Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XIV

Yoongi wcale nie był zazdrosny. WCALE. To nie tak, że miał ochotę zagryźć wszystkich naokoło, kiedy Taehyung zabierał mu Jungkooka. To nie tak, że bał się, że maknae sobie do niego pójdzie. To nie tak, że właśnie powstrzymywał się przed zabiciem tego gnojka, który tak po prostu przytulał Kooka.

Yoongi nie miał zielonego pojęcia, kto ustalał ten cały grafik pilnowania jego i Jungkooka, ale ten ktoś zdecydowanie miał nierówno pod sufitem, umieszczając co drugi dzień Taehyunga na warcie. Ten natomiast bezwstydnie kleił się do maknae, a Min nie mógł nic z tym zrobić. Był pewien, że Tae doskonale wyczuł, że coś jest na rzeczy, jednak wolał nie być przy tym bardziej oczywistym i po prostu udawał, że wcale go to nie rusza. Tak naprawdę miał ochotę krzyczeć i rozwalić wszystko, co napotka na drodze, z twarzą Kima włącznie.

Oczywiście ta cała zazdrość Yoongiego nie umknęła Jungkookowi, który doskonale wiedział, jak to wygląda z perspektywy jego hyunga. Nie rozumiał tylko, o co to całe zamieszanie, skoro już chyba wystarczająco pokazał Minowi, że to na nim mu zależy. Jednak nie miał nawet okazji, żeby z nim to wyjaśnić. W końcu miał na głowie Taehyunga, który zachowywał się tak, jakby Jungkook był jego własnością, przez co maknae czuł się dosyć niekomfortowo.

Najgorsze jest jednak to, że nie tylko na planie taki był, ale również w dormie. Niemalże nie wypuszczał Kooka ze swoich objęć, a Yoongi miał przez to ochotę zrobić mu krzywdę.

- Może jeszcze usiądź mu na głowie - zwrócił uwagę, gdy podczas jednego wieczora, Taehyung bezustannie przytulał maknae, który był skupiony na grze na konsoli.

- O co ci chodzi, hyung? - spytał Tae, opierając się głową o ramię Jungkooka.

- Po cholerę się tak do niego kleisz? To już się staje irytujące.

- Jungkookie nie narzeka!

- Bo nawet nie dajesz mu dojść do słowa - przewrócił oczami.

- Kookie, czy ja ci przeszkadzam?

- Um... Właściwie to... - wyjąkał Jungkook, nie wiedząc, co powinien odpowiedzieć.

- Widzisz, hyung? Przesadzasz! - mruknął Taehyung, a Yoongi był tym wszystkim już zbyt wkurwiony, żeby dalej patrzeć na ich obrzydliwe czułości.

Skierował się do swojego pokoju, mając nadzieję, że uda mu się choć trochę zdrzemnąć i ochłonąć. Nie wyobrażał sobie dalszego aktorzenia z Jungkookiem, skoro przed oczami wciąż miał przymilającego się do niego Taehyunga. Ten gnojek coraz bardziej mieszał w ich relacji i Yoongi wiedział, że jeśli tak dalej pójdzie, jego sekretny związek z maknae pójdzie się pieprzyć. Chociaż w sumie... Czy oni w ogóle byli w związku? Jakby nie patrzeć, żaden z nich nie wspomniał o tym ani razu. Robili wiele rzeczy, na które pozwalają sobie pary, ale nigdy niczego sobie nie wyznali. Yoongi zaczął się zastanawiać, kim dla siebie właściwie byli i czy kiedykolwiek sobie to jakoś wyjaśnią, ale nie potrafił nawet dojść do jakiejś sensownej odpowiedzi. Nie był dobry w te całe miłosne sprawy, kompletnie się na tym nie znał.

Z myśli wyciągnęło go nagłe światło z korytarza, które wpadło do jego pokoju wraz z otwarciem drzwi. Spojrzał niechętnie na osobę, która postanowiła zakłócić jego spokój, a jego serce zabiło szybciej, kiedy okazało się, że był to Jungkook. Nie chciał jednak dawać po sobie poznać, że jakkolwiek się ucieszył z tego, że maknae olał dla niego Taehyunga.

- Puka się, gówniarzu - mruknął oschle, na co chłopak trochę się spiął.

- Przepraszam - odparł cicho Kook, a kiedy w Yoongiego uderzyła jego słodycz, podniósł się do siadu i poklepał miejsce obok siebie na łóżku, które młodszy szybko zajął. - Jesteś zły, hyung?

- Czemu miałbym być zły?

- No... Przez Tae...

- Ach... No... Może trochę.

- Nie chcę, żebyś się gniewał...

- Jestem tylko trochę zazdrosny.

- Dlaczego? Nie ufasz mi?

- To nie tak, że ci nie ufam, tylko... - przerwał, kiedy dotarło do niego, że ubrał swoją wypowiedź w trochę złe słowa, ponieważ Jungkook spojrzał na niego dziwnie.

- Aha.

- No co?

- Zamiast odpowiedzieć, że mi ufasz, to zaczynasz kombinować!

- Eee... Nie zamierzałem...

- Ale tak zrobiłeś - mruknął oburzony, a Yoongi zmarszczył nagle brwi.

- Jungkook, przestań zachowywać się jak baba. Ufam ci, tylko nie czuję się pewnie, kiedy Taehyung jest przy tobie.

- Czyli mi nie ufasz!

Yoongi przewrócił oczami i zaczął błagać niebiosa o jakąkolwiek cierpliwość do tego dzieciaka. Nie rozumiał dlaczego nagle Jungkook zaczął się zachowywać jak królik w rui, który nie ma pod łapą dmuchanej lalki. Tak po prostu zaczął głupio kłótnię, a starszemu nie uśmiechało się sprzeczanie z tym durnym dzieciakiem.

- Po co spinasz tyłek? - spytał, patrząc na Jungkooka jak na skończonego idiotę. - Ufam ci, a ty mi nie pozwalasz dojść do słowa.

- Nie, po prostu widzę, że jesteś bezpodstawnie zazdrosny, choć wystarczająco ci już pokazałem, że wolę ciebie - prychnął młodszy. - Czyli mi nie ufasz.

- Skończ dramatyzować.

Jungkook prychnął urażony i po prostu opuścił pokój swojego hyunga, zostawiając go z milionem pytań w głowie. Chłopak zachowywał się naprawdę dziwnie i w dodatku tak nagle mu odbiło. Coś mu się w tym wszystkim nie podobało... Ale skoro sam nie chciał z nim normalnie rozmawiać, to w takim razie nie będą rozmawiać w ogóle! Yoongi też potrafił się obrażać bezpowrotnie.

Tyle że on nie chciał się na niego wkurzać... I chociaż jego męska duma krzyczała na niego, żeby się ogarnął i nie robił z siebie idioty, który tylko potrafi przepraszać i robić maślane oczka, postanowił jednak jakoś pogadać z Kookiem i udowodnić mu, że naprawdę zależy mu na nim. Dosyć niechętnie wstał z łóżka i opuścił cicho swój pokój, kierując się do salonu. Miał nadzieję, że tam zastanie makne i błagał w duszy, żeby nie było tam już Taehyunga.

Niestety jego błagania nie zostały wysłuchane.

Zanim jednak zrobił wejście zazdrosnego smoka, do jego uszu dobiegła rozmowa Jungkooka i Taehyunga. Wiedział, że to nieładnie tak podsłuchiwać, ale tym razem w grę wchodził jego niby-związek z maknae i musiał wiedzieć, co jego wróg publiczny numer jeden zamierzał zrobić, aby to wszystko się rozpadło.

- Miałeś rację - westchnął młodszy. - Chyba mu nie zależy...

- Widzisz? Mówiłem ci, że nie jest ciebie wart - mruknął Tae, przeczesując palcami włosy maknae, a Yoongi myślał, że zaraz eksploduje na ten widok.

- I co ja teraz zrobię?

- Zapomnij o nim.

- Nie umiem...

- Mogę ci w tym pomóc.

- Jak?

I wtedy Yoongi poczuł się tak, jakby ktoś uderzył go cegłą w twarz. Taehyung tak po prostu ujął twarz Jungkooka w swoich dłoniach i pocałował go. Jednak Mina najbardziej zabolał fakt, że maknae nawet się nie opierał ani go nie odepchnął. Zacisnął mocno wargi i wszedł do salonu, zwracając na siebie uwagę całującej się pary. Jungkook momentalnie odskoczył od zadowolonego Taehyunga i zakrył usta dłonią. Przez pusty wzrok Yoongiego czuł się niemalże jak zbity pies.

- Hyung - szepnął, ale raper zignorował go i przeszedł szybko do kuchni.

- Nie przeszkadzajcie sobie - mruknął obojętnie, a gdy wyjął z lodówki jakiegoś energetyka, opuścił pomieszczenie, nie chcąc więcej patrzeć na Jungkooka.

Przez cały czas, do następnego dnia, Yoongi ignorował maknae, który co chwilę zerkał w jego stronę niepewnie. Nie chciał z nim rozmawiać. Nie chciał nawet o nim myśleć. Akurat tym razem na straży pomiędzy nimi stanął Jimin, który od samego początku dnia zauważył, że coś jest nie tak. Przez całą drogę na plan filmowy, Yoongi i Jungkook nie wymienili ze sobą ani słowa, a atmosfera panująca wokół nich była wręcz przygnębiająca. Nawet Jimin bał się w ogóle odezwać, dlatego nie mówił kompletnie nic.

Yoongi naprawdę nie wyobrażał sobie tego, jak miałby zagrać teraz z maknae. Nie był dobrym aktorem, więc nie potrafił zamaskować tego, że był cholernie wkurzony na tego dzieciaka. Jakim cudem w przeciągu paru sekund miał się stać zakochanym po uszy licealistą, skoro jego "chłopak" wolał się całować z jakimś niedorobionym frajerem? To było zadanie wręcz niemożliwe, dlatego gdy tylko rozpoczęły się nagrania, Yoongi czuł się wyprany z emocji i wiedział, że jego gra aktorska jest gorsza niż kiedykolwiek.

Jungkook siedział obok niego na pustej scenie i zerkał nerwowo w jego stronę. Nie dość, że był sztywny jak taniec Jina, to jeszcze co chwilę się jąkał, zapominając tekstu. Chaerin widząc to wszystko, miała ochotę rozwalić sobie łeb kamerą i ilekroć na nich krzyczała, oni zamiast się poprawić, grali jeszcze gorzej.

- Jeśli teraz nie zagracie porządnie, przysięgam, zrobię z was nowe kurtyny - zagroziła, jednak oni ani trochę się tym nie przejęli. Mieli teraz ważniejszą sprawę na głowie, a ten film tylko wszystko utrudniał. - Akcja!

Jungkook oblizał nerwowo usta, przybierając na twarz sztuczny uśmiech i spojrzał na Yoongiego, starając się zachowywać jak najbardziej naturalnie. Oczywiście wcale mu to nie wyszło.

- Zawsze, kiedy tu z tobą jestem, przypomina się dzień, kiedy razem słuchaliśmy muzyki na dziedzińcu - wyrecytował, tyle że bez żadnych emocji. - Wtedy nie sądziłem, że staniesz się dla mnie kimś ważnym.

- Co cię tak wzięło na wyznania? - mruknął Yoongi, podnosząc na niego wzrok. Kiedy ich spojrzenia się ze sobą spotkały, obaj poczuli się okropnie niekomfortowo.

- Ja... Bo...

- Cięcie, kurwa, cięcie! - krzyknęła Cherin, a jej megafon wydał przez to okropny pisk, który zadźwięczał wszystkim w uszach. - Co się wam stało, do cholery?!

- Przepraszamy - powiedział Jungkook, spuszczając głowę.

- W dupie mam twoje "przepraszamy", ja tutaj marnuję czas, kamery i pieniądze! Do tej pory graliście niemalże idealnie, a dzisiaj to jest jakaś porażka! Przekładamy tę scenę na jutro. Albo się do tego momentu ogarniecie, albo zrobię i jednemu i drugiemu gejowski armagedon!

Oczywiście dotarło do nich, że będą musieli coś z tym zrobić, żeby Chaerin ich nie zabiła, tyle że nie wiedzieli, co mogłoby zmienić ich beznadziejną grę. Może gdyby cofnęli czas i nie doszłoby do tego pocałunku Jungkooka z Taehyungiem, pewnie wszystko byłoby dzisiaj idealne, a ta scena byłaby jedną wielką cukrzycą. Ale niestety było to niemożliwe i Yoongi doskonale pamiętał ten okropny widok, więc jego podejście nie mogło się zmienić tak po prostu. Dlatego tym razem to Jungkook musiał przejąć pałeczkę i spróbować jakoś wszystko wyjaśnić. Tylko musieli to załatwić sam na sam, a Jimin jako przyzwoitka musiałby łazić za nimi.

Maknae postanowił, że spróbuje jakoś przekonać swojego hyunga, aby pozwolił mu spędzić przez chwilę czas z Yoongim. Miał nadzieję, że się zgodzi, bo skoro sam zauważył, że coś jest na rzeczy, to na pewno nie chciałby, aby taka atmosfera pomiędzy niedoszłą parą panowała nadal. Jungkook niepewnie podszedł do niego, od razu patrząc na niego słodko, żeby Park nie mógł mu się oprzeć.

- Hyung, muszę porozmawiać z Yoongim - zaczął, od razu mówiąc prosto z mostu. - Sam.

- I co? Oczekujesz, że puszczę was w krzaki, żebyście sobie "porozmawiali? - odparł Jimin, patrząc na maknae podejrzliwie.

- To ważna sprawa... Trochę zawaliłem i... Sam widzisz, jak teraz jest. W dodatku wkurzyliśmy reżyserkę. Jak tak dalej będzie, to film również na tym ucierpi. Proszę, hyung...

Jimin przez chwilę się zastanawiał, czy dobrze zrobi, jeśli pozwoli im porozmawiać na osobności, ale z drugiej strony... Nawet nie wiedział, po cholerę musiał ich pilnować. Jasne, są różne plotki, ale przecież Jungkook i Yoongi są już dorośli i nie potrzebowali niańki na każdym kroku, prawda?

- Okej, niech będzie - powiedział w końcu, a Jungkook uśmiechnął się szeroko pierwszy raz w ciągu tego dnia. - Ale nie mów nikomu, że wam pozwoliłem!

- Ma się rozumieć!

Maknae szybko oddalił się od Jimina w poszukiwaniu Yoongiego. Kiedy tylko go znalazł przy automacie z kawą, niepewnie podszedł do niego i poklepał go lekko po ramieniu. Starszy spojrzał na Jungkooka z obojętnością, która była naprawdę bolesna dla tego wrażliwego dzieciaka. Choć właściwie wiedział, że przyczyną tej obojętności był tylko i wyłącznie on sam.

- Możemy porozmawiać? - spytał cicho, jednak nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Mimo to, Yoongi wciąż na niego patrzył, jakby oczekiwał jakiegokolwiek rozwoju tej rozmowy. Jungkook westchnął ciężko i powoli zaczął wszystkie swoje emocje ubierać w słowa. - Przepraszam za wszystko, hyung... Ja... Nie chciałem, żeby tak wyszło.

- Tak czy siak, to już się stało - odparł Yoongi, wzruszając ramionami. - I jeszcze musiałem to widzieć...

- To był pierwszy raz, kiedy Tae coś takiego zrobił! Nigdy wcześniej mu na to nie pozwoliłem!

- Więc dlaczego teraz mu pozwoliłeś?

- Ja... Sam nie wiem...

- Skoro się na to zgodziłeś, to najwyraźniej tego chciałeś.

- Wcale nie!

- W takim razie czemu go nie odepchnąłeś? To wyglądało tak, jakby ci się podobało, nie wciskaj mi teraz kitu, Jungkook.

- Ale... To wszystko dlatego, że hyung mi nie ufa!

- Och, teraz to ci na pewno nie będę ufać. Wcześniej tak nie było, to ty wyciągnąłeś jakieś błędne wnioski i pewnie w dodatku to Taehyung ci je podsunął...

- To nie tak...

- A jak? Jungkook, pogarszasz sytuację. Jeśli tak bardzo ci się podoba Taehyung, to sobie do niego idź i przestań robić ze mnie idiotę.

Yoongi wyjął z automatu swoją kawę i oddalił się, zostawiając załamanego Jungkooka samego. Chłopak naprawdę nie wiedział, co powinien zrobić. Zawalił całkowicie i teraz hyung go nie chciał.

To było okropnie bolesne.




***

Hi, wróciłam, żeby to skończyć.

Wiem, miałam to zrobić w wakacje, ale już na grupie mówiłam, że po prostu nie daję sobie rady z tym ff i no... Wiecie sami. Piszę to tylko i wyłącznie dla Was, więc mam nadzieję, że te rozdziały choć trochę Was zadowalają.

Na szczęście koniec jest już blisko, a ja teraz wiem, że nigdy więcej nie wezmę się za non-au, bo przez to nie mogę sobie do woli manewrować z fabułą i muszę trzymać się kanonu. A to jest tak strasznie nudne...

Również przez szkołę nie mam już zbyt wiele czasu, wybaczcie!

Jeśli mi się uda, spróbuję napisać jeszcze jeden rozdział KS dzisiaj w nocy, a jak nie, to mam nadzieję, że znajdę na to ff czas w tygodniu i uda mi się w przeciągu paru dni skończyć.

Na razie ode mnie to tyle :")

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro