Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 11

Oblizałem usta. Oczy Louisa były granatowo czarne. Pełne pożądania.  Jego jasna, delikatnie opalona skóra, wokół nadfarstków była czerwona od lin łączących jego nadgarstki z łóżkiem, a dokładniej jego ramą. Biały wilczy ogon zwisał przez dziurę różowych, koronkowych majtek nieco mokry. W majtkach było widoczne dość spore wybrzuszenie. Loius nie należał do chudych osób, grubych też raczej nie. W piwnicy widząc jego taruaże czułem strach, teraz wiem że one to tylko część jego maski. Na prawde, jest delikatny i słodki. Moje ciało przy nim wyglądało lepiej. Ciemna karnacja, sześciopak, drobne tatuaże mające określoną historię i wspomnienia. Ja byłem prawdziwy cały czas. A on tylko w nocy. Po wczorajszych zabawach wiem że jego skóra jest nad wyraz wrażliwa. Drobny klaps pozosrawia po sobie czerwony znak. Po nad to jego sutki to jego słaby punkt, tak samo jak łopatki i wgłębienie pomiędzy obojczykami. Skórę na obojczyku przy ramieniu łatwo przegryźć i jest nie tylko uległym ale również lubi ból. I to bardzo. Właśnie go torturowałem. W ten pozytywny sposób. Związany, nie zdolny do jakiego kolwiek ruchu, zdany na litość swego pana. Zgrabnie omijałem jego słodkie punkty co jakiś czas ewentualnie zachacając małym palcem o gumkę majtek. W jego oczach widziałem nie poskromione pożądanie i błaganie o dotyk. Usta miał zakneblowane. To była jego kara. Niczym Niall ignorował mnie cały dzień i przyszedł dopiero teraz. Pierwsza w nocy. Na zewnątrz burza. On napalony a ja obojętny niczym on dzisiejszego ranka. Najpierw mnie podnkecał a potem ignorował. Od Nialla słyszał że lubie karać. Jednak tego się nie spodziewał. Płakał od mojego dotyku, wyrywał się chcąc więcej a grube sznury dalej raniły jego nadgarstki i kostki. W końcu moje zwinne palce zamienił język. Po ciel chłopca pode mną przeszedł dreszcz. Po jeszcze dziesięciu minutach tortur w końcu polizałem jego sutek. Kręfosłup natychmiast wygiął mu się w łuk domagając się więcej. Zaśmiałem się i zębami ściągnąłem podniecjącą bielizne, zostawiając nadal ogon w jego dziurce. Chłopiec zaskomlał i podniósł biodra na tyle na ile pozwalały mu sznury. Zdjąłem chuste z jefo ust i zawiązałem oczy
-tatusiu
-siedź cicho, dopiero się rozkręcam
-proszę tatusiu
-mam cię zakneblować?
-nie tatusiu
-dobry chłopiec, jedyne co chce słyszeć to twoje jęki Lou
Wgryzłem się w jego bark, przy obojczyku pociekła strużka krwi a Lou zajęczał z bólu oraz przyjemności. Uwielbiał ból i poniżanie podczas seksu. Zayn przeniósł się na wgłębienie pomiędzy obojczykami i zassał to miejsce tworząc sporą malinke. Palcami jeździłem po jego łopatkach wysyłając w dół kręgosłupa silne dreszcze, zmuszające do wyginania ciała w łuk i podnoszenia bioder. Szybko znalazłem się na jego sutkach gryząc i ssąc je. Louis jęczał na prawdę głośno. Cały czas przeklinając i na przemian nazywając mnie tatusiem i Zaynem. Odpiąłem jego kostki i zacząłem dawać klapsy
-licz!
-jeden
-to za nazwanie mnie Zayn w łóżku
-dwa-jego skóra przybrała czerwony kolor
-to za ignorowanie mnie rano
-trzy
-to za podniecanie mnie przed południem
-cztery-na jego pupie widziałem dokładnie swoje odbite dłonie
-to za przyjście do mnie kiedy ty tego chciałeś
-pięć
-a te będą za każde twoje przekleństwo
-sześć, siedem, osiem... Trzydzieści dwa, trzydzieści trzy
-koniec
Znowu zapiąłem jego kostki do ramy łóżka zadowolony z aż sinej pupy chłopaka. Zdecydowanie jutro nie będzie wstanie usiąść, albo przez najbliższy tydzień
-a teraz cię wypieprze mała dziwko
-nie, prosze, wystarczy
-to twoja kara Lou
-boli tatusiu
-może to cię czegoś nauczy
Wyciągnąłem z chłopca ogon i od razu wbiłem trzy palce. Opasaka była mokra, tak jak policzki, płakał, przesadziłem... Jednak ta myśl opuściła moją głowę gdy jęknął, poprzez trafienie w jego prostatę. Uderzałem tam cały czas, słuchając słodkich jęków. Po chwili wypełniłem go swoim kutasem szybko pieprząc. Lois doszedł jako pierwszy, ja z dwie sekundy po nim.
-powtórzymy to tatusiu
-to miała być dla ciebie kara
-lubie klapsy tatusiu, a zdecydowanie od ciebie
-lou nie zaczynaj
-masz takie duże dłonie tatusiu idelane do zgniatania i bicia mojej pupy i takie długie palce, tatusiu, one są idealne dla mojego otworka, tatusiu,  a twój...
-cholera jasna Louis, czyżby moja dziwka chciała więcej
-zbij mnie tatusiu, zbij mnie tak bym nieczuł swojej pupy, tatusiu wypieprz moją dziurkę, włóż tam całą dłoń i zwijaj ją w pięść, och tatusiu zniszcz mnie
-co tylko zechcesz Lou, ale co ja ci mówiłem o przeklinaniu
-ukarz mnie tatusiu
Z szafki wyciągnąłem bicz i kiedy po raz kolejny skończyłem z Lou byłem pewien że jutro nie będzie w stanie się ruszyć, ale dalej będzie chciał bym go pieprzył. To jak bardzo lubi ból jest jednocześnie chore a jednocześnie podniecające. I zostawiając Loisa na wpół martwego zdałem sobie sprawę że jestem ofiarą Stocholm Syndrom. I dotarło do mnie coś jeszcze, ojciec mnie szuka, co dla nich oznacza kłopoty i jeszcze ten Lucyfer obiecujący spotkanie już pojutrze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro