Life#16
To dziś. Dziś to zrobię. Zrobię rzecz, której sobie nigdy nie wybaczę. Dzisiaj zabiję swoją siostrę....
-Tato! Z Lokim idziemy do szpitala.
-Dobrze, utulcie ją ode mnie. Przyjdę do niej wieczorem. - nie przyjdzie. Przyjdzie wcześniej.
-Dobrze, powiem jej. Cześć. - z trudem wydukałam. Czuję się okropnie.
-Dowidzenia.
-Pa Sera, pa Loki!
Skierowaliśmy się w stronę mojego auta. Nie mogłam trafić kluczykami do stacyjki. Ręce mi się strasznie trzęsły. Dalej, pudło. Po chwili moja dłoń znalazła się w większej i z łatwością włożyła kluczyk w odpowiednie miejsce. Dłoń Lokiego.
-Spokojnie, oddychaj. Nic złego się nie dzieję.
-Jak to się nic złego nie dzieję? Przypomnij po co tam jedziemy? Aby zabić moją siostrę!
-Nie, żeby ją zabić..
-Jak nazwiesz inaczej odłączenie jej od maszyn, które przytrzymują ją przy życiu. Ja nie mam innego określenia.
-Pomożemy jej. Będzie żyła w Asgardzie.
-Tu będzie martwa!
-Tak. Nie mogę Cię okłamywać, że tak nie będzie. Pomyśl, że ją spotkasz w Asgardzie.
-Kiedy?! Wtedy, gdy Odyn umrze, czytają 1000000 lat, czy gdy uda nam się pokonać Łowcę, nie zabijając się przy tym, co jest małe prawdopodobieństwo.
-Zobaczysz ją. Wszystko będzie dobrze, trenowaliśmy to przez ostatnie noce. Pozostałą częścią na razie się nie przejmuj. Teraz to jest twój priorytet.
-Dobrze....- oddychaj. Wdech, wydech, wdech, wydech. Robię dobrą rzecz. Ona tu i tak umrze, tam będzie miała życie. Oddychaj i odpal samochód. Pierwszy bieg i włącz się do ruchu drogowego.
....
-Nikogo nie ma.
-Musimy to zrobić szybko. Rzucę zaklęcie na szyby, aby nikt nic nie widział.
-Okej.- zaplanowaliśmy każdy szczegół. Loki nas kryje, a ja działam. Podeszłam do łóżka siostry. Nie wierzę, że widzę ją ostatni raz. Pamiętam naszą każdą wspólną chwilę, każde wspólne urodziny. Pamiętam pierwszą kłótnię o lalki, pierwsze zakochania, pierwszą imprezę, pierwsze upadki, pierwsze nocowania u koleżanek. Moje życie było nią przesiąknięte, a teraz.... moja bliźniaczka, moja Lema. Gdybym wiedziała, że to wszystko tak się tak skończy. Mam tyle jej to powiedzenia, ale już tego nie zrobię.... Tak dużo żałuję, każdą kłótnię, sprzeczkę. Chciałabym cofnąć czas i przeżyć każdą chwilę z nią jeszcze raz. Te dobre i złe. Kurwa ona jest moją bliźniaczką, drugą mną. Co ja zrobię bez niej? Od zawsze się wspierałyśmy, zawsze była Lema i Sera. Teraz ma pozostać sama Sera? To brzmi źle, tak niekompletne. Bez niej ja będę niekompletna. Nie będę w pełni sobą.
-Sera musimy działać.
-Loki ja...- nie, nie.... mogę...
-Sera nie płacz. Teraz nie ma odwrotu.
-Wiem.- zbliżyłam się do jej twarzy. Chciałam zapamiętać każdy jej fragment, niby jesteśmy podobne, ja chcę pamiętać jej twarz, nie moją. Pocałowałam jej czoło. Zimne.
-Przepraszam...- teraz. Zrób to. Biorę w garść kable i odłączam je od kontaktu. Cisza, pierwszy raz panuje tu taka cisza.
-Sera teraz.
Złapałam jej dłoń, a swoją położyłam na jej czole.
-Hjelp meg med å redde de jeg elsker, og gi dem muligheten til å leve i en annen verden. Gi henne livet tilbake og la henne vandre i den verdenen!- zamknęłam oczy. Pamiętam to zaklęcie na pamięć, powtarzałam je tak wielokrotnie.
Czułam jak energia przeszywa całe moje ciało. Nagle moja rękę przestała czuć opór i spadła na łóżko... NIE MA JEJ....
-Loki...gdzie ciało?
-Tego się bałem...
- Co, gdzie jest Lema?
-Udało się, jest w Asgardzie. Sera udało ci się.- udało się? Lema jest w Asgardzie? Muszę ją zobaczyć inaczej nie uwierzę.
-Co z ciałem? Co powiemy rodzicom i lekarzom. Wszyscy wiedzą, że byliśmy tu ostatni?
Loki?
-Czekaj myślę?
-Co mamy robić, Loki?
-Cicho bądź w końcu! Nie mogę myśleć. - podniósł głos. Ten bieg wydarzeń też musiał go zaskoczyć. Nie wie ci robić? Pozwą nas o porwanie? Tu też będziemy poszukiwani?- Wiem! Kontynuuj zaklęcie wyciszenia i kamuflażu za mnie.
-Co chcesz zrobić?
-Czekaj. Przejmiesz zaklęcie za 3, 2, teraz. - Loki opuścił ręce, a moje poszły w górę. Poczułam jakby cała ściana mnie przygniatała.
-Nie dam rady długo wytrzymać. Loki, co chesz zrobić?
-Znam pewne bardzo stare zaklęcie. Bądź chwilę cicho.- nie śmiałam więcej odezwać się choćby najmniejszym słówkiem. Loki stanął przed łóżkiem szpitalnym, na którym jeszcze parę minut temu leżała Lema, i wyciągnął ręce nad nie. -
Naturens kraft, åndens styrke, kroppens styrke. Jeg er en tryllekunstner, kan du høre min forespørsel. Den ene kroppen slapp unna, og la den andre komme hit. Dødelig kropp, livløs, men en gang full av liv. Et organ som føyer seg inn i alle krefter. Menneskekropp. - nie znałam tego zaklęcia. Wraz z wypowiadanym zaklęciem światło gasło, i w sali panuje komoletne ciemność. Loki teraz coś szepcze. Nagle zobaczyłam iskierkę. Szła od opuszków palca psotnika w stronę łóżka. Po chwili było ich tysiące. Małych zielonych iskierek. Niemożliwe....
Momentalnie światło wróciło, a Loki upadł na ziemię.
-Loki!! Słyszysz mnie.
-Mhmmm. - kontaktuje. Czyli jest przytomny. Jego ręce się trasznie trzęsą. Za dużo magii. Przeciążył się. Boję się spojrzeć w stronę łóżka.
-Udało się?
-Co Loki?
-Sprawdź. - podniósłam wzrok. Niemożliwe. Ciało Lemy. Znaczy chyba nie jej, nie wiem. Ona przecież jest w Asgardzie.
-Jak?
-Magia.- lekko się uśmiechnął. Wyglądał na bardzo zmęczonego. - Sera podłącz z powrotem maszyny, jak je podłączysz to zaczną pikać. Dowiedzą się, że nie żyje.
-Loki, czy to? Czy...
-Nie to nie ona. Widziałem ją. Zobaczyłem ją w Asgardzie. Sera szybko, nie ma już zasłony, w każdej chwili może ktoś przyjść. - mówiąc to usiadł. No tak w chwili, w której skoczyłam do Lokiego, przerwałam zaklęcie. Zaraz ktoś może przyjść. Pobiegłam szybko do kabli i przypięłam je w odpowiednie miejsca. Od razu usłyszeliśmy głośny pisk, zaraz zlecą się lekarze.
-Co się dzieję?- są i oni.
-Panie doktorze co się dzieję z moją siostrą?! Doktorze... czy.... ona....
-Proszę się odsunąć. Niech pan ją stąd wyprowadzi.- zwrócił się do Lokiego. Zgodnie z poleceniem opuściliśmy salę.
-Sera, udało się.
-Jestem wymęczona.
-Ja też, to normalne po zurzytkowaniu tyle magii. Wow. Udało nam się. - uśmiechnął się.
-Dzięki tobie. Było by ciężko gdybyś nie wyczarował nowego ciała.
-To nasza wspólna zasługa.- przytulił mnie, a ja swoją twarz schowałam w jego włosach. Jego uścisk zawsze dawał mi tak dużo. Ostatnio co raz częściej to robimy. Lubię to.
-Sera?!!! Co się z nią dzieje?!!- zza korytarzu wybiegli rodzice z Ketem. Mama była już cała w łzach.
-Nie wiem. Mamo....czy ona.....czy ona? Tato, Ket?! Te maszyny zaczęły....- nie mogę. Wiem, że to nie jest tak, że Lema umarła, ale nie mogłam powstrzymać łez.
-Ciii, kochanie uspokój się. Loki byłeś tam?
-Tak, proszę pana.
-I co się stało?
-Siedzieliśmy jak zawsze, romawialiśmy i nagle maszyny zaczęły wariować. Zaraz przybiegli lekarze i pielęgniarki i nas wyprosili. Boję się, że...
-Dziękuję Loki, że przy niej byłeś..- jak to możliwe, że tata tak się trzyma? Ma nadzieję. Drzwi od sali otworzyły się i ukazały jednego z lekarzy.
-Panie doktorze, co z naszą córką?!! Niech Pan powie!!!
-Niestety...
-Nie, nie, nie!!! To niemożliwe, ona miała się obudzić. Miała do nas wrócić!!!
-Mamo...
-Kochanie....
-Moja córeczka....- nie wytrzymała i upadła na kolana. Łkała. Nie wytrzymała. Zaczęła krzyczeć. Spojrzałam na tatę. Jest w szoku, stoi z otwartymi ustami, jakby nie dosłyszał słów lekarza. Ma łzy w oczach. Nie pokazuje tego, ale w środku właśnie pękł. Wszyscy pękli. Nie dowierzają.
-Tato co teraz?
-Musimy...musimy zorganizować po..po... Kochanie wstań.
-Nie, nie, nie moja córeczka.- to był okropny widok. Mama rozpaczała na podłodze, tata przy niej kucał i przytulał, a Ket kucał pod ścianą, skulony, wygląda jak małe dziecko. Nie mogę na to patrzeć...
-Przepraszam..- znowu to zrobiłam, uciekłam. Znowu jestem na parkingu. Mam cholerne déjà vu.
-Sera...
-Loki? Czemu to tak boli? Czemu ja im to zrobiłam?! Czemu?!
-To i tak by się stało.
-To czemu czuję się tak okropnie?- nie odpowiedział. Chyba poprostu nie wiedział co powiedzieć.
-Musimy myśleć o kolejnych problemach.
-Jak? Myślisz, że od tak przestanę o niej myśleć?! Tak się nie da!
-Ser...
-Idę się przejść.
-Pójdę z tobą.
-Sama.- potrzebowałam pomyśleć. Może powinnam być przy rodzinie, ale nie mogłam im patrzeć w oczy. Czuję się winna. Jestem winna....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro