Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Life#11

-Jak wam się podobało?
-Było dość spoko, ale wolałbym muzeum historii naturalnej.
-To idealny pomysł na nasze kolejne wyjście.- pozytywność naszej mamy ostatnio powala. Cały czas by się uśmiechała, zwiedzała, jeździła. Skąd w niej tyle energii? - jedziemy do kawiarni na gorącą czekoladę?
-Jasne, czemu nie?
-Ja nie mogę. - i czar idealnej bajki naszej mamy prysł. - idę do kolegi.
-Do Joooooou?- nie Lema, bo oczywiście mam 500 innych kolegów i w cale ostatnio jedyną osobą w szkole, z którą utrzymuje kontakt, nie jest Jou.
-Tak do Jou.
-Co będziecie robić?- będziemy szukać mojego ukrytego daru, który w cale nie jest ukryty, aby sprawdzić czego ode mnie chce psychol, który grozi, że zabije Keta i Lemę. Właśnie to, czy to chcecie usłyszeć?
-Powtarzać przed testem z chemii.- pamiętaj nauka to zawsze dobra wymówka.
-W takim razie miłej nauki.
-Dziękuję, to ja lecę. Pa.
-Pa, do zobaczenia wieczorem.
.....
-Jou to bez sensu! Robię to już od piętnastu minut.
-Spróbuj jeszcze raz.
-Dobrze.- to jest idiotyczne. Od kwadransu próbuję podnieść piłkę tenisową siłą umysłu. Głupie. Wiem, że to nic nie da, bo doskonale wiem o co chodzi Łowcy, ale robię to dla Jou. Zależy mu na tym, zależy mu aby mi pomóc.
-Dobra miałaś rację to bez sensu.- chłopak skreślił kolejną rzecz z swojej listy "prawdopodobnych ukrytych talentów ". Próbowaliśmy jeszcze : latania, czytania w myślach, nieoddychania, supersiły, teleportacji i wiele innych bajek wyssanych z palca.
-Która to była próba?
-Ósma. To był mój ostatni pomysł. Nie wiem o co może chodzić temu psycholowi.
-Ja też.- kłamczucha- może to jest coś nie wiem, coś bardziej realnego, przyziemnego?
-To bez sensu, dla normalnej rzeczy miał by ci grozić? To musi być coś wielkiego.
-Może...- i to jak wielkiego, ale to jest mój sekret. Nikt nie może się o nim dowiedzieć.- mogę czegoś się napić?
-Tak, zaraz coś przyniosę. Poczekaj w salonie, to może potem obejrzymy film.
-Okej.- tak jak chłopak powiedział udałam się do salonu. Był dość przestronny i pełen regałów z książkami, płytami, grami. Rodzice Jou mają obsesję na punkcie zbierania tych rzeczy. To i dywany w kolorze beżu dają razem przyjemny, przytulny efekt.
-Mam sok pomarańczowy i zrobiłem jeszcze popcorn. Co oglądamy?
-Nie wiem, mam ochotę na jakiś film akcji, albo fantastykę.
-Hmmm, niech popatrzę.... Może, nie to jest nudne,....a może...., o wiem! Tylko muszę to znaleźć. - chłopak latał palcem po półce z płytami, aż dumny pokazał mi- INCEPCJA! Ten film jest taki super i jest tak pokręcony.
-W sumie czemu nie. Nie oglądałam tego jeszcze. O czym to jest?
-O wchodzeniu do snów innych osób, można tak zmienić bieg historii, przekonania osoby do której snu się wchodzi.
-Brzmi ciekawie, zaczynajmy.
.....

-Sera wstawaj, zasnęłaś.
-Co, co?
-Oglądaliśmy film, a ty zasnęłaś już po 30 min.- no tak jestem u Jou i oglądaliśmy "Incepcja". Szkoda, że zasnęłam chciałam zobaczyć Leonarda DiCapria w tej roli, ale w nocy mało spałam więc w sumie nic dziwnego, że ztak szybko odpłynęłam i to.... na ramieniu Jou. Chłopak miał prawą ręke wyciągniętą i opartą na kanapie. Szybko oderwałam się od chłopaka i starałam się jak najbardziej naturalnie przeciągnąć się i ziewnąć. Nie chciałam, aby pomyślał, że się przestraszyłam kontaktu z nim.
-Która godzina?
-Dwudziesta trzydzieści, niedługo moi rodzice wrócą. Może zostaniesz na kolację?
-Nie, obiecałam mamie, że zjem z nimi. Wiesz cała rodzinka w domu to rzadkość. Dziękuję za propozycję, ale będę już się zbierać.
-Odprowadzę Cię do drzwi.- po drodze do wyjścia zgarnęłam torebkę i bluzę. W przedpokoju założyłam buty i kurtkę, jednak chłopak nie otworzył drzwi.
-Sera, wiem że dzisiaj nam się nie udało, ale obiecuję pomogę ci znaleźć twój dar. Chcę ci pomóc.
- Dziękuję, to dużo dla mnie znaczy. Przepraszam, że narażam cię na Łowcę. Tak źle się z tym czuję, że też dostałeś parę wiadomości.
-Nie masz za co przepraszać. Musisz mieć jakieś wsparcie i jestem nim ja.
- Dziękuję. Myślę, że może powinniśmy przestać z szukaniem tego daru, może lepiej zająć się samym Łowcą.
-Nie jestem pewien. Nie bawmy się w superbohaterów, zajmijmy się darem. - jeśli mu tak zależy, to czemu mam mu zabraniać?
-Dobrze, ale nie mam zielonego pojęcia co to może być.
-Na pewno? Nic ci nie przychodzi do głowy? Żadna dziwna rzecz?
-Nie....- czy on coś wie? Patrzy na mnie jakby czekał na konkretną odpowiedź. Czemu mu tak zależy na tym darze?- Nie.
-Okej. Martwię się o ciebie. Jakbyś potrzebowała czegokolwiek, pomocy, rady, porozmawiać dzwoń. Jakbyś dostała kolejną wiadomość to wiesz do kogo się zgłosić.
-Tak.- jejku to było takie urocze. Zrobiło mi się ciepło na serduszku. Nigdy bym się nie spodziewała po Jou takiego zwierzenia. Wyciągnęłam ręce i przytuliłam go na pożegnanie. Kiedy się od niego odsunęłam lekko chłopak spojrzał mi w oczy, a potem na moje usta. Czy on? Czy on chce mnie pocałować? Czy ja tego chcę? Nie, nie wiem.... Chłopak powoli zbliża się do mnie, cały czas patrząc mi w oczy. Dzielą nas tylko centymetry. Nie nie mogę!!
Odsunęłam się nagle.
-Jou...ja
-Rozumiem, spoko.
-Przepraszam, cześć. - i wyszłam. Jestem okropna, chłopak teraz myśli co zrobił źle, albo co jest nie tak ze mną. Wszytsko było dobrze, dzieliło nas tak nie wiele. Już myślałam, że tego chcę, ale jedna myśl zmieniła wszytsko. Loki. Mój narzeczony. Czy zawsze kiedy tutaj na ziemi będę  zbliżała się do jakiegoś chłopaka to będę się wycofywała w takich momentach. Przecież Loki jest w Asgardzie, a moje życie to ziemia. Kiedyś będę miała tutaj rodzinę, ale on. Czy moją relację z Lokim powinam przekładać nad związki na ziemi. W takim wypadku zostanę starą panną. A nie czekaj tak nie będzie, bo Loki zostanie zabity za dwa miesiące. Wspaniale, Boże Sera tylko nie płacz znowu. Nie wyobrażam sobie życia bez Lokiego. Kiedy już pamiętam wszystko, już nawet po części te czasy wokół zaręczyn, to wiem, że go kochałam i chcę pokochać znowu, ale jak to będzie wyglądać w przyszłości? Tu będę samotną, pracującą kobietą, a tam będę żoną i matką, która pojawia się co jakiś czas. Właśnie! Jak by to wyglądało z dziećmi i ciążą? Tam bym była w ciąży tu budziła się i magicznie brzuch mi znika. Nie wyobrażam sobie życia bez posiadania dzieci. Nie planuj przyszłości Sera bo on nie przeżyje najbliższego roku.
-Przepraszam, czy coś się stało?
-Słucham?
-Czy coś się stało poważnego , że  pani płacze?
-A nie, nic. Dziękuję.- weź się w garść Sera. On nie umrze. Coś wykombinuję. Nie może. Ja chcę go pokochać. Może jeśli on przeżyje to byłaby szansa na nasze wspólne przyszłe życie? W Asgardzie? Nie stop! Nie myśl tak
tu jest twój świat. Ziemia! Twoje życie to ziemia, a nie Asgard. Moje życie to moja rodzina, szkoła, studia, kiedyś praca, Jou... Co mam z nim zrobić? On mi pomaga, wspiera mnie, a ja go odpycham od siebie, ze względu na kogoś kto dla innych nie istnieje i nazwali by go "wymyślonym przyjacielem ". Nie mogę zamykać się na świat i na życie ze względu na Lokiego, ale czy potrafię? Nie wiem. To wszystko jest takie poplątane. Ja, Ziemia, Asgard, Loki, Jou, Łowca, Odyn. Co ja mam z tym wszystkim zrobić? Za wszelką cenę ratować Lokiego, czy skupić się na Łowcy i chronieniu bliskich. Wiem, że możliwa decyzja jest tylko jedna, przecież go samego nie zostawię. Ale czy nie ryzykuję życia mojego rodzeństwa dla fikcji? Dla czegoś co tylko dla mnie wydaje się prawdziwe? Nie, nie mogę wątpić Loki jest prawdziwy. Czy na pewno? Jakby nie to czego chciał Łowca ode mnie. Musi chodzić o to.
Co ja mam zrobić. Gubię się między tymi dwoma światami. Nie wiem jak myśleć o mojej przyszłości. Gdzie jest moje miejsce w tym wszystkim.
Wow teraz jak o tym pomyślałam tak dłużej to, to na serio jest pokręcone. Czy to wszystko jest prawdą, czy może coś ze mną jest nie tak. Nie dowiem się, aż nie udowodnie sobie, że ktoś inny też widzi Lokiego. Czy jestem w stanie komuś na tyle zaufac? Lema? Jej najbardziej ufam, ale co jeśli okaże się że nie widzi go. Wyjdę na psycholkę w jej i w moich oczach. Nie wiem co mam robić.
Na razie to na pewno muszę dojść do domu. Zostało mi jakieś 5 minut spacerku. Muszę już się uspokoić i nie myśleć o tym. Spędzę miły wieczór z moją rodziną, która jest PRAWDZIWA, na pewno. Oni są prawdziwi. Na pewno. Tak. Tak jest. Nie inaczej... na pewno? Nie stop. Nie mogę tak myśleć, bo zaraz znów się rozpłaczę. Chciałabym z kimś o tym porozmawiać, ale z kim? Jak powiem Lokiemu, że się waham, to sprawię mu przykrość. Thor nie zrozumie. Frigga! Muszę z nią jakoś nawiązać kontakt. Muszę to wszytsko sobie poukładać.
-To już tu.- ostatnie parę oddechów i wchodzę. Dziwnie się stresuję, ale czego? Przecież wychodziłam do tego domu milion razy, czeka tam moja rodzina. Moja prawdziwa rodzina, która mnie kocha.
-Cześć, wróciłam!!!
-Sera?!- to był Ket miał przerażony głos. Wybiegł do mnie, był cały zapłakany.
-Ket? Co się stało?
-Gdzie masz telefon?! Dzwoniliśmy milion razy! - faktycznie. Dziesięć połączeń od mamy, osiem od taty i dwanaście od niego, ale ani jednego od Lemy. O nie...
-Lema....
.......
W mediach jest płaczący Ket

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro