Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

》09《

- Co ty tu robisz? - spytałem wkurzony widząc Zayna - Śledzisz mnie?! - popchnąłem go mocno.

- Co ty tu robisz? Niall ja tutaj..

- Nienawidzę cię! Czemu nie możesz się po prostu ode mnie odczepić?! - zawołałem uderzając pięściami o jego tors. Złapał mnie za nadgarstki i pociągnął do jednego z pokoi. Było ciemno, a ja nie odważyłem się sięgnąć do włącznika - Śledzisz mnie? - wysyczałem wyłapując jego postać w mroku gdy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności.

- Nie, Niall tutaj mamy przejęcie towaru. Nie miałem pojęcia, że tu będziesz - powiedział idąc w moim kierunku. Potknąłem się o dywan gdy się cofałem i upadłem na tyłek - Jesteś kompletnie pijany.. - wymamrotał podnosząc mnie za ramiona.

- Nie dotykaj mnie! - krzyknąłem. Gdy byłem pijany, nie panowałem nad emocjami. No i stawałem się agresywny.. Przycisnął mnie do ściany, a ja żałowałem, że już w miarę dobrze widzę w ciemności. Patrzył mi w oczy, a ja nie chciałem widzieć jego pięknej twarzy i błyszczących brązowych oczu - Zostaw mnie - wyszeptałem widząc jak powoli przybliża twarz do mojej. Jednak gdy wpił się w moje wargi, nie protestowałem. Oddałem pocałunek łapiąc go jedną dłonią za kark, a drugą wplatając w jego miękkie, czarne włosy - Nienawidzę cię - wymamrotałem w jego wargi. Złapał mnie pod udami i uniósł do góry. Oplotłem go nogami w pasie - Proszę, przestań - wymruczałem całując go wciąż i praktycznie zaprzeczając swoim słowom. Wiedziałem, że nie powinienem tego robić.

Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a intensywne światło z korytarza na moment mnie oślepiło. Oderwałem się od warg Zayna i zobaczyłem Louisa. Patrzył na nas dłuższą chwilę zdziwiony ale jakby się otrząsnął.

- Mamy już wszystko. Powinniśmy już iść.. - powiedział powoli Lou. Zamrugałem kilka razy i spojrzałem na twarz Zayna. Odstawił mnie na ziemię, a ja starałem się nie pokazywać, jak bardzo byłem niezadowolony z tego powodu.

- Zadzwonię po taksówkę dla ciebie - mruknął Zayn głaszcząc mnie po policzku. Odepchnąłem jego dłoń. Przypomniałem sobie, że go nienawidzę.

- Zostaję na imprezie - warknąłem chcąc wyjść ale złapał mnie za nadgarstek gdy zmierzałem do drzwi.

- Zaraz nie będzie tu bezpiecznie gdy tamci dowiedzą się, że przejęliśmy towar przed nimi - odparł dość poważnie.

- Pieprzę te Wasze gangi. Przyszedłem żeby się pobawić! - chciałem się wyrwać, a gdy Zayn w końcu mnie puścił, szybko wyszedłem na korytarz. Zaraz jednak moje stopy oderwały się od ziemi gdy Zayn przerzucił mnie sobie przez ramię - Zostaw mnie! Puść mnie dupku! - krzyczałem uderzając pięściami w jego plecy.

- Zwraca uwagę na nas - wysyczał Louis idąc za Zaynem i starając się zakryć mi usta, jednak ugryzłem go w dłoń - Kurwa! - syknął. Zmrużyłem do niego oczy. Malik wyniósł mnie na dwór, a ja zobaczyłem, że połowa aut która była wcześniej zaparkowana w pobliżu domu Landona, zniknęła.

- Postaw mnie! - wrzasnąłem uderzając otwartą dłonią w jego plecy, a on przystanął. Rzucił mnie na ziemię, a ja jęknąłem cicho gdy mój tyłek zderzył się z chodnikiem.

- Przestań się zachowywać jak rozwydrzony dzieciak, gdy staram się cię chronić! - krzyknął wpatrując się we mnie tymi czekoladowymi oczami - Narażam dla ciebie cholerny gang, coś co jest całym moim życiem, doceń to w końcu i zamknij się! - powiedział pochylając się do mnie i mówiąc już o wiele ciszej. Wpatrywałem się w niego z zaciśniętymi ustami - A teraz grzecznie podnieść swój tyłeczek z ziemi i wsiądź do samochodu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro