~Chapter Twenty-Nine~
- Raz... Dwa... Trzy... - mówiłam cicho do siebie, tańcząc sobie choreografie zespołów, które od dawna przyciągały moją uwagę, ale nie miałam na to zbytniej siły.
Patrzyłam w telewizor, powtarzając z dużym skupieniem. Nawet nie usłyszałam, jak tatuś wszedł do pomieszczenia i przedewszystkim, jak długo mnie oglądał.
- Zgrabne i kocie ruchy... Mogłabyś tańczyć dla tatusia. - zaśmiał się cicho, a ja podskoczyłam wystraszona i spojrzałam na niego.
- Daddy... Nie strasz mnie... - trzymałam rączkę w miejscu serca, które teraz uderzało mocniej niż po tańcu.
Chan zaśmiał się i podszedł do mnie, obejmując czule i przytulając mocno.
- Nie masz co się mnie bać. - uśmiechnął się, patrząc na mnie z góry.
- Wiem, ale byłeś tak cicho, że nie dało się zareagować obojętnie. - zachichotałam, wtulając się w niego.
- Oj tam, teraz czuję się straszny. - pogłaskał mnie po główce z chichotem.
- Daddy. - spojrzałam z uśmiechem. - Nie w takim sensie się wystraszyłam.
- Robię sobie żarty, nie bierz tego na serio. - zaśmiał się.
- Ale nie wzięłam. - zagryzłam wargę, całując go w policzek i idąc do kuchni. Podążył za mną.
- Głodna? - objął mnie od tyłu, gdy stałam przy lodówce, patrząc do środka i szukając czegoś dobrego do jedzenia.
- Bardzo. - zaśmiałam się, czując burczenie w brzuszku.
- To może robimy swoją pizzę? - zaśmiał się cicho.
- Zanim ona będzie zrobiona, to padnę, Daddy. - zachichotałam, patrząc na niego zza ramienia.
- To następnym razem. - uśmiechnął się. - Albo zjemy dzisiaj jakieś zamienione, a po zjedzeniu chociaż zrobimy spód, dobrze? - uśmiechnął się.
- Niech będzie. - zagryzłam wargę i pocałowałam go w nosek. Zamknęłam lodówkę. - Co zamawiamy? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Fast food?
- A jakie? - zachichotałam.
- Pizza, kebab? - zaśmiał się, głaszcząc mnie po brzuszku.
- Mmm, może pizza, bo zrobiłeś mi na nią ochotę. - uśmiechnęłam się.
- A na mnie już nie masz? - zagryzł wargę.
- Daddy, robiliśmy to z trzy godziny temu. - zaśmiałam się cicho, biorąc kartkę z ulubioną pizzerią i dając ją tatusiowi.
Spojrzał na mnie po krótkiej chwili.
- Tatuś dzwoni, a Księżniczka idzie się umyć. - uśmiechnęłam się szeroko, biegnąc szybko, żeby nie zdążył nic powiedzieć i zrobić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro