28
- Dlaczego cię tutaj zamknęli? - spytał Jungkook, który opierał głowę o ramię Yoongiego i zerkał na kolejne wiersze, których treść widniała na kartkach tomiku.
- Uznałem, że najlepszym sposobem na wytępienie tych, którzy nie zgadzają się z moim zdaniem, jest spalenie ich żywcem - odparł cicho, jak miał to już w zwyczaju. Nie chciał, by inni słyszeli jego słowa, przecież nie byli tego warci. - Dlatego podpalałem różne budynki z wielu stron, by nie mogli uciec. Zaczęło się od stacji benzynowej, a skończyłem na przedszkolu.
- Przedszkolu?
- Właściwie sam nie wiem, czemu to zrobiłem. To było pod wpływem jakiejś chwili. Ale nie żałuję.
- Dziwne, że obaj nie skończyliśmy w więzieniu.
- Jesteśmy w więzieniu. Tutaj też są kraty w oknach i klatki, z których nie chcą nas wypuścić. Traktują nas tak samo jak wszystkich przestępców, tylko że nasze czyny tłumaczą jakimiś wyssanymi z palca chorobami.
- Teraz już nie wiem, gdzie jest moje miejsce.
- Na pewno nie tutaj, ani nie w więzieniu.
- Więc?
Yoongi westchnął cicho i zerknął na chłopaka z lekkim uśmiechem.
- Znajdziemy swoje własne miejsce, Jungkookie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro