01.
- Mój syn robi postępy. - uśmiechnął się Niall, gdy wszedł do naszej sypialni, gdzie akurat składałam wyprasowane rzeczy Toby'ego.
- Cieszę się. - powiedziałam z uśmiechem. Oczywiście, że to ja go więcej uczyłam. Niall tracił cierpliwość, gdy tylko Toby mu się wyrywał. - Gdzie go zgubiłeś? - spytałam i złożyłam małą koszulkę.
- Zasnął, więc zaniosłem go do pokoju. - wytłumaczył i rzucił się na łóżko, gdzie były wszystkie wyprasowane i poskładane rzeczy.
- Niall! - krzyknęłam, a on sturlał się z łóżka i szybko zaczął wszystko poprawiać. - Ty idioto!
- Tylko nie idioto. - ostrzegł z uśmiechem. - Jestem Twoim kochanym mężem.
- Chyba mężem idiotą. - mruknęłam. - Dlaczego zgodziłam się za Ciebie wyjść?
- Bo za bardzo mnie kochasz. - wyszczerzył się.
- To chyba jednak nie to. - odgryzłam mu się.
- Ranisz. - mruknął i złożył koszulkę naszego synka, lecz zrobił to źle. Westchnęłam i odebrałam od niego część ubrania i złożyłam je jak należy. Spojrzałam na Niall'a, który teraz patrzył na mnie i przygryzał swoją wargę, gdzie dzisiaj pojawił się kolczyk.
- Co? - podniosłam lewą brew do góry.
- Chyba już wiem, co będziemy dzisiaj robić. - poruszył jednoznacznie brwiami.
- Po tym co tu zrobiłeś? Zapomnij. - odparłam, a jego uśmieszek zszedł mu z twarzy.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam. - klęknął przede mną.
- Spierdzielaj. - powiedziałam i złożyłam ostatnią bluzeczkę. Wzięłam miskę na pranie i zaniosłam ją do łazienki. Wróciłam do sypialni i zabrałam czyste ciuchy Toby'ego. Po cichu schowałam je do jego szafki i wyszłam z pokoiku mojego syna.
- Jeszcze w nocy będziesz krzyczeć moje imię tak, że sąsiedzi z drugiego końca ulicy będą Cię słyszeć - mruknął do mojego ucha. - Niall! Niall! Niall! - udawał mój głos.
- Obiad! - dodałam i parsknęłam śmiechem, gdy zobaczyłam jego minę. - Tyle. - pokazałam mu środkowy palec.
- Jesteś niesprawiedliwa. - skrzywił się. - I głupia. - dodał, a ja wywróciłam oczami.
- Za to Ty bardzo inteligenty. - uśmiechnęłam się.
- Chcę się tylko z Tobą kochać.
- Kochaliśmy się wczoraj. - przypomniałam mu i przygryzłam wargę.
- Nie rób tak. - warknął.
- Jak? Tak? - spytałam i znów przygryzłam wargę. Blondyn warknął coś pod nosem i wpił się w moje wargi. Złapał mnie pod udami, dzięki czemu oplotłam go nogami w pasie i wplotłam palce w jego włosy. Przycisnął mnie do ściany i zaczął zachłannie całował, a ja starałam się oddawać pocałunek. W najmniej oczekiwanym momencie usłyszeliśmy płacz Toby'ego. Miałam ochotę parsknąć śmiechem, gdy zobaczyłam wyraz twarzy Niall'a.
- Serio Toby? - spytał i postawił mnie na ziemi. - Skończymy to wieczorem. - przygryzł płatek mojego ucha. Wywróciłam oczami i poprawiłam swoje włosy. Weszłam do pokoju Toby'ego i wzięłam go na ręce. Kołysałam go na rękach dopóki się nie uspokoił, a potem znów zasnął. Położyłam go delikatnie w łóżeczku i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, gdzie Niall siedział w salonie i oglądał powtórkę meczu. Westchnęłam cicho i weszłam do kuchni, ponieważ musiałam zrobić obiad. - Pomóc Ci? - poczułam ręce oplatające moją talię i usta na mojej szyi.
- Z Tobą na pewno uda mi się coś ugotować. - powiedziałam i wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Obiecuję, będę trzymał rączki przy sobie. - podniósł ręce do góry i pomachał nimi.
- A jedzie mi tu pociąg? - naciągnęłam skórę pod okiem.
- Przysięgam na grób mojej mamy.
- Twoja mama żyję, ale niech Ci będzie. - poddałam się. Kazałam blondynowi zrobić sałatkę i prosiłam by nie pokaleczył sobie palców tak jak ostatnio, chociaż i tak mnie nie posłuchał. Przy krojeniu pomidora przeciął sobie dwa palce. Potem kazałam mu usmażyć rybę, ale poparzył się. Po prostu gorzej niż z dzieckiem.
Za kogo ja zgodziłam się wyjść?
***
- Obiecałaś mi coś, pamiętasz? - spytał i zawisł nade mną, gdy właśnie się położyłam.
- Nic Ci nie obiecywałam, to Ty sobie coś ubzdurałeś. - powiedziałam.
- Kochanie, proszę. - jęknął i zaczął całować mnie po szyi.
- Spadaj. - warknęłam i zepchnęłam go na drugą stronę łóżka.
- Ale Mercy. - znów jęknął.
- Ale Niall. - przedrzeźniałam jego ton.
- Tak własnie będziesz krzyczeć. - uśmiechnął się i znów zawisł nade mną.
- Jesteś nienormalny.
- Ale takiego mnie kochasz. - odparł z uśmiechem i znów przyssał się do mojej szyi.
Jest moim uzależnieniem.
XXXX
Witam w trzeciej części!
Zmotywowałam się i poprawiłam pierwszy rozdział.
Jak pewnie niektórzy z was wiedzą, że nie miałam głowy do opowiadań, ponieważ moja babcia leży w szpitalu, ale już wszystko dobrze, więc wracam a wattpad!
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro