Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Life#14

-Mam dość!- od trzech godzin siedzę nad fizyką i nie mogę. To jest za trudne. Muszę się czegoś napić.- idę do automatu, chcesz coś?
-Nie dziękuję. - Ket nawet nie spojrzał na mnie. Wpatrywał się w nią. Od tygodni. Dzisiaj mija 2 tydzień jak Lema jest w śpiączce i praktycznie każdą chwilę spędzamy u niej. Nadal nie możemy w to uwierzyć. Nasza siostra... Parę dni po jej wypadku powiedziałam Luce o tym wszystkim. Był załamany. Często, ją odwiedza. Wszyscy odwiedzają, cała paczka. W sumie, zawsze ktoś z nią jest. Co by tu wybrać? Jeśli chcę się nauczyć na test to jest tylko jeden dobry wybór- KAWA.
-Co tam kupujesz?
-O hej Loki. Kawę, potrzebuję zastrzyku kofeiny.
-Znowu źle spałaś? Nawet nie próbuj udawać, słyszałem w nocy.
-Poprostu, jak myślę o tym wszytkim, o Lemie, o rodzicach,  o tym, że Łowca nadal tam jest. Nie wytrzymuję.- nie pamiętam kiedy ostatnio dobrze spałam. Teraz w pokoju śpię z Ketem, który wziął jakieś tam zwolnienie z studiów, aby być tutaj. Jego pokój zajął Loki. Rodzice łatwo podłapali gadkę o wyjeździe rodziców i teraz jest naszym współalokatorem. Jako, że jego pokój jest najbliżej łazienki, to bez problemu słyszy jak tam w nocy chodzę.
-Sera mam nadzieję, że ty nie? No wiesz?
-Nie. Oczywiście, że nie. Muszę być silna dla rodziców. - to prawda. To oni potrzebowali teraz równie dużo naszej uwagi. Kompletnie się załamali. Mama chodzi do pracy cała zapłakana, nieumalowana, w niedobranych ubraniach. To wszystko postarza ją o jakieś 10 lat. Tata okazuje to kompletnie inaczej. Za dnia jest raczej cichy, marktony i przygnębiony, ale wieczorami nie wytrzymuje. Jak raz w nocy się obudziłam chciało mi się pić więc zeszłam na dół po wodę. Siedział tam tata. W rękach trzymał jeden z albumów i przeglądał zdjęcia. Wtedy chyba pierwszy raz widziałam jak płakał.
-Wracamy do sali?
-Tak.
-Czy dzisiaj przyjdzie ten twój kolega? Jou?
-Tak. Nie patrz tak na mnie. To mój przyjaciel. Wie o Nim.
-Wiem, wiem pomaga ci, ale wiesz co o nim uważam.
-Tak, tak mam na niego uważać. Jak dobrze pamiętam to samo mówił mi Thor na początku naszej znajomości.
-To co innego.
-Wcale nie. Bądź miły dla niego.
Weszliśmy do sali. Ket nadal siedział jak siedział. Spojrzał na nas i podał rękę Lokiemu. Mimo wszystko polubili się. Zawsze jest tu tak cicho. Nikt niw chce mówić, a jak już to szeptem, jakby nie chcieli jej obudzić, ale WŁAŚNIe NAM OTO CHODZI.
-Będę się zbierał. Muszę nadrobić materiały ze studiów. Tu się nie skupię.
-Okej. Widzimy się wieczorem. Pamiętaj damy radę.
-Ona da radę. - wszedł. On też był cieniem samego siebie. Tak jak się spodziewałam obwinia się oto wszystko. Winnowajcą jest kto inny.
-Jak ci idzie?
-W której sprawie? Łowcy, czy powrotu do Asgardu?
-Tej pierwszej, wiesz ,że drugiej nie popieram.
-Sera..
-Mów jak z Łowcą.
-Więc tak. Ostatnio spotkałem paru ludzi, którzy z nim współpracowali, dali mi jakiś adres, ale okazał się błędny. Ten człowiek wiedzie podwójne życie. Ma podobno rodzinę. Znajdę go, zobaczysz jeszcze jakieś 3 tygodnie i jest mój.
-Ma rodzinę?
-No tak. Muszą być biedni z takim ojcem. Psychopata. Okrope.
-Skąd wiesz, może jest dobrym ojcem?
-Dobry człowiek nie strzelałby do nastolatki, a drugiej groził.
-Może...
-A co to tej drugiej sprawy...
-Loki nie chcę o tym słuchać. Nie możesz tam wrócić.
-Sera muszę. Inaczej zabije też ciebie!
-Ciszej. Jeśli ty tam wrócisz to będziesz już praktycznie martwy. Nic go nie przekona. Loki proszę.
-Uwierz, gdybym wiedział co zrobić, aby żyć dalej to bym to zrobił, ale nie wiem. Rozumiesz nie wiem. Też się boję. Boję się śmierci, boję się, że Odyn cie skrzywdzi.- nie było łatwo mu o tym powiedzieć. Nie lubi mówić o swoich wadach, a strach do nich należy, według niego. Odeszłam na chwilę od łóżka siostry, aby się do niego przytulić.
-A ja się boję o ciebie. Pomyśl, też o tym, że są osoby ktore będą za tobą tęsknić. Ja, Frigga, Thor, teraz myślę, też że Ket.
-Nie schlebiaj mi. Będziesz tęsknić?
-Może troszkę.
-Zabawane.
-Mimo wszystko wyszło z tego coś dobrego.
-Z czego?
-Z tego, że Cię tu sprowadziłam?
-Co takiego?
-Mam pewność, że istniejesz, że jesteś prawdziwy. To bardzo podnosi na duchu, że nie zwariowałam.
-Przynajmniej to.
....
- Dostałam sms od Jou mam po niego wyjść do recepcji.
-Nie trafi sam?
-Loki.
-Dobrze.- zazdrosny? Wyszłam i kierowałem się do recepcji. Nie wiem czemu chciał koniecznie spotkać się w szpitalu. Nie rozmawiał nawet nigdy z Lemą, to czemu mu tak zależało? Wśród tłumu pacjentów zauważyłam brązową czuprynę chłopaka.
-Jou! Tutaj, chej!
-Cześć. Sporo tu ludzi. Zawsze tak jest?
-Nie, aż tak. Chodź pójdziemy do sali. Co tam w szkole?
-No wiesz ostatnie testy przed świątami.
-No tak zostało tylko 10 dni. Nie wiem jak one będą wyglądały u mnie w tym roku.
-Będą inne obstawiam, ale pewnie jak zwykle rodzinne.
-No nie wiem. Ostatnio rodzice strasznie się zamknęli w sobie. Martwię się.
-To normalne, wiesz to ich córka.
-Zawsze masz gotową odpowiedź.
-No jakoś tak. Lubię mądrości życiowe. Na recepcji mi powiedzieli, że u Lemy są już dwie osoby na wizycie, kto jest drugi? Ket, twoja mama?
-Mój przyjaciel, nazywa się Loki. Trochę mu o tobie mówiłam.
-Mhm, o nim nigdy nie mówiłaś, dalczego?
-Nie było okazji, chodź bo tam sam siedzi. Zanczy nie sam, z Lemą.- nie chcę, aby drążył dalej ten temat, jeszcze czegoś się domyśli. Jak weszliśmy Loki trzymał moją siostrę za rękę, czemu? Jou się dziwnie na mnie spojrzał. Cicho kaszlnęłam, aby dać znak, że już wróciliśmy. Od razu puścił dłoń, jakby go patrzyła. Odwrócił się lekko w naszą stronę, coś mu zaprzątało myśli, widzę to.
-Loki to Jou, Jou to Loki.- zmierzyli się wzrokiem i podali ręce. Aż było słychać to małe spięcie. Trochę niezręcznie.
-Jak z nią?
-Cały czas tak samo, zero reakcji. Już dwa tygodnie.. czas tak się dłuży bez niej. Jak reakcja w szkole?
-Wszyscy już wiedzą, było zebranie. Dyrektor wszystkich poinformował. Najgorzej jest z Luce. Uwierzysz, że nie jest już kapitanem drużyny. Powiedział, że nie jest w stanie grać.
-Chyba na prawdę ją kocha.- zawsze jej tego zazdrościłam, prawdziwej miłości. Chłopak przerzucił spojrzenie na szatyna.
-Loki, tak? W sumie to skąd jesteś?- kurde.
-Mieszkam niedaleko szkoły, ale miałem nauczanie domowe, dlatego mnie pewnie nie kojarzysz.
-No nie.- odparł nieprzekonany Jou. Mam nadzieję, że nie będzie drążył tematu.- Sera możemy wyjść na zewnątrz na chwilę?
-Dobrze.- wzrokiem dałam znać Lokiemu, aby został i zaraz wrócę. Wyglądał na poddenerwowanego. Nie wiem czy z powodu pytania Jou, czy tego co się stało zanim poszliśmy.
-O czym chciałeś pogadać?
-Czy to, że wtedy u mnie nie chciałaś mnie, czy to z względu na niego?- I co mam powiedzieć? Nie wiem, a może tak. - Jest coś między wami?
-Nie wiem. Jou uwierz to nie była twoja wina.
-Znasz go dobrze? Wydaje się podejrzany i to nauczanie domowe. Nie wierzę mu.
-A ja tak, bo to prawda. Jou nie martw się, gdybyś go lepiej poznał to pozbył byś się podejrzeń.
-Chyba podziękuję. Muszę już lecieć.
-Dzięki, że przyszłeś.
-Kiedy wrócisz do szkoły?
-W przyszłym tygodniu. Chyba potrzebuję kontaktu z przytomnymi ludźmi.
-Będą czekał w szkole. Nie martw się, obudzi się niebawem.
-Dziękuję, do zobaczenia.- przytaliłam chłopaka, odprowadziłam go wzrokiem do wyjścia i sama wróciłam do sali.
-Loki o co chodzi?
-Coś mi się nie podoba.
-Nie no, ty znowu o Jou? Jest moim przyjacielem, nie masz racji, aby go o nic podejrzewać!
-Nie mówię o nim, a o Lemie. Pewnie jak zauważyłaś jak weszliście to trzymałem jej rękę.
-Coś z nią nie tak? Co widziałeś?
-Pamiętasz, mówiłem, że widzę w niej drobinki życia, ale teraz one... przykro mi.- nie, nie, nie. On nie jest lekarzem, aby dawać takie diagnozy. On nie zna się na organiźmie ludzkim. NIE MOŻE WIEDZIEĆ CZY LEMA UMIERA! Znowu zaczynam panikować. Uspokój się i niech ci wszystko wytłumaczy.
-Jak to? Co widziałeś?
-Walczy, aby pozostać przy życiu. Słabnie. Wiem, że to wszytsko brzmi nierealnie, ale niestety. Nie chciałem ci mówić, na razie.
-Ile jeszcze da radę? Nie ma szans?
-Szansa zawsze jest. Ile czasu ma nie wiem. Może miesiąc, dwa, a może tylko tydzień.
-Stracę ją? JA JĄ TRACĘ NA PRAWDĘ!
-Ciiii, posłuchaj choć raz do końca.
-Co masz jeszcze do dodania?
-Tutaj na Ziemi ma już raczej nie małe szansę, ale nie mam hipotezę, że nie musiałabyś się z nią żegnać.
-Co?! Jak to? Loki mów proszę.
-To są tylko moje przypuszczenia, daje im jakieś 70% prawdy. Ty przyniosłaś mnie tu i dałaś mi tu ciało i myślę czy nie mogłabyś Lemę...
-Przenieść do Asgardu. Czy to jest w ogóle możliwe?
-Moim zdaniem tak. Musiała byś się podszkolić  stracisz dużo energii podczas tego, mogą być jakieś konsekwencje, ale nie jestem pewien jakie.- nie wierzę, nie musiałabym się z nią żegnać, ale cała reszta tak. Czuję się jak hipokrytka, ale nie mogę jej stracić.
-Była by tam? Mogłabym ją spotykać, ale co z Odynem przecież ona wygląda jak ja.
-Po chwili zauważą, że to nie ty. Mam jej zamiar dać list. Mam nadzieję, że uda go się przenieść razem z jej ciałem. Napiszę tam Wszechojcu, że jeśli zapewni jej godne traktowanie, to wrócę dobrowolnie do Asgardu, gdy dowiem się jak.
-Loki nie ty nie możesz, przecież on cie zabije.
-Może jakoś się wywinę, ale to wszytsko ma jeszcze jeden haczyk.
-Co, jaki?
-Aby to wszystko się udało musimy wyłapać idealny moment pomiędzy śmiercią, a życiem Lemy. Moment, w którym będzie najłatwiej jej duszę przekierować do Asgardu. To ty będziesz musiała...
-Odłączyć ją?
-Tak. To wszystko ma znaczenie, nie tylko samo zaklęcie, ale też cały rytuał. Tak też będzie najłatwiej wyczuć ten moment.
-Będą musiała ją zabić, aby mogła przenieść się do Asgardu? Mam zabić swoją siostrę?
-To jedyna szansa, abyś jej nie straciła, tu i tak wcześniej czy później...
-Loki ja... nie wiem, czy dam... nie dam rady. Nie dam rady odłączyć maszyn.
-Pomyśl będziesz mogła się z nią spotykać tam. Będzie z Tobą.- to wszytsko jest tak nierealne. Co jeśli się nie uda? I tak ją stracę, a tak mam przynajmniej jakieś szansę. Nie dam rady odłączyć ją od aparatury, zabrać jej tlen, oddech. Zabiję ją? Ona umrze?!
-Dasz radę? Będę cały czas przy tobie.
-Nie mogę jej stracić.
.....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro