~Chapter Twenty-Five~
Odebrałam niepewnie.
- Coś się stało? Gdzie jesteś? Nie ma Cię ani u mnie, ani w Twoim starym domu? - spytał szybko z troską w głosie.
- Daddy... Ja jestem w sklepie, zaraz wrócę do...
- Chcesz herbaty? - chłopak podszedł do mnie.
- Kto to był? - w jego głosie było słychać złość.
- Tatusiu... Nie martw się, ja zaraz...
- Kto to był? - uniósł głos. Westchnęłam.
- B-Baek... - wyszeptałam.
- Nie ruszaj się i uważaj. Zaraz będę.
- Ale nie wiesz... - usłyszałam pikanie przy uchu. Rozłączył się. Świetnie...
- Po co żeś się odzywał? - spojrzałam szybko na niego.
- Bo myślałem...
- Zamknij się. Masz problemy. Brawo. - skierowałam się do wyjścia, słysząc samochód.
Otworzyłam drzwi i wybiegłam, wpadając w ramiona tatusia.
- Daddy... Wróćmy do domu, proszę... Mam dosyć...
- Najpierw go załatwię. - pogłaskał mnie.
- Słabo mi, błagam... - wyszeptałam.
- Kochanie, chwilkę i będziemy jechać, tak? - posadził mnie w aucie, podchodząc do Baeka.
- Daddy... - wyszeptałam ledwo.
Nie wiem, co zrobił mi BaekHyun, kiedy byłam prawdopodobnie nieprzytomna, ale czuję się fatalnie... Dlaczego tatuś nie może ze mną normalnie jechać do domu...?
Nagle obraz zaczął się rozmazywać i wirować. Dalej nie czułam i nie wiedziałam nic.
- Kochanie? Baby! - usłyszałam te dwa ostatnie słowa. Prawdopodobnie straciłam przytomność.
~~~*~~~
- Doktorze, co z nią będzie, kiedy się wybudzi? - tu jestem! Chciałam krzyknąć, ale nie mogłam... Po prostu nie mogłam...
Co się stało...? Aish... Sytuacja z Baekkiem... Gdzie jestem...? Zapewne w szpitalu, czuję chociaż po zapachu... Ile jestem nieprzytomna...? Na to jedne pytanie nie znałam odpowiedzi, a zapytać nie mogłam, bo jak...?
- Kiedy się obudzi, do cholery?! - ten krzyk... Daddy... Spokojnie... Dlaczego nic nie mogę zrobić, powiedzieć?! Dlaczego...? Co ze mną jest nie tak?
- Proszę się uspokoić, obudzi się...
- Jak mam się uspokoić, jak najważniejsza dla mnie osoba leży nieprzytomna?! Jak?! - krzyknął, na co chciałam od razu zareagować... Jedynie organy pracowały dobrze... A ciało...? Odmawiało posłuszeństwa. Chciałam się obudzić, móc dotknąć tatusia, zobaczyć go, odezwać się! Ale nie mogłam...
~~~*~~~
Zwrot akcji i powrót rozdziału. Jeszcze wczoraj pisałam wam, że rozdziały będą pojawiać się raz na tydzień, a tu proszę... Udało mi się oderwać od codziennych problemów i napisać go dla was. Doba minęła, a ja chyba powracam. To dzięki wam, kocham was i bardzo, bardzo dziękuję. 💗
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro