"Dawno Dawno Temu"
Mokry pies.
Znał tą woń tak dobrze, że nie mógł się pomylić.
A właśnie tym pachniała Emma odkąd wrócili z cmentarza.
Oboje byli zziebnięci i zmoczeni deszczem siąpiącym zza oknem i moczącym całe Storybrooke.
- O czym myślisz? - głos blondynki wyrwał go z rozmyślań.
Poruszyła się na biurku, na którym siedziała, a po komisariacie poniosła się woń zbutwiałych liści, świeżego powietrza, mokrej sierści i kobiecego potu.
- O niczym - odparł beztrosko. Wziął ściereczkę, nalał na nią środku odkarzającego i zbliżył się do blondynki.
A jednak myślał. Myślał o Reginie. O swoim sercu. O klątwie. O instynktach, które ta klątwa tak bardzo wytłumiła, tak jak jego wspomnienia. O wilkach. O rodzinie.
I o Emmie. Tak, przedewszystkim o Emmie.
Stanął naprzeciw niej i przyłożył ściereczkę do rany na policzku. Syknęła.
Był pełen podziwu, blondynka wprawdzie nie była drobną kobietą i potrafiła wiele, ale jednak. Rzuciła się z pięściami na Reginę.
Na Złą Królową.
- Myślisz o tym? - spojrzeli sobie w oczy - O Reginie? Żałujesz?
- Tego, że z niej zrezygnowałem? Emma, kontrolowała mnie! Nie miałem nawet wyboru. A teraz mam i wybrałem ciebie... - spojrzał przelotnie na jej usta, ciemne i lśniące od błyszczyka, usta pachnące lekko truskawką. Uniósł brwi lekko zaskoczony, że nie zmyła go deszczowa mżawka, ale był tylko facetem wychowanym przez wilki. Nie znał się na pomadkach - Boję się tylko o serce...
- Serce? Naprawdę myślisz, że je ma? - twarde spojrzenie zezłoszczonej Emmy nie było miłe - To bzdura! Graham, masz swoje serce... Tutaj! - dłonią dotknęła wspomnianego miejsca na jego piersi.
- Nie wierzysz w klątwę? Emma, Regina jest zdolna do wszystkiego - próbował zignorować ciepło rozchodzące się od jej dotyku.
- Masz serce. A klątwa to bzdura, Henry... Henry w końcu z tego wyrośnie... A ty masz serce!
- Jestem Łowcą, odzyskałem wspomnienia dzięki tobie, Emma masz moc... A Regina ma moje serce, musimy je odzyskać!
- Graham, dość. To bzdura - wyrwała się i zeskoczyła z biurka stając blisko szeryfa. Bardzo blisko, czuł jej ciepło i oddech na swoim policzku - Masz serce, pokażę ci...
Szybkie spojrzenie. Krótki oddech.
Jej wargi i jego złączyły się w pląsający taniec.
W przerwie na kolejny oddech między ciepłem, żarem wręcz i wspomnieniami,
Nadszedł ból.
***
- Mamo, nie!
Chłopięcy wrzask sprawił, że odwróciła się gwałtownie.
W kamiennym progu stał Henry, cały mokry i ciężko dyszący.
Ręka ściskająca serce zadrżała mocno.
- Henry, co tu robisz? - zapytała słodko, niewinnie.
Jakby nie próbowała właśnie popełnić morderstwa, a jedynie jej syn właśnie wszedłby jej do łazienki, której nie zamknęła na klucz przed kąpielą.
- Nie rób tego! Nie zabijaj go!
Krzyknął chłopiec, a ona warknęła gardłowo.
Wyprostowała się jednak i uśmiechnęła, świecące i gorące od pełni życia serce schowała w obu dłoniach jakby ofiarowała dziecku świeczkę.
- Henry, wielu spraw jeszcze nie rozumiesz.
***
- Graham!
Wrzask spanikowanej Emmy towarzyszył mu, kiedy z hukiem upadł na biurko.
- Graham, co się dzieje!?
Zwalił się ciężko na podłogę, próbując złapać oddech. Klatka piersiowa z trudem uniosła się wpompowując resztki powietrza do ścisniętych bólem płuc. Ostre, gwałtowne kłucie przy sercu paraliżowało go, ledwnie mógł zebrać myśli.
- Pomóż... - wyszeptał cicho, charcząc - Regina...
- Cii...
Czuł jak blondynka klęka obok niego, ale nie mógł jej dojrzeć. Ostre światło jarzeniówek było wszystkim co przebijało się przez napierającą czerń...
- Boli - przełknął ciężko ślinę, przymykając oczy.
Ból w piersi palił, dźgał, szarpał i rozrywał, mroził, otępiał i przejmował nad nim kontrolę. Ból był wszędzie i był potężny.
Jeknął rozdzierającą, gdy zabolało jeszcze bardziej.
Wiedział co się dzieje, ale nie chciał martwić biednej blondynki...
***
- Henry, wracaj do auta. Za chwilę odwiozę nas do domu...
- Tylko najpierw oddaj mi serce! Szeryf Graham na to nie zasłużył!
- Henry. Nie będę się z tobą...
Otworzyła szerzej oczy zdumiona, kiedy chłopak ruszył na nia nią biegem.
Odruchowo rozwarła ramiona ponieważ coś podświadomie kazało jej myśleć, że syn chce ją objąć jednak...
Ciało dziesięciolatka zderzyło się z jej ciałem i poleciała do tyłu z szoku upuszczając bijący organ na podłogę.
Jej czarne szpilki zastukały na marmurowej posadzce aż jedna ślizgnęła się i kobieta upadła z łoskotem.
Chłopiec szybko schylił się po serce, złapał i wrzucił do odzyskanej wcześniej skrzynki.
- Henry!? - krzyknęła, próbując wstać.
- Przepraszam, "mamo". Ale jesteś Złą Królową i nie pozwolę ci zabić niewinnego człowieka!
- Henry! - wrzasnęła zdesperowana - Masz szlaban! Na wieki!
Jednak chłopak już zniknął z holu, a człapanie jego trampek zniknęło na schodach wiadących do krypty.
***
- Wszystko w porządku? Graham?
Dotknął jej gładkiej dłoni, którą trzymała na dźwigni zmiany biegów.
Wciąż czuł się źle, ale ból ustał tak gwałtownie jak nadszedł i to była jego szansa.
Reginę zostawili w krypcie i majstrowała przy sercu więc musieli wrócić tam jak najszybciej. Zanim kolejny atak zetnie go w tym żółtym garbusku i to śmiertelnie.
Był w pewnym sensie dumny z Emmy, że dała się namówić.
Jechali z powrotem na cmentarz, na jeden koniec miasta, z którego pół godziny temu wrócili, a nie kierowali się do szpitala, który jest na drugim krańcu.
Emma wciąż jednak upierała się na szpital. Wygrał jednak czyli mu ufała. Nie wierzyła jeszcze, ale mu ufała.
W pewnym momencie złapało ich oberwanie chmury, ale teraz deszcz się uspokajał, burza przechodziła i z nieba lały się tylko pojedyncze krople.
Może właśnie dlatego, dzięki opatrzności Emma dostrzegła na poboczu biegnącą postać w czerwonej kurtce.
Zahamowała z piskiem, a koła zabuksowały na mokrej nawierzchni, usłyszeli jednak jak postać rozdzierającą krzyczy
- Mamo!
- Henry! - wrzasnęła Emma jednocześnie wypadając z samochodu i biorąc chłopca w ramiona.
Graham też, wciąż lekko otumaniony wyszedł z wozu.
Nim jednak Henry i Emma przytulili się ktoś szarpnął chłopaka za ramiona.
Chłopak upuścił mosiężną skrzyneczkę.
- Bierz serce, szeryfie!
- O nie, oddawaj serce mi! - krzyknęła Regina, trzymając syna w silnym uścisku.
Emma zachowała większą trzeźwość umysłu.
Porwała skrzynkę z błota i szybkim ruchem stanęła u boku szeryfa.
- Przegrałaś, Regina! - krzyknęła jednocześnie otwierając skrzynkę.
Głośne bicie serca poniosło się po drodze, a Graham i Blondynka otworzyli szerzej oczy widząc duży, błyszczący organ.
Szeryf był zdumiony, że to jego serce - takie ogromne i silne jak u dobrego, szczerego człowieka.
- Teraz mi wierzysz, Emma? To klątwa! Ta klątwa to prawda!
- Oddaj serce! - wrzasnęła Regina, ciągnąć chłopaka w stronę swojego wozu.
- Nigdy! - Mężczyzna odzyskał głos.
Teraz wygrają ze Złą Królową. Emma wierzy i zdejmie klątwę.
Regina przegrała, a on.
On w końcu poczuje, że żyje.
Złapał organ, wyrzucił skrzynie i jednym szybkim ruchem wbił serce w swoją klatkę piersiową.
Bicie prawdziwego serca było ogłuszającym basem.
Miarowym, dudniącym echem pieśni wojennej do walki o wolność.
Do walki z tyranią Złej Królowej.
***
Szeryf Graham Humbert
znany jako
Łowca z Królewny Śnieżki.
Postać z serialu
Dawno Dawno Temu
Ginie w pierwszym sezonie
Ps. Czy on nie jest słooodki i piękny? ❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro