Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Dawno Dawno Temu"

Mokry pies.
Znał tą woń tak dobrze, że nie mógł się pomylić.
A właśnie tym pachniała Emma odkąd wrócili z cmentarza.
Oboje byli zziebnięci i zmoczeni deszczem siąpiącym zza oknem i moczącym całe Storybrooke.

- O czym myślisz? - głos blondynki wyrwał go z rozmyślań.
Poruszyła się na biurku, na którym siedziała, a po komisariacie poniosła się woń zbutwiałych liści, świeżego powietrza, mokrej sierści i kobiecego potu.

- O niczym - odparł beztrosko. Wziął ściereczkę, nalał na nią środku odkarzającego i zbliżył się do blondynki.

A jednak myślał. Myślał o Reginie. O swoim sercu. O klątwie. O instynktach, które ta klątwa tak bardzo wytłumiła, tak jak jego wspomnienia. O wilkach. O rodzinie.
I o Emmie. Tak, przedewszystkim o Emmie.

Stanął naprzeciw niej i przyłożył ściereczkę do rany na policzku. Syknęła.
Był pełen podziwu, blondynka wprawdzie nie była drobną kobietą i potrafiła wiele, ale jednak. Rzuciła się z pięściami na Reginę.
Na Złą Królową.

- Myślisz o tym? - spojrzeli sobie w oczy - O Reginie? Żałujesz?

- Tego, że z niej zrezygnowałem? Emma, kontrolowała mnie! Nie miałem nawet wyboru. A teraz mam i wybrałem ciebie... - spojrzał przelotnie na jej usta, ciemne i lśniące od błyszczyka, usta pachnące lekko truskawką. Uniósł brwi lekko zaskoczony, że nie zmyła go deszczowa mżawka, ale był tylko facetem wychowanym przez wilki. Nie znał się na pomadkach - Boję się tylko o serce...

- Serce? Naprawdę myślisz, że je ma? - twarde spojrzenie zezłoszczonej Emmy nie było miłe - To bzdura! Graham, masz swoje serce... Tutaj! - dłonią dotknęła wspomnianego miejsca na jego piersi.

- Nie wierzysz w klątwę? Emma, Regina jest zdolna do wszystkiego - próbował zignorować ciepło rozchodzące  się od jej dotyku.

- Masz serce. A klątwa to bzdura, Henry... Henry w końcu z tego wyrośnie... A ty masz serce!

- Jestem Łowcą, odzyskałem wspomnienia dzięki tobie, Emma masz moc... A Regina ma moje serce, musimy je odzyskać!

- Graham, dość. To bzdura - wyrwała się i zeskoczyła z biurka stając blisko szeryfa. Bardzo blisko, czuł jej ciepło i oddech na swoim policzku - Masz serce, pokażę ci...

Szybkie spojrzenie. Krótki oddech.
Jej wargi i jego złączyły się w pląsający taniec.

W przerwie na kolejny oddech między ciepłem, żarem wręcz i wspomnieniami,

Nadszedł ból.

***

- Mamo, nie!

Chłopięcy wrzask sprawił, że odwróciła się gwałtownie.
W kamiennym progu stał Henry, cały mokry i ciężko dyszący.
Ręka ściskająca serce zadrżała mocno.

- Henry, co tu robisz? - zapytała słodko, niewinnie.

Jakby nie próbowała właśnie popełnić morderstwa, a jedynie jej syn właśnie wszedłby jej do łazienki, której nie zamknęła na klucz przed kąpielą.

- Nie rób tego! Nie zabijaj go!

Krzyknął chłopiec, a ona warknęła gardłowo.
Wyprostowała się jednak i uśmiechnęła, świecące i gorące od pełni życia serce schowała w obu dłoniach jakby ofiarowała dziecku świeczkę.

- Henry, wielu spraw jeszcze nie rozumiesz.

***

- Graham!

Wrzask spanikowanej Emmy towarzyszył mu, kiedy z hukiem upadł na biurko.

- Graham, co się dzieje!?

Zwalił się ciężko na podłogę, próbując złapać oddech. Klatka piersiowa z trudem uniosła się wpompowując resztki powietrza do ścisniętych bólem płuc. Ostre, gwałtowne kłucie przy sercu paraliżowało go, ledwnie mógł zebrać myśli.

- Pomóż... - wyszeptał cicho, charcząc - Regina...

- Cii...

Czuł jak blondynka klęka obok niego, ale nie mógł jej dojrzeć. Ostre światło jarzeniówek było wszystkim co przebijało się przez napierającą czerń...

- Boli - przełknął ciężko ślinę, przymykając oczy.

Ból w piersi palił, dźgał, szarpał i rozrywał, mroził, otępiał i przejmował nad nim kontrolę. Ból był wszędzie i był potężny.
Jeknął rozdzierającą, gdy zabolało jeszcze bardziej.

Wiedział co się dzieje, ale nie chciał martwić biednej blondynki...

***

- Henry, wracaj do auta. Za chwilę odwiozę nas do domu...

- Tylko najpierw oddaj mi serce! Szeryf Graham na to nie zasłużył!

- Henry. Nie będę się z tobą...

Otworzyła szerzej oczy zdumiona, kiedy chłopak ruszył na nia nią biegem.
Odruchowo rozwarła ramiona ponieważ coś podświadomie kazało jej myśleć, że syn chce ją objąć jednak...

Ciało dziesięciolatka zderzyło się z jej ciałem i poleciała do tyłu z szoku upuszczając bijący organ na podłogę.
Jej czarne szpilki zastukały na marmurowej posadzce aż jedna ślizgnęła się i kobieta upadła z łoskotem.

Chłopiec szybko schylił się po serce, złapał i wrzucił do odzyskanej wcześniej skrzynki.

- Henry!? - krzyknęła, próbując wstać.

- Przepraszam, "mamo". Ale jesteś Złą Królową i nie pozwolę ci zabić niewinnego człowieka!

- Henry! - wrzasnęła zdesperowana - Masz szlaban! Na wieki!

Jednak chłopak już zniknął z holu, a człapanie jego trampek zniknęło na schodach wiadących do krypty.

***

- Wszystko w porządku? Graham?

Dotknął jej gładkiej dłoni, którą trzymała na dźwigni zmiany biegów.
Wciąż czuł się źle, ale ból ustał tak gwałtownie jak nadszedł i to była jego szansa.
Reginę zostawili w krypcie i majstrowała przy sercu więc musieli wrócić tam jak najszybciej. Zanim kolejny atak zetnie go w tym żółtym garbusku i to śmiertelnie.

Był w pewnym sensie dumny z Emmy, że dała się namówić.
Jechali z powrotem na cmentarz, na jeden koniec miasta, z którego pół godziny temu wrócili, a nie kierowali się do szpitala, który jest na drugim krańcu.
Emma wciąż jednak upierała się na szpital. Wygrał jednak czyli mu ufała. Nie wierzyła jeszcze, ale mu ufała.

W pewnym momencie złapało ich oberwanie chmury, ale teraz deszcz się uspokajał, burza przechodziła i z nieba lały się tylko pojedyncze krople.
Może właśnie dlatego, dzięki opatrzności Emma dostrzegła na poboczu biegnącą postać w czerwonej kurtce.

Zahamowała z piskiem, a koła zabuksowały na mokrej nawierzchni, usłyszeli jednak jak postać rozdzierającą krzyczy

- Mamo!

- Henry! - wrzasnęła Emma jednocześnie wypadając z samochodu i biorąc chłopca w ramiona.
Graham też, wciąż lekko otumaniony wyszedł z wozu.

Nim jednak Henry i Emma przytulili się ktoś szarpnął chłopaka za ramiona.
Chłopak upuścił mosiężną skrzyneczkę.

- Bierz serce, szeryfie!

- O nie, oddawaj serce mi! - krzyknęła Regina, trzymając syna w silnym uścisku.

Emma zachowała większą trzeźwość umysłu.
Porwała skrzynkę z błota i szybkim ruchem stanęła u boku szeryfa.

- Przegrałaś, Regina! - krzyknęła jednocześnie otwierając skrzynkę.

Głośne bicie serca poniosło się po drodze, a Graham i Blondynka otworzyli szerzej oczy widząc duży, błyszczący organ.
Szeryf był zdumiony, że to jego serce - takie ogromne i silne jak u dobrego, szczerego człowieka.

- Teraz mi wierzysz, Emma? To klątwa! Ta klątwa to prawda!

- Oddaj serce! - wrzasnęła Regina, ciągnąć chłopaka w stronę swojego wozu.

- Nigdy! - Mężczyzna odzyskał głos.

Teraz wygrają ze Złą Królową. Emma wierzy i zdejmie klątwę.
Regina przegrała, a on.
On w końcu poczuje, że żyje.

Złapał organ, wyrzucił skrzynie i jednym szybkim ruchem wbił serce w swoją klatkę piersiową.

Bicie prawdziwego serca było ogłuszającym basem.
Miarowym, dudniącym echem pieśni wojennej do walki o wolność.

Do walki z tyranią Złej Królowej.












***

Szeryf Graham Humbert
znany jako
Łowca z Królewny Śnieżki.

Postać z serialu
Dawno Dawno Temu
Ginie w pierwszym sezonie

Ps. Czy on nie jest słooodki i piękny? ❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro