12
- Dlaczego żyjesz?
- Nie wiem - zduszony szlochem głos dziewczyny sprawił, że na jego twarzy pojawił się błogi uśmieszek.
- No właśnie. Nie wiesz. Dlatego nie jesteś potrzebna. Powinnaś mieć cel, bez niego twoje istnienie nie ma sensu.
- A jaki jest twój cel?
- Mój? - zaśmiał się cicho. - Muszę eliminować takich jak ty, by oczyścić świat.
- Czemu to robisz?
- Masz do mnie o to żal? Więc po co dzwoniłaś? Przecież chcesz się zabić, prawda?
- Tak...
- W takim razie zrób to. Przecież jesteś tylko problemem, sama tak powiedziałaś. Zrób wreszcie coś dobrego dla ludzkości i zakończ swoje nędzne cierpienie, którym zatruwasz planetę. Nikt nie będzie za tobą płakać. Nie masz nikogo.
- Jest tylko babcia...
- Babcia? Ona umrze lada dzień, jest stara, więc świat też jej nie potrzebuje.
- Czemu mówisz takie rzeczy? - prawie krzyknęła, jednak późna godzina w porę uświadomiła ją o tym, że nie powinna podnosić głosu. Tym bardziej, że właśnie siedziała na barierce balkonu, kurczowo trzymając się jej wolną dłonią. Jej nogi zwisały nad oddalonym o jedenaście pięter szarym chodnikiem, pogrążonym w mroku nocy.
- Czyż nie takie są fakty? Przestań się już nad sobą użalać i zrób to, co do ciebie należy.
- Ale...
- Przestań być niepewna! - krzyknął, ignorując fakt, że za ścianą śpią jego rodzice i mógł ich tym obudzić. Był już wystarczająco zdenerwowany. - Zrób to, do cholery. Skocz i spraw, że wszystko będzie lepsze.
W słuchawce przez chwilę zapanowała cisza przerywana jedynie ciężkimi westchnieniami i pociąganiem nosem. Jungkook czekał niecierpliwie, stukając palcami o parapet swojego okna, przez które wyglądał na lśniący srebrem księżyc. Tylko jego jasne światło i ekran uruchomionego monitora, na którym właśnie widniała czarna strona forum dla samobójców, rozświetlały jego mały pokój.
- Dobrze - dziewczyna w końcu się odezwała, a Jungkook odetchnął z ulgą i ponownie się uśmiechnął. - Zrobię to.
- Cudownie.
- Dziękuję.
Później usłyszał tylko przerwany huk, który w tej samej sekundzie zakończył połączenie. Ciało dziewczyny rozbiło się o chodnik wraz z jej telefonem. Jungkook westchnął szczęśliwy, obrócił się wokół własnej osi z rozłożonymi rękami i zasiadł na fotelu przed komputerem, gdzie już czekało na niego aż siedem wiadomości od siedmiu różnych osób, które miały ten sam cel.
Jungkook nie był świadomy tego, że w rzeczywistości był mordercą, tylko bez krwi na swoich dłoniach.
***
Już Was dzisiaj nie męczę :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro