~Chapter Twenty-Two~
- Tatusiu... - jęknęłam, patrząc na niego. - Prrroszę... - zrobiłam smutną buźkę.
- Nie. - pokręcił stanowczo głową, mając wzrok skupiony na ekranie laptopa.
- Dlaczego...? - westchnęłam ciężko.
- Dobrze wiesz dlaczego. - przewrócił oczami.
- Czasami się zastanawiam, czy Baek nie byłby lepszym tatusiem... - wyszeptałam, chcąc go jakoś oderwać od tego ekranu...
Spojrzał na mnie szybko, patrząc bardzo zdenerwowany. Ups...
- Z-Znaczy... - szepnęłam. - Ch-Chciałam C-Cię tylko o-oderwać... - przełknęłam cichutko ślinę.
Tatuś wziął mnie na kolanka, mocno do siebie przytulając.
- Jeszcze jedna taka odzywka i uwierz mi, że nie pojedziemy. - patrzył na mnie poważnie.
- Przepraszam, Daddy... - wtuliłam się w niego. - Koch... Uwielbiam Cię... - wyszeptałam, tuląc się do niego i mając już zamknięte oczka.
Tatuś objął mnie, ale nic nie powiedział. Ja tu prawie... Ech... Wygadałam się, co do swoich uczuć do niego, a on będzie teraz milczeć...? Przesadziłam, wiem, ale to nie znaczy, że teraz musi mnie tak traktować...
- Ja Ciebie też uwielbiam, Baby. - pogłaskał mnie po główce, cmoknął w czółko i wrócił do pracy, trzymając mnie na kolanach.
Powiedziałam to na głos? Może czyta mi w myślach? A może zrobił to naprawdę z własnej woli...
- Tatusiu...? - wyszeptałam, nie chcąc mu przeszkadzać.
- Tak? - spojrzał na mnie, odrywając tym samym wzrok od ekranu. W końcu!
- Jestem troszeczkę... Głodna... - spuściłam główkę.
Mężczyzna zamknął urządzenie, na którym pół dnia pracował i wziął mnie na ręce.
- Piętro niżej jest bufet. Nie będziemy nic zamawiać z miasta, jak mamy tutaj o wiele lepsze dla Ciebie jedzonko, tak? - pokiwałam główką i wtuliłam się w tatusia.
Zaniósł mnie do bufetu, gdzie zjedliśmy naprawdę dobry obiad.
- Daddy? - spojrzałam na niego, wycierając buźkę.
- Tak? - spojrzał na mnie, gdy skończył wciągać ustami makaron.
- Zrobisz kiedyś takie spaghetti...? - wyszeptałam, a on uśmiechnął się.
- A chcesz coś wiedzieć? - złapał mnie za rączki, patrząc prosto w oczka.
Zrobiło mi się gorąco.
- To spaghetti tutaj... Jest z mojego przepisu. - uśmiechnął się, puszczając mi oczko, a ja zaniemówiłam.
~~~*~~~
Wybiła 15:00, jest i drugi rozdział na dzisiaj! Chyba wyjdzie jednak na to, że pod wieczór będzie +18, chcecie? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro