57
- Pytam kolejny raz. Dlaczego to zrobiłeś?
Jungkook milczał. Patrzył bez wyrazu na twarz siedzącego przed nim mężczyzny, który starał się wyciągnąć od niego jakiekolwiek informacje. Chłopak jednak nie chciał złamać swoich zasad. Nie mógł z nim rozmawiać, choć ten zupełnie obcy mu facet wiedział o nim więcej niż przypuszczał.
- Jeśli nie będziesz współpracować, szybko cię stąd nie wypuścimy - oznajmił mężczyzna. - A wtedy już nie zobaczysz się ze swoim drogim przyjacielem.
Jungkook zmarszczył brwi, piorunując mężczyznę wzrokiem. Mina jednak mu zrzedła, gdy ujrzał w jego dłoniach swój pamiętnik. Wytrzeszczył oczy i uchylił wargi, już chcąc coś powiedzieć, jednak zasada go zobowiązywała, nieważne jak bardzo próbowali go zmusić.
- Czytaliśmy to - kontynuował mężczyzna. - Znam twoje myśli. Wiem za kogo mnie masz i czemu nie chcesz mówić. Zapewniam cię jednak, nie jest to dla ciebie pomocne.
Jungkook zacisnął wargi, a paznokcie wbił w wewnętrzną stronę swoich dłoni. Jego oddech stał się cięższy z nerwów, a oczy wręcz płonęły gniewem.
- Nie - wyszeptał. - Nie mieliście prawa...
- Zaufaj mi, Jeon - mężczyzna pochylił się nieco do przodu. - Robimy to po to, żeby ci pomóc.
- Oddaj mi to...
- Oddam. Pod paroma warunkami. Po pierwsze, będziesz od tej pory nas słuchać i z nami współpracować. Po drugie, nie odwalisz więcej żadnego numeru. Po trzecie, będziemy mieć dostęp do twojego pamiętnika w każdej chwili. Rozumiemy się?
Jungkook patrzył w oczy mężczyzny wrogo i obecnie miał szczerą ochotę rozwalić jego łeb o stolik, który stał pomiędzy nimi. Nie mógł jednak tego zrobić. Niedawno zdjęli mu kaftan, a nie chciał znów siedzieć w tym gównie i być kompletnie unieruchomionym. To doprowadzało go do większego szaleństwa. Nie miał wyjścia. Potrzebował chociażby pamiętnika, by móc jakkolwiek funkcjonować. Bez tego czuł się pusty. Tak samo jak bez Yoongiego, którego naprawdę chciał znów zobaczyć.
Kiwnął głową, niechętnie zgadzając się na wszystko, a mężczyzna uśmiechnął się zadowolony z siebie i położył pamiętnik na stoliku, jednak wciąż nie pozwalał chłopakowi wziąć go do ręki.
- Zatem od początku - kontynuował, opierając się o swój fotel i ponownie sięgając po notes i długopis, po czym spojrzał na Jungkooka, który bezustannie patrzył na niego wrogo spod długiej grzywki. - Dlaczego zaatakowałeś Jimina?
- Bo go nienawidzę - syknął chłopak. - Tak jak was wszystkich.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro