》08《
Dzień minął dość szybko. Praktycznie cały czas byłem z Landonem i rozmawialiśmy wciąż. Wieczorem szykowałem się na imprezę. Ubrałem zwykły biały tank top z flagą USA i ciemne jeansy. Ułożyłem włosy do góry i przejrzałem się w lustrze. Przestałem wyglądać jak zombie, to jakiś postęp.
O 8 przyjechał po mnie Luke i razem pojechaliśmy do Landona. Mimo iż dopiero się przeprowadził, było tu naprawdę dużo ludzi. Cała ulica była zastawiona samochodami, a my musieliśmy zaparkować na jej końcu. Zadrżałem lekko gdy chłodne powietrze owiało mnie. Dzielił nas miesiąc od wakacji, a ja szedłem tylko w tank topie. Gratulujemy inteligencji Panie Horan.
- Masz - Luke ściągnął z ramion bluzę i podał mi. Spojrzałem na niego niepewnie. Sam miał teraz cienką granatową bluzkę z rękawem 3/4 - No bierz, zmarzniesz zanim dojdziemy na imprezę.
- Dzięki - stanąłem na palcach i cmoknąłem go w policzek. Założyłem bluzę i mimowolnie zaciągnąłem się zapachem jego perfum. Dotarliśmy w końcu do domu Landona, a ja oddałem przyjacielowi bluzę.
Dwupiętrowy dom z dużym ogródkiem, wypełniony był ludźmi wylewającymi się oknami.
- Projekt X - wymamrotał pod nosem Luke, a ja zaśmiałem się łapiąc go za rękę i ciągnąc do środka. Po paru minutach znalazłem Landona w kuchni skąd każdy czerpał alkohol.
- Hej - pomachałem do niego, a on posłał mi uśmiech. Chwilę później podszedł do mnie i do Luke'a z dwoma kubeczkami alkoholu - Dzięki.
- A to na lepszą zabawę - wymruczał mi do ucha, ówcześnie pochylając się do mnie. Poczułem jak wciska mi coś w dłoń. Zmarszczyłem brwi gdy się odsunął i zobaczyłem małe opakowanie z białym proszkiem. Otworzyłem szeroko oczy.
- L-Landon ja nie..
- Do niczego nie zmuszam, ale będziesz się lepiej po tym bawił - mrugnął do mnie, a ja przygryzłem dolną wargę - Wybaczcie mi, muszę przywitać resztę gości.
- Co to jest? - spytał Luke, a ja zacisnąłem woreczek w dłoni. Wcisnąłem go do kieszeni jeansów i potrząsnąłem głową.
- Nic ważnego - uśmiechnąłem się nerwowo i uniosłem kubeczek w górę - Za dobrą zabawę Lukey - upiłem duży łyk.
Półtorej godziny później zamknąłem się w łazience wpatrując w biały proszek w przeźroczystej torebeczce. Zdążyłem wypić butelkę wódki w tym czasie i zastanawiałem się mocno czy nie spróbować. Nigdy nie brałem narkotyków, ale może właśnie na to pora?
Wyszedłem z toalety z plączącymi się nogami. Wpadłem na kogoś gdy próbowałem znaleźć Luke'a.
- Niall? - uniosłem wzrok i zamarłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro