》09《
- Co ty tu robisz? - spytałem wkurzony widząc Zayna - Śledzisz mnie?! - popchnąłem go mocno.
- Co ty tu robisz? Niall ja tutaj..
- Nienawidzę cię! Czemu nie możesz się po prostu ode mnie odczepić?! - zawołałem uderzając pięściami o jego tors. Złapał mnie za nadgarstki i pociągnął do jednego z pokoi. Było ciemno, a ja nie odważyłem się sięgnąć do włącznika - Śledzisz mnie? - wysyczałem wyłapując jego postać w mroku gdy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności.
- Nie, Niall tutaj mamy przejęcie towaru. Nie miałem pojęcia, że tu będziesz - powiedział idąc w moim kierunku. Potknąłem się o dywan gdy się cofałem i upadłem na tyłek - Jesteś kompletnie pijany.. - wymamrotał podnosząc mnie za ramiona.
- Nie dotykaj mnie! - krzyknąłem. Gdy byłem pijany, nie panowałem nad emocjami. No i stawałem się agresywny.. Przycisnął mnie do ściany, a ja żałowałem, że już w miarę dobrze widzę w ciemności. Patrzył mi w oczy, a ja nie chciałem widzieć jego pięknej twarzy i błyszczących brązowych oczu - Zostaw mnie - wyszeptałem widząc jak powoli przybliża twarz do mojej. Jednak gdy wpił się w moje wargi, nie protestowałem. Oddałem pocałunek łapiąc go jedną dłonią za kark, a drugą wplatając w jego miękkie, czarne włosy - Nienawidzę cię - wymamrotałem w jego wargi. Złapał mnie pod udami i uniósł do góry. Oplotłem go nogami w pasie - Proszę, przestań - wymruczałem całując go wciąż i praktycznie zaprzeczając swoim słowom. Wiedziałem, że nie powinienem tego robić.
Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a intensywne światło z korytarza na moment mnie oślepiło. Oderwałem się od warg Zayna i zobaczyłem Louisa. Patrzył na nas dłuższą chwilę zdziwiony ale jakby się otrząsnął.
- Mamy już wszystko. Powinniśmy już iść.. - powiedział powoli Lou. Zamrugałem kilka razy i spojrzałem na twarz Zayna. Odstawił mnie na ziemię, a ja starałem się nie pokazywać, jak bardzo byłem niezadowolony z tego powodu.
- Zadzwonię po taksówkę dla ciebie - mruknął Zayn głaszcząc mnie po policzku. Odepchnąłem jego dłoń. Przypomniałem sobie, że go nienawidzę.
- Zostaję na imprezie - warknąłem chcąc wyjść ale złapał mnie za nadgarstek gdy zmierzałem do drzwi.
- Zaraz nie będzie tu bezpiecznie gdy tamci dowiedzą się, że przejęliśmy towar przed nimi - odparł dość poważnie.
- Pieprzę te Wasze gangi. Przyszedłem żeby się pobawić! - chciałem się wyrwać, a gdy Zayn w końcu mnie puścił, szybko wyszedłem na korytarz. Zaraz jednak moje stopy oderwały się od ziemi gdy Zayn przerzucił mnie sobie przez ramię - Zostaw mnie! Puść mnie dupku! - krzyczałem uderzając pięściami w jego plecy.
- Zwraca uwagę na nas - wysyczał Louis idąc za Zaynem i starając się zakryć mi usta, jednak ugryzłem go w dłoń - Kurwa! - syknął. Zmrużyłem do niego oczy. Malik wyniósł mnie na dwór, a ja zobaczyłem, że połowa aut która była wcześniej zaparkowana w pobliżu domu Landona, zniknęła.
- Postaw mnie! - wrzasnąłem uderzając otwartą dłonią w jego plecy, a on przystanął. Rzucił mnie na ziemię, a ja jęknąłem cicho gdy mój tyłek zderzył się z chodnikiem.
- Przestań się zachowywać jak rozwydrzony dzieciak, gdy staram się cię chronić! - krzyknął wpatrując się we mnie tymi czekoladowymi oczami - Narażam dla ciebie cholerny gang, coś co jest całym moim życiem, doceń to w końcu i zamknij się! - powiedział pochylając się do mnie i mówiąc już o wiele ciszej. Wpatrywałem się w niego z zaciśniętymi ustami - A teraz grzecznie podnieść swój tyłeczek z ziemi i wsiądź do samochodu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro