Oglądałam właśnie telewizję, leżąc na dywanie. Czekałam aż tatuś do mnie napisze, a nie wiem dlaczego, denerwowałam się.

Poczułam wibracje w telefonie, od razu go biorąc. Spojrzałam na ekran, uśmiechając się.

SexyDaddy: Już jestem, Księżniczko. 💗

YourPrincessChae: Dobrze, Daddy. 💗

SexyDaddy: Co Słoneczko jadło na śniadanko?

YourPrincessChae wysłała załącznik.

SexyDaddy: Cholera... Będę robić Ci takie zawsze.

Zachichotałam, czytając wiadomość.

YourPrincessChae: Dobrze, Daddy. 💗 A mam takie pytanie tatusiu...

SexyDaddy: Mów, Skarbie.

YourPrincessChae: Mówisz poważnie z tym... Śniadaniem...?

SexyDaddy: Śmiertelnie poważnie, Baby.

Leżałam tak i patrzyłam na te trzy słowa.

YourPrincessChae: Tatusiu... Ale jak Ty sobie to wyobrażasz...?

SexyDaddy: Normalnie, Księżniczko. Chciałbym się z Tobą spotkać. Niedługo. Porozmawiać, poznać bardziej dogłębnie.

Przełknęłam cichutko ślinę, blokując telefon i idąc do kuchni. Wzięłam żelki, napój, a następnie wróciłam do salonu. Wzięłam w dłoń telefon, widząc, że dioda od powiadomień miga.

SexyDaddy: Widzę, że jesteś dostępna, a mi nie odpisujesz.

SexyDaddy: Odpisz natychmiast, bo bardziej się zdenerwuję.

SexyDaddy: Wiedz, że kiedy się spotkamy, dostaniesz mocną karę.

Rozszerzyłam oczka, czytając resztę wiadomości. Nawet na chwilę nie mogłam pójść do kuchni, żeby wziąć moją słodycz i picie...? Nie muszę mu się ze wszystkiego tłumaczyć...

YourPrincessChae: Przepraszam, Daddy... Byłam w kuchni po żelki...

SexyDaddy: Wiesz co, Księżniczko?

YourPrincessChae: Cio...?

SexyDaddy: Pogorszyłaś swoją sytuację, Skarbie.

Przełknęłam ponownie ślinę.

- Za co...

~~~*~~~

Od roku nie ujrzało światła dziennego, ale zapraszam was na fanpage, gdzie dopiero będę publikować wszystko, co jest dodawane na moim koncie, myślę, że będzie to lepsze niż grupa, aczkolwiek jeśli ktoś nie ma facebooka, to mogę pomyśleć nad czymś podobnym gdzieś indziej. Link do fanpage:

https://www.facebook.com/HanYuRiHYR/
Link tutaj nie działa, więc działający można go znaleźć jeszcze w notatce na profilu.