Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 40


- Więc co mnie ciekawego ominęło, Zee? - zapytałem wchodząc do swojego domku.

Był wczesny ranek. Mieliśmy stawić się w wojsku przed śniadaniem. Pożegnałem się ze Styles'em przed drzwiami, a on wrócił do swojego domku. Muszę przyznać, że naprawdę miło spędziłem z nim ten czas. Nie było źle, jak z początku się obawiałem. Za wszelką cenę chciałem, aby był dla mnie obojętny. Miał być zwykłym kadetem, ale Harry zrobił wszystko, abym go pokochał i cóż... udało mu się to. Nie potrafiłem dłużej grać obojętnego. Chłopak miał coś w sobie, co mnie do niego przyciągało. Nie było dnia, abym o nim nie myślał, chociaż próbowałem wybić sobie go z głowy wielokrotnie.

- Lou?! Już wróciłeś? - usłyszałem Zayn'a.

Spojrzałem się teraz w tamtą stronę. Coś się tu pozmieniało. A konkretnie meble, które zmieniły swoje miejsce. Przeniosłem teraz spojrzenie na chłopaka, który spał na dwóch złączonych ze sobą łóżkach. Na szczęście był tylko on.

- Błagam, tylko nie mów, że... - zacząłem.

- Nie wiedziałem, że tak szybko wrócisz. Potrzebowaliśmy drugiego łóżka, bo...

- Proszę cię, nie kończ. - westchnąłem, przerywając mu w pół zdania.

Rzuciłem torbę na ziemię tuż przy drzwiach i zacząłem kierować się do łazienki. Zatrzymałem się przed umywalką i opłukałem  twarz. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Chyba naprawdę wypocząłem przez te trzy dni. Nie widać było aż tak bardzo ciemnych worów pod oczami. Nie żałuję wyjazdu ze Styles'em. Jakby była taka możliwość, to wybrałbym się jeszcze raz. Wytarłem teraz  mokrą twarz ręcznikiem i wróciłem do naszej sypialni.

Moje łóżko było już na swoim miejscu. Zayn naciągnął na siebie spodnie i kończył zakładać bluzkę. Posłał mi lekki uśmiech i podszedł do mnie. Rozłożył ręce, aż w końcu zaśmiałem się i padliśmy sobie w ramiona.

- Tęskniłem za tobą BooBear. - powiedział, klepiąc mnie przyjaźnie po plecach.

- A ja nie. - zaśmiałem się cicho.

- Dupek. - podsumował. - I tak wiem, że tak. Masz coś dla mnie?

- Jeśli chodzi ci o twoją listę zakupów z sex shopu , to masz to wszystko w torbie. - odparłem. - Możesz sobie wziąć, ale i tak wiem, że daliście sobie wczoraj radę i bez.

Mulat zaśmiał się jedynie i odsunęliśmy się od siebie. Spojrzałem na swoje łóżko. Chyba wolałbym nocować razem z kadetami na piętrowym łóżku u Styles'a, niż na tej pościli.

- Dobrze wyglądasz. - powiedział po chwili.

- Ty tak samo, Zee. - odpowiedziałem. - Przebiorę się i idę na zbiórkę. Możesz przez ten czas zrobić porządek z moją pościelą? Byłbym wdzięczny.

- Jasne, Lou. Muszę zgłosić, że łóżka są zbyt małe i są niedostosowane do naszych potrzeb. Poproszę, aby wymienili na dwuosobowe...

- Chyba raczej trzyosobowe. - zaśmiałem się. - Nawet nie chcę wiedzieć, co się wczoraj działo...

Zayn spojrzał na mnie pytająco. Wywróciłem oczami i westchnąłem. Wskazałem ręką na czapkę Liam'a oraz koszulkę. Obaj przecież wiemy, że ani Horan nie ma takiego stroju, ani tym bardziej on, który jest zwykłym wojskowym lekarzem.

- Chyba, że zdradzasz blondyna. - dodałem. - Więc jak? A może to Nick Grimshit?

- Zaraz spóźnisz się na zbiórkę. - powiedział i  popchał mnie w stronę drzwi.

 - A dasz mi się chociaż przebrać? - zapytałem.

- Ślicznie wyglądasz w tych czerwonych spodniach, Lou. Myślę, że kadeci przyznają mi rację. Harry ma dobry gust. - zapewnił puszczając mi oczko.

- Doskonale wiem, że to ty maczałeś w tym palce. - zastrzegłem. - Dzięki tobie dorobiłem się jeszcze zielonych spodni, które całkowicie nie pasują do mojej osoby.

- Bzdury gadasz, we wszystkim wyglądasz cudnie, chociaż i tak wiem, że Harry woli cię bez nich. - poruszył sugestywnie brwiami.

Zignorowałem jego słowa i zacząłem się przebierać. Po pół godzinie rozmowy z przyjacielem, postanowiłem pójść do swoich kadetów. Powinna odbyć się już zbiórka. Gdy dotarłem na miejsce, już na mnie czekali. Stali ustawieni na baczność. Muszę się dowiedzieć z kim mieli ćwiczenia pod moją nieobecność. To zbyt piękne, aby nikt się nie spóźnił.

- Przepraszam, poruczniku. - usłyszałem znajomy głos z lekką chrypką.

No prawie... - pomyślałem i westchnąłem cicho. Zawsze przecież znajdzie się ktoś taki jak Styles, prawda? Podniosłem na niego swój wzrok. Zielonooki właśnie zamykał za sobą drzwi i zmierzał w naszą stronę. Posłał mi szeroki uśmiech i ustawił się w szeregu. Wepchnął się między dwóch mężczyzn, tylko po to, aby być bliżej mnie. Wywróciłem na to oczami. Zlustrowałem dokładnie jego sylwetkę. Znów był bez koszulki. Nic się nie zmieniło, z wyjątkiem śladów paznokci na jego plecach i dużej malinki na obojczyku. Poczułem jak moje policzki płoną. Odwróciłem wzrok i spojrzałem na pozostałych kadetów.

- Załóż bluzkę, Styles! - dodałem. - Na ziemię i sto!

- Sto? - zapytał zdziwiony. - Co dziś porucznik nie w humorze?

- Dwieście. - odparłem. - Pompek.

- Wolę dwadzieścia, ale kilometrów z porucznikiem Tomlinson'em na osobności.  - powiedział spokojnie.

Przeniosłem wzrok na niego i nasze spojrzenia się spotkały. Styles wpatrywał się we mnie pewny siebie i odpuściłem. Wypuściłem ze świstem powietrze i opuściłem wzrok. Teraz moją uwagę przykuła rozwiązana sznurówka u jego buta.

- Początkowe szkolenie prawie dobiega końca. Zostało już bardzo mało czasu. Na koniec, w celu sprawdzenia waszych umiejętności zmierzycie się z inną drużyną w grze terenowej.

- Flagi? - zapytał ktoś z szeregu.

Podniosłem wzrok na blondyna. Niall Horan we własnej osobie. To chyba jakiś cud. Bardzo zdziwiła mnie jego obecność. Chyba przyzwyczaiłem się, że rzadko go widuję. Skinąłem lekko głową.

- Mniej więcej. Zostaniecie rozproszeni na dużej powierzchni lasu, osobno. Dostaniecie jedynie kompas i mapę. Będziecie musieli dotrzeć do swojej bazy, gdzie będzie czekać na was ekwipunek. To tam spotkacie się z resztą zespołu. Wtedy wyruszycie na swojego wroga. Musicie dostać się do ich bazy i unieszkodliwić przywódcę.

- Grimshit'a? - odezwał się Harry.

Zgromiłem go wzrokiem. Powinien wyrażać się z szacunkiem do osób postawionych wyżej. Szczególnie w wojsku. Przecież jest zwykłym kadetem, a za dużo sobie pozwala. Chociaż mu się nie dziwię, po tym co zrobił Nick...

- Podporucznik Grimshaw będzie waszym ostatnim celem. Nikt nie może zostać i bronić swojej bazy. Wszyscy wyruszacie od razu na wroga, dlatego też musicie bardzo szybko dotrzeć do swojej bazy. Każde opóźnienie zbliża nas do porażki.

- A pan, panie poruczniku? - po raz kolejny głos zabrał Harry.

Wcale mnie to nie dziwiło. Większość osób boi się nawet odezwać. To Styles zwykle zadaje pytania za nich wszystkich. Jest zbyt śmiały, zbyt pewny siebie, ale to w nim lubię. Zupełne przeciwieństwo mnie. Spojrzałem się na niego przez chwilę.

- Tak samo jak Grimshi...aw, będę w punkcie zerowym. Jeśli chcecie wygrać, nie możecie pozwolić, aby to jego kadeci byli szybsi od was. Dlatego też musicie przyłożyć się do ćwiczeń i ciężko pracować. Wszystko rozumiecie?

- Tak jest, sir! - odparli chórem.

- To teraz na rozgrzewkę dziesięć kilometrów, a później zajmiemy się  walką wręcz.

Wszyscy ruszyli przodem. Ja jak zwykle biegłem na końcu. Dołączył do mnie Styles. Posłał mi szeroki uśmiech. I już wiedziałem, że coś kombinuje.

- Trzymaj łapy przy sobie, Styles. Jesteśmy już w wojsku. - ostrzegłem go, bo wiedziałem jaki miał zamiar.

- Nie wiem o co panu chodzi, poruczniku.  - zaśmiał się. - Zrobiłeś się ostatnio bardzo miły dla mnie, ale to dobrze. W nocy odegram się za te kilometry, które przebiegniemy.

I nie byłby sobą, gdyby powstrzymał się przed klepnięciem mnie w tyłek. Całe szczęście, że nikt nie widział tego zdarzenia, a przynajmniej miałem taką nadzieję. Chyba nikogo by już to nie zdziwiło. Styles jest niemożliwy...


❉❈❉❈❉❈❉❈❉❈❉❈❉❈❉❈❉❈❉❈❉❈❉

Witajcie, kadeci!

Jak tam mijają wam wakacje?

Ja ostatnio nie mam w ogóle napisanych rozdziałów na zapas. Codziennie staram się coś napisać, aby  dodawać na bieżąco.

Może uda mi się zakończyć ,,Yes, sir!'' nie przekraczając pięćdziesięciu rozdziałów. Już jesteśmy prawie przy końcu.

Dziękuję za gwiazdki i komentarze!


Spocznij!

Dobranoc, kochani kadeci!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro