Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

》13《

- Znowu mnie śledzisz? - warknąłem na Zayna. Najpierw przyszedł do mnie do pracy i wypytywał o mnie, a teraz za mną łazi.

- Po pierwsze, nigdy cię nie śledziłem. Teraz też nie. A po drugie..

- Czemu nie dasz mi spokoju? 

- Nie wszystko kręci się wokół ciebie Niall - warknął patrząc mi w oczy. Fuknąłem cicho. Ruszyłem w kierunku prowizorycznego toru. Zayn szedł za mną co jeszcze bardziej mnie wkurzyło.

- I ty wcale za mną nie łazisz, tak? - warknąłem cicho.

- Idę obejrzeć wyścig gdzie startuje jeden z moich ludzi - powiedział wywracając oczami, a mi zrobiło się głupio. Może rzeczywiście mnie nie śledzi..?

- Gliny! - krzyknął ktoś, a ja zamarłem. Wszyscy zaczęli się rozbiegać gdy usłyszeli policyjną syrenę. Rozglądałem się za Landonem, ale nagle ktoś zacisnął dłoń na moim nadgarstku. Spojrzałem zdziwiony na Zayna.

- Chodź! - syknął ruszając biegiem. Nie widząc innego wyjścia, pobiegłem za nim. 

Ledwo nadążyłem za Malikiem, schowaliśmy się w jednej z uliczek. Zayn przycisnął mnie do ściany i zakrył mi usta dłonią. Wpatrywałem się w jego twarz gdy on nasłuchiwał czy ktoś nie jedzie bądź idzie. Spojrzał mi w oczy, a ja przełknąłem z trudem ślinę. Czemu on musiał mieć takie piękne oczy? Zdjął dłoń z moich ust i chwilę wpatrywał się w moje wargi. 

- Zrób to - poprosiłem cicho, a on bez wahania zaatakował moje usta. Jęknąłem cicho i oddałem pocałunek. Uniosłem dłoń i położyłem ją na jego karku, przyciągając go bardziej do siebie. Zayn złapał mnie pod udami i podniósł do góry. Jego język wtargnął do mojej buzi, wplątałem drugą dłoń w jego włosy i pociągnąłem za nie lekko. Objąłem go nogami w pasie, a on przyciskał mnie do ściany budynku. Było ciemno, z ulicy oświetlała nas słaba lampa. Przycisnął swoje krocze do mojego, na co zduszony jęk uciekł z moich warg, prosto w jego usta - Proszę - wyszeptałem. 

Moje dłonie zsunęły się na jego koszulkę, potem do paska spodni. Rozpiąłem jego jeansy i zsunąłem je lekko, zaraz potem rozprawiłem się z zapięciem swoich. Zsunął z siebie i ze mnie bokserki i wszedł we mnie mocno. Wpił się w moje wargi gdy krzyknąłem z bólu. Po moich policzkach ściekały łzy gdy całował mnie wciąż tkwiąc we mnie bez ruchu. Jęknąłem gdy po raz pierwszy poruszył się we mnie. Wbijałem paznokcie w jego plecy gdy on wbijał się we mnie. Oderwałem się od jego warg by odrzucić głowę do tyły jęcząc cicho. Zayn sapał w moją szyję gryząc ją co rusz. 

- Robił to tak dobrze? - wyszeptał w moją skórę.

- C-co? - wyjęczałem zdezorientowany. Miałem zaciśnięte powieki. Zakryłem dłonią usta gdy uderzył w moją prostatę. Czułem, że jestem blisko.

- Pieprzył cię tak dobrze? Tak dobrze jak ja to robię? - warknął powtarzając ruch. Zaskamlałem w swoją dłoń.

- N-nie pieprzyłem się z n-nim - szepnąłem zmuszając się do rozchylenia powiek. Spojrzałem w oczy Zayna - Z n-nikim się nie pieprzyłem, od kiedy.. ugh.. - jęknąłem i nie byłem w stanie już złożyć żadnego sensownego zdania. Nie uprawiałem seksu od kiedy rozstaliśmy się z Zaynem. W prawdzie byłem blisko z Landonem czy z Luke'iem, ale wyłącznie się z nimi całowałem. 

Zayn wykonał kilka ostatnich ruchów i doszedł we mnie, a ja w swoją dłoń. Jęczałem cicho wciąż obezwładniony przez orgazm. Wtuliłem twarz w szyję Malika. Gdy byłem w stanie, stanąłem na własne nogi. Wciągnąłem bokserki i spodnie, zerknąłem na Zayna który robił to samo. 

Nie byłem w stanie się odezwać, w sumie, co mógłbym powiedzieć? - Odwiozę cię - powiedział trochę zachrypłym głosem. Wcale na mnie ten seksowny głos nie działa, wcale.. cholera!

- Nie trzeba. Landon mnie pewnie..

- Pewnie zwiał gdy usłyszał syreny - mruknął - Nie pozwolę byś wracał na piechotę.

Westchnąłem cicho i rozejrzałem się po ciemnej alejce. 

- Dobra.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro