mojej rodzicielce. Jestem ciekawa ile z tego wszystkiego było kłamstwem.
-Dołączysz do nas?
-Nie, spasuję. Loki mogę cię prosić na górę?
-Jasne.- rodzice trochę się spieli, bojąc się o co mi chodzi. Dałam im tylko krótkie spojrzenie, że chodzi o naukę i dali nam spokój.
-O co chodzi?- położył się na swoim łóżku. Od kiedy Ket wyjechał śpimy w jednym pokoju, nie chciałam być sama. A poza tym tak łatwiej jest z nocnymi treningami.
-Spójrz co dostałam.- z kieszeni bluzy wyjęłam kopertę. Od razu wiedział kto jest autorem.
-Otwieraj i czytaj.- Oczy mu aż się świeciły. Chyba ostatnio się dość nudził. Loki przyzwyczajony jest do życia w ciągłym ruchu, bitwy, pościgi. Tu ma tylko mnie. A teraz też Łowcę.
-Okej więc tak.
Jakaż piękna ceremonia. Prawie sam uroniłem łezkę. Nie z powodu zmarłej, a z twojej żałosnej gry aktorskiej. Tak bardzo za nią tęsknisz, a oboje wiemy, że tak naprawdę jej nie straciłaś. Jak to zrobiłaś? Jak ją tam przeniosłaś? Jesteś jedną wielką zagadką. Zaczęłaś się szkolić? Dobrze, ja też nie próżnuję. Ostatnio zrobiłem trochę zdjęć twojemu bratu, wysłałem ci je. Jak by czuli się twoi rodzice gdyby w przeciągu miesiąca stracili dwoje dzieci? Tym razem się postaraj. Daję ci szansę. Może przeżyć, ale ty.. ty wiesz co masz zrobić. Nie powstrzymasz mnie. Myśl o rodzicach. Jeśli będziesz zdecydowana, czy aż tak zależy ci na rodzinie, to przyjdź w następną niedzielę o 23 do parku obok twojej szkoły. Już znudziła mi się w kotka i myszkę, to też ostatni mój list. Szkoda, przyzwyczaiłem się. Coś się kończy coś się zaczyna.
Pamiętaj o rodzinie.
-Łowca
-On chce się spotkać... on grozi, że zabije Keta. Patrz są zdjęcia. - Z koperty wyjęłam plik zdjęć. Ket w mieszkaniu, Ket na uczelni, Ket na siłowni. Jest ich chyba ze dwadzieścia, z różnych pór dnia.
-Psychol.
-Jak ja mam się z nim zmierzyć? Już w niedziele?
- Sera uspokój się, on jest tylko człowiekiem, a ty potrafisz robić ponad przeciętne rzeczy i masz mnie.
-Skąd wiesz, że jest tylko człowiekiem?
-A kim miałby być?
-Nie wiem. Jeszcze rok temu nie wierzyłabym w bogów nordyckich, a teraz? Jesteś tu. Co jeśli okaże się kimś potężnym?
-Nie okaże się.
-Skąd wiesz?- zaczynam panikować. Wiedziałem, że kiedyś będę musiała się z nim skonfrontować, ale nie wiedziałam, że to będzie tak szybko.
-Nie panikuj. Będziemy gotowi. Musimy być gotowi. Pamiętasz co sobie obiecałaś?
-Tak, będzie cierpiał.
-Dokładnie. Myśl tylko o tym. Zamień swoją złość w siłę, a nikt cię nie pokona. Pamiętasz jak mnie tu sprowadziłaś? Ile to było temu? Już chyba dwa miesiące.
-Pamiętam, to było po tym jak Lema została postrzelona i okazało się, że jest w śpiączce.
-Co wtedy czułaś?
-Złość, smutek, niesprawiedliwość, żal, rozpacz.
-Właśnie. Emocje, one cię nakręcają. Pod wpływem emocji jesteś silniejsza. - Jestem silna, dam radę. Zrobię to.
-Dam radę. Zrobię to.
-Dobrze! Tylko tak możemy myśleć, ani słowa o porażce.- ma rację. Muszę wygrać, nie mogę myśleć, że istnieje inna opcja. Tyle rzeczy od tego zależy.
-Wracamy na dół do twoich rodziców. Opowiadali dość ciekawe historie.
-Aha, jakie na przykład?
-Najbardziej podobała mi się chyba ta o tym jak byliście u twojej na wsi i wtedy ty, Lema i jakaś kuzynka...
-Nie kończ, nie chcę tego pamiętać. To takie żenujące.
-Słodkie.
-Słodkim jest na początku kłótnia o wymyślonego chłopaka, a potem bójka, tak że skończyłyśmy wszystkie w odchodach krów naszej babci? Miałyśmy chyba po 12 lat.
-Hahha, nie wiedziałem że byłyście takie stare. Hahaha, dobra trochę chore i obrzydliwe.
Chcę więcej. Chodź na dół.
-No już, już idę. Nie ciągnij mnie tak.
Nienawidzę cię.
-Oboje wiemy, że mnie kochasz.
......
-I wtedy tata potknął się i rozwalił głową drzwi. Zrobił tak ogromną dziurę. Hahah, pamiętasz tato?
-Nic takiego sobie nie przypominam.
-Jego męska duma kazała wymazać mu to wspomnienie. Typowe. Uwierz mi Loki, na naszym weselu tak się zachowywał, że też pewnie niczego nie pamięta.- cała trójka, oprócz wiadomo kogo, wybuchła śmiechem.
-Wcale nie pamiętam wszytsko doskonale. Szczególnie moment, gdy dostałem naszym ciastem weselnym w twarz.
-Co??? Za co, pochwal się tato.
-Dobra, tego nie pamiętam. Pewnie zasłużyłem.
-Oj zasłużyłeś, zasłużyłeś. Patrzcie tu jest moje ulubione zdjęcie z wesela. - fotografia przedstawiała moich rodziców. Chyba było już dość późno, bo ludzie dookola wydawali się być nieźle wstawieni. Na środku stoi młoda para całując się. Mama ppołożyła swoje ręce na policzkach taty, a on trzymał ręce w górze, jakby coś odliczając.
-Co państwo robią? Zanczy, bardziej co odliczając, bo trzyma pan dłonie w górze, jakby licząc.
-A to taki stary przesąd. Tyle ile naliczymy sekund pocałunku, tyle będzie trwało nasze małżeństwo. Głupie to.
-Ile wytrzymaliście?
-Chyba około minuty, więc będziemy razem, aż do śmierci. - tata schylił się i pocałował szybko mamę. To urocze, że cały czas tak mocno się kochają, jakby to zdjęcie było zrobione wczoraj. Może wyglądają trochę starzej.
-Nie mogę się doczekać, aż ty staniesz przy ołtarzu.
-Jeszcze poczekacie. Nigdzie się nie wybieram dobrze mi tu. Poza tym mam dopiero 19 lat, jestem za młoda. Wy ile mieliście lat?
-Ja 21, a tata 22.
-No właśnie jeszcze co najmniej dwa lata. A teraz mamy jeszcze opóźnienie wśród młodzieży. Więc tak mniej więcej, 25 lat.
-To prawda, nie wiem co się dzieję z młodzieżą. U nas 24 latka była spisywana już na strą pannę. Jak te czasy się zmieniają.
-Oooo, wchodzimy w niebezpiecze tematy. O ile nie chcecie tu utknąć do piątej rano, to zmykajcie.
-Uciekam. - oboje z Lokim pobiegliśmy na górę. Ale się śmiałam, nie pamiętam kiedy było tu tak radośnie. Szkoda, że ominęło to Keta. Przez te studia dużo go omija, omijało w naszym życiu.
-Idę pod prysznic. Rzuć mi koszulkę.
-Łap.
-Dzięki. - ja dziś mam dzień brudasa, jestem za bardzo pamięta. Mama chce mojego ślubu, a ja już z jednego uciekłam. W sumie zapomniałam już od czego to się wszystko zaczęło. Mój niechciany ślub. Jak to możliwe, że tam był Ket i Lema. Tamci rodzice nie byli prawdziwi. W sumie nigdy o tym nie myślałam. Jak wróciłam pierwszy raz po tym do Asgardu, to Thor mówił o jakieś wojnie, przez to. Musimy chyba znowu pogadać. Jak na zawołanie wszedł przez drzwi. Miał mokre włosy, trochę urosły.
-Loki tak sobie myślałam, jak mama mówiła o tym ślubie..
-Wiedziałem, że sobie to kiedyś przypomnisz. Jesteś za bystra, a miałem nadzieję...
-Co? Na co miałeś nadzieję?
-Że zapomnisz i ominie nas ta rozmowa.
- Jest aż tak nie wygodna?
-Nie, po prostu jest pokręcona. Co pamiętasz?
-W sumie to wszystko, bez szczegółów oczywiście. Ślub, Lemę, ceremonię, Keta, chyba ciebie.
-Tak byłem tam.
-Jak to możliwe, że oni tam wszyscy byli.
-Miałaś wtedy wyjść za jednego z synów króla Utgardu, jednego z światów. Jak był kiedyś u nas z wizytą, byliśmy młodzi, ty też akurat się pojawiłaś. Biegaliśmy jak to dzieci dookoła. Wpadłaś mu w oko.
-Co? Fuuu, pewnie to jakiś starzec.
-Nie dla niego, a dla syna. Wieczorem podczas wieczerzy, gdy Odyn już był lekko wstawiony. Jakoś się zgadali i obiecał za ciebie jakieś szlaki handlowe, między naszymi światami. On oczywiście się zgodził, ale na drugi dzień niczego nie pamiętał. Nie pamiętał, aż do miesiąca przed twoim powrotem. Król wrócił i upomnił się o twoją rękę, albo groził wojną. Odyn musiał coś wymyślić, wiedział że zniknęłaś już dawno i że my... my byliśmy zaręczeni. Z pomocą rady starszych uznał, że trzeba cię wezwać na sam ślub i ustwić tak wszytsko żebyś pomyślała, że to sen.
-Dlatego było tam moje rodzeństwo. To wszystko było fikcją?
-Nie. Tylko część, był klasztor, był książe, Thor i goście.
-Skąd ty się tam wziąłeś?
-Od początku Odyn zabronił mi się zbliżania tam, ale udało mi się przekonać, oczywiście magią, twojego brata, który był dziełem magów Odyna, aby mi pomógł.
-Ale to było bez sensu. Nawet jakby doszło do ślubu, to zaraz bym wróciła na ziemię i prawdopodobnie nie wróciła.
-Odyn już miał tam jakieś kluczki, że obiecał mu twoją rękę i ślub, i zapomniał wspomnieć mu podobno, że nie jesteś stąd. Jak było dalej już pamiętasz.
-Dlatego Thor był taki zły na ciebie jak wróciłam.
-Tak, bo zniszczyłem wielki plan Wszechojca. Potem jakoś się ugadać z tamtym królem. - to wszytko było tak pokręcone, że nie mam pewności czy mnie nie wkręca.
-Pamiętam wszytsko z tamtego dnia, oprócz jednej rzeczy.
-Czego?
-Twojej twarzy. Pamiętam, że Ket powiedział, że to nie jemu mam dziękować i się obróciłam. Zobaczyłam mężczyznę. Zielony strój, blady, czarne włosy. Przytulił mnie tak jak nikt inny. Czułam taką radość i spokój.
-Miałaś łzy w oczach. Nie mogłem wtedy uwierzyć, że trzymam Cię, że mam ciebie tak blisko.
-A potem...
-Potem zniknęłaś znowu.... w jednej chwili byłem szczęśliwy, a w drugiej przerażony. Znowu uciekłaś, nie wiedziałem czy wrócisz.- nie pamiętam kiedy Loki tak długo mówił, szczególnie gdy ostatnio mówił ukazując swoje uczucia. Nie lubi tego, nie lubi okazywać swoich emocji. Dużo to dla mnie znaczy, że mi odkrywa trochę prawdziwego siebie. Złapałam go za rękę.
-Cieszę się, że wróciłam.
-Ja też.- spojrzałam mu w oczy, były zarazem smutne, ale i pełne ulgi. Nie dziwię się, mimo tego, że mamy świetny kontakt, to często czuję się nie zręcznie, bo kurcze jesteśmy zaręczeni i w sumie nie wiemy na jakim grunci stoimy. I siedzieliśmy tak, patrząc się na siebie, w ciszy. W tej chwili nie czułam tej niezręczności, nie było złośliwej ciszy. Po chwili w końcu się odezwał.
-Musimy już iść spać. Przed nami ciężki tydzień.- ciężki jak nigdy w życiu, a niedługo miałam się o tym przekonać.
....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro