Dream#7
Czemu tu jest tak jasno? Przecież nie może być już poranek, ja chcę jeszcze spać. Moje oczy nie mogą się jeszcze przyzwyczaić do tak jasnego światła. Zajęło mi dobrą chwilę, aby się rozejrzeć.
-O nie.....- jestem w Asgardzie. Jak to się stało? Przecież już to kontroluję, jak tu się znalazłam. - Loki?!Loki!- przecież go tu nie został na ziemi. Muszę się obudzić przed tym jak spotkam Odyna, lub Thora. Drzewo! Muszę wejść ma drzewo i skoczyć, tak się obudzę. To zawsze działa. Jak na złość obudziłam się nieopodal targu, tu nie mogę skoczyć z drzewa. Wszyscy zauważą. Muszę iść za miasto, na jakąś polanę.
Po chwili, gdy straciłam targ z oczu, znalazłam się na polanie, pełnej dzrew. Wchodzę, skaczę i budzę się na ziemi. Względnie bezpiecznie.
-Wiedziałem, że tu będziesz.
-Thor?!
-W końcu tu przybyłaś. Zabieram cię do pałacu. - O NIE! NIE TAM.
-Thor proszę, nie. Tam jest Odyn! Ja nie mogę. Proszę!- blondyn mnie nie słuchał. Złapał mnie w pasie i podniósł nas za pomocą młota. Zaraz będziemy w pałacu. Stanę twarzą w twarz z Odynem. Co mi zrobi? Nie może mi nić zrobić, nic nie zrobiłam!
-Thor proszę! Ja nie mogę tam być. Jestem niewinna, tak samo Loki! Odyn nie może mnie zobaczyć.
-Potem wszystko wyjaśnisz. - już po mnie. Nie mam jak uciec. Thor wleciał do jakieś komnaty przez okno i mnie odstawił ma ziemię.
-Thor! Myślałam, że jesteś moim przyjacielem! Czemu mnie tu przyniosłeś. Nie mogę zobaczyć Odyna! On mnie zamknie w lochu, ale ja jestem niewinna, tak samo jak Loki! Zabierz mnie z powrotem na polanę, muszę wrócić na Ziemię!
-Sera....
-Frigga?- o co tu chodzi? Czemu tu jest Frigga, a nie Odyn? Kobieta wygląda na bardzo zmartwioną. Ponownie odwróciłam się do blondyna.- Thor, gdzie Odyn?
-W podziemiach. Próbuje odgadnąć jak przenieść się na Ziemię. Nie przyjdzie tu, jesteś bezpieczna.
-To wy mnie tu sprowadziliście? Po co?
-Ja to zrobiłam moja droga. Potrzebujemy twojej pomocy. Odyn oszalał na waszym, twoim i Lokiego, punkcie. Za wszelką cenę chce się do was dostać i ukarać.
-Ale my jesteśmy niewinni.
-Wierzę, z całego serca wierzę. Nie wiem co się stało z moim mężem. Coś mu przyćmiło rozum.
-My również mamy problemy na Ziemi i to dużo większej skali.
-Co się dzieję?- Thor poczuł, że może coś powie wartościowego więc odważył się odezwać.
-Nie wiem, czy wam kiedykolwiek mówiłam, ale mam prześladowce. On ostatnio... ostatnio postrzelił moją siostrę.
-Sero, tak mi przykro.
-On chce ode mnie zabrać moc i umiejętność dostawania się tutaj. Uważa, że nie doceniam i nie wykorzystuję w 100% mojego daru. On chce zostać władcą obu światów, Ziemi i Asgardu. On zagraża nam wszystkim.
-O Boże... moje biedactwo. Ostatnio świat nie jest łaskawy dla ciebie, co? Chodź niech ja cię wyściskam za te wszystkie przykrości.- nie zdawałam jak bardzo mi brakowało matczynej miłości w ostatnich tygodniach. Nie winię mamy, że nie otrzymuje jej od niej. Ona też ma ciężki czas, rozumiem, że to wszytsko boli nas tak samo. Uścisk Friggi był taki ciepły.
-Nie wiem co mam robić. Boję się. Boję się, że nie damy rady. Co jeśli nam się nie uda?
-Lokiemu miałoby się nie udać? Prędzej by zgniął niż poniósł porażkę.
-Tego też się boję. Nie chcę go stracić.
-Sero, czy on ci powiedział...
- Że jest moim nażyczonym? Sama to odkryłam.
-Dobrze, on nie chciał na początku ci mówić, ale dobrze, że wiesz.
-Boję się. Z jednej strony Łowca, a z drugiej Odyn. Jak mamy sobie poradzić?
-Ja się zajmę ojcem.
-Co masz na myśli Thor?
-Pokażę mu, że zaniedbywuje państwo, co w sumie jest prawdą. Zajmie się tym i będzie miał mniej czasu na szukanie was.
-Dziękuję. Byłeś przeciwny Lokiemu, czemu teraz nam pomagasz?
-Byłem ślepy ideałami ojca. Loki może nie jest mi z krwi bratem, ale wychowaliśmy się razem. Może i jest czasami uciążliwy, ale nie byłby w stanie zaatakować Asgardu, nie jest zły.- ulżyło mi. Trudno było by mi walczyć przeciwko Thorowi, też mi jest jak brat. Jeden problem z głowy.
-Jak on się czuję? Loki?
-On..- co z nim? Nie wiem, bo praktycznie cały czas zajmuje się mną i nie mówi jak się czuje. Przecież przeniosłam go do kompletnie innego świata i nawet nie spytałam jak się z tym odnalazł.- cały czas mnie wspiera. Tęskni za wami, przynajmniej tak mi odpowiedział jak się spytałam.
-Tak się na początku przestraszyłam, jak powiedzieli, że zniknął. Bałam się najgorszego... ale potem Wszechojciec powiedział, że ukrywa się z tobą na ziemi. Ma was za zdrajców.
-To nie dorzeczne. Ma jakiekolwiek dowody?
-Loki wtargł do Asgardu z lodowymi olbrzymami, to fakt. Jest dużo świadków, ale nie wierzę w autentyczność tych planów wielkiego ataku.
-Czemu to zrobił, czemu zaatakował Odyna? Gdyby nie to wszystko byłoby łatwiejsze. - i co mamy zrobić z tym faktem? Jeśli nawet wygramy z Łowcą, to Loki będzie ścigany przez Odyna i nigdy nie zazna spokoju. Wcześniej czy później Odyn go odnajdzie, a wtedy on go... zabije.
-Mam pomysł.
-Mów Thorze.
-Ten twój Łowca jest realnym zagrożeniem dla nas i ziemi. Prawda?
-No tak, z tego co Loki mówił.
-Wspaniale. Jeśli uda wam się go pokonać, tak żebyście oboje mieli na to wpływ ,to wstawię się za was podczas jednej z rad. Powiem, że nas uratowaliście i może uda się zmniejszyć wyrok Lokiego.
-Naprawdę? Dałoby się?
-Tak przypuszczam, ale to wy nas musicie uratować, razem.
-Inaczej nie planujemy. Thor to było by wspaniałe. Loki mógłby tu wrócić bezpiecznie, albo...
-Zostać na ziemi i nie być ściganym.- zamiast mnie dokończyła Frigga. Czy tego właśnie bym chciała na zkończeniu naszej historii? Nie....nie wiem.......Może?
--Mam jeszcze jedną sprawę jeśli już jestem.
-Proś o co chcesz kochana.
-Tak jak mówiłam ostatnio moja siostra została postrzelona i Loki uważa, że zostało jej mało czasu...umiera. Postaram się ją tu sprowadzić, tak jak Lokiego na Ziemię. Chciałbym was prosić, abyście się nią zaopiekowali. Boję się, że Odyn ją weźmie ją za mnie. Jesteśmy bardzo podobne.
-Zajmę się nią. Włos jej z głowy nie spadnie.
-Dziękuję. Dziękuję, że mi pomagacie i wspieracie. Odyn pewnie nie był by zadowolony, że....- nie dokończyłam zdania, bo przerwały mi drzwi, które otworzyły się z hukiem. To co zobaczyłam... Zrobiło mi się słabo. To był on. Odyn.
-STRAŻE BRAĆ JĄ!
-Ojcze nie!
-Odynie!- nie wiedziałam co mam zrobić. Żołnierze byli co raz bliżej, a ja się cofałam w stronę balkonu. Co ja mam zrobić?
-Śmierteliniczko powiedz, gdzie jest Loki?!
-Odynie proszę nie. On jest niewinny.
-KŁAMIESZ. TAK JAK ON! Już pewnie planujecie atak na mnie!
-Ojcze!- byliśmy już na balkonie, a pomiędzy nas wszedł Thor.
-Thorze odsuń się. Rozkazuję Ci!
-Nie ojcze!
-Co? Mi się sprzeciwiasz?
-Thor wymyśl coś. - szepnęłam do ucha blondynowi.
-Staram się. Daj mi chwilę.- oby coś wymyślił. Jak mam stąd ucieć? Straże zbliżają się do nas powoli, jakby się bali, że ucieknę, ale którędy? Nagle Thor do mnie się odezwał. - Wiem! Ufasz mi?
-Tak, tylko pomóż mi się stąd wydostać.
-Dobrze i przepraszam.
-Co? Aaaaaaaa.- Thor wziął mnie na ręce i rzucił przez balkon. Spadam.
-Nie!!!
To tylko sen. To tylko sen. Wcale nie rozbiję się na co raz szybciej zbliżającej się ziemi za. To tylko sen. To wszytsko jest takie realistyczne. Co jeśli się nie obudzę. Ziemia jest co raz bliżej. Walnę w nią za...
5 To...
4 jest...
3 tylko...
2 mój...
1 sen...
0....
.....
-Aaaaaa!
-Sera? Co się stało? - Ket, udało się. Teraz już nie mogłam powstrzymać łez. Tak się bałam.
-Ja... ja... spadałam.
-To tylko sen.- tylko sen? Co gdybym się nie obudziła i tam upadła?- nie płacz już.
-Co się dzieję? - po chwili w drzwiach pokoju pojawił się Loki.
-Loki...
-Co?
-Chodź do ciebie muszę ci coś powiedzieć. - muszę mu to powiedzieć. Powinien wiedzieć, że Odyn oszalał na punkcie ukarania nas. Wyszliśmy z pokojj zostawiając osłupiałego Keta.
-Chodź. Usiądź może.
-Loki ja tam byłam.
-Co? Gdzie, w Asgardzie?
-Tak. Thor i Frigga mnie przyzwali, ale on tam był.
-Kto?
-Odyn, chciał mnie złapać. Ma nas za zdrajców i kłamców. On oszalał. Nie jesteśmy zdrajcami!- nie wiem czemu tak to przeżywam. Boję się, wcześniej aż tak nie bałam się Odyna, ale to się zmieniło. Kiedy zobaczyłam jego oczy, to nogi pode mną się ugieły. To był wzrok szaleńca. Oszalał, a jego celem jest ukaranie, a najlepiej zabicie, naszej dwójki
-Ciiii, nie płacz. Jesteś już na Ziemi. Tu nas nie złapie.
-On nie przestanie. NIE PRZESTANIE! Będzie nas szukał. Boję się. Nie chcę, aby nas skazał.- cała się trzęsę. Nie mogę się uspokoić.
-Nikt cię nie za nic skaże. Jesteś niewinna.
-Jesteśmy niewinni.
-Nie pozwolę, aby coś ci zrobił. - szybko przyciągnął mnie do siebie. Pierwszy raz to zrobił z własnej woli. Ten uścisk jest lepszy od tysiąca chusteczek, które musiałabym wykorzystać, aby się doprowadzić do normalnego stanu, a tak wystarczył tylko on. Zawsze wie, jak mnie uspokoić. Od razu poczułam się spokojniejsza.- nie pozwolę....
....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro