Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

02.

Pisany na telefonie, przepraszam za błędy.

Obudziłam się rano, a obok mnie nie było Niall'a. Usiadłam na łóżku, zakrywając się kołdrą i przetarłam twarz dłonią. Wciągnęłam na siebie koszulkę Niall'a oraz dolną część mojej bielizny i wyszłam z łóżka. Otworzyłam drzwi od sypialni i wyszłam na korytarz. Drzwi od pokoju Toby'ego były otwarte, ale ich tam nie było. Zeszłam na dół i znalazłam ich w salonie. Siedzieli na kanapie i oglądali poranne kreskówki. Uśmiechnęłam się lekko i przeczesałam dłonią włosy. Niall chyba wyczuł moją obecność, bo odwrócił się i posłał mi uśmiech. Podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek, a Toby'emu złożyłam pocałunek na czubku głowy.

- Jedliście już śniadanie? - spytałam i objęłam rękami szyję Niall'a.

- Jeszcze nie. - uśmiechnął się i odwrócił lekko głowę w moją stronę, dzięki czemu złożyłam krótki pocałunek na jego ustach.

- Dziś Twoja kolej. - powiedziałam i puściłam go. Obeszłam kanapę i usiadłam obok Toby'ego.

- Ja się tam zabiję. - odarł i wskazał na kuchnię.

- Wielkiej straty nie będzie. - powiedziałam i spojrzałam na niego. Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam jego minę.

- Widać jak mnie kochasz. - mruknął, ale po chwili się zaśmiał. Wstał z kanapy i wszedł do kuchni, a ja zajęłam się Toby'm, który w tym momencie chciał chodzić. Ześlizgnął się z kanapy i podparł się rękami o nią. Uśmiechnął się szeroko i małymi kroczkami przesuwał się w bok. Uśmiechnęłam się i pogładziłam go po główce. W pewnym momencie się puścił i zrobił dwa kroki w przód, po czym upadł na tyłek. Byłam z niego dumna.

- Zobaczymy co u taty. - powiedziałam i wzięłam syna na ręce. Weszłam do kuchni, gdzie Niall kończył robić kanapki. Postawiłam Toby'ego na ziemi i złapałam jego rączki. Zaczął iść do przodu, a ja za nim i tak chodzili w kółko stołu. Niall oparł się plecami o blat kuchenny i przyglądał się nam z uśmiechem. Kiedy byłam dość blisko blondyna, puściłam Toby'ego, a on sam przeszedł małą odległość do Niall'a. Irlandczyk uśmiechnął się szeroko i wziął synka na ręce, a ja skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i uśmiechnęłam się.

- Mówiłem, że robi postępy. - odezwał się blondyn. - Jestem najlepszym nauczycielem. - dodał, a ja się zaśmiałam.

Tak, jesteś.

***

Od godziny jesteśmy na spacerze z Toby'm. Niall prowadził wózek, Toby smacznie spał, a ja szłam obok blondyna.

- Wiesz, nie sądziłem, że kiedykolwiek założę rodzinę. - odezwał się. - Myślałem, że będę sam, wszyscy znajdą swoje drugie połówki, a to ja byłem pierwszy. - uśmiechnął się. Również się uśmiechnęłam i położyłam dłoń na jego dłoni.

- Nawet największy bad boy potrafi się zakochać. - powiedziałam, a on spojrzał na mnie i cmoknął mnie w usta, na co się zaśmiałam.

- Kocham Cię, wiesz?

- Wiem. - uśmiechnęłam się szeroko. Nagle usłyszeliśmy ciche pomrukiwanie. Przenieśliśmy wzrok na Toby'ego, który właśnie się budził. Przetarł rączką oczka i spojrzał na nas wielkimi, niebieskimi oczkami. Niall pochylił się nad nim i wziął go na ręce. Chwyciłam wózek i zaczęlam go pchać, gdy w tym czasie Niall pokazywał naszemu synkowi park. Chłopczyk z zaciekawieniem eszystko oglądał, ponieważ rzadko wychodziliśmy na spacery. Pogoda w Anglii była bardzo zmienna. Raz padało, a za chwile świeciło słońce.

- A tu jest mamusia. - powiedział Niall i przybliżył do mnie Toby'ego. Cmoknęłam go w nos, na co uroczo się zaśmiał. Niall poprawił chłopczyka na rękach i ruszyliśmy w stronę domu.

***

- Myślałem...

- Ty myślisz?! - przerwałam mu. Niall posłał mi mordercze spojrzenie, a ja się zaśmiałam.

- Myślałem, by odwiedzić noich rodziców. Dawno nie widzieli wnuka i pewnie tęsknią. - powiedział.

- Przyznaj, że to Ty tęsknisz za mamusią, a nie wykorzystuj do tego naszego syna.

- Wcale nie. - mruknął, a ja parsknęłam śmiechem, a Niall po chwili zrobił to samo. - To jak? Lecimy do Irlandii?

- Dlaczego nie. - powiedziałam.

- Mamy lot pojutrze o dziewiątej rano. - poinformował mnie.

- Dob...czekaj, jak to pojutrze?! - krzyknęłam.

- Zabukowałem bilety i czekałem tylko aż się zgodzisz. - wyszczerzył się.

- I Ty mówisz mi o tym teraz?!

- A kiedy? Jutro? - prychnął.

- Idiota. - wywróciłam oczami.

- Ale Twój idiota.

XXXX

Zawiodłam.

Marcelina x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro