Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Chapter Thirty-Three~

Leżałam na nogach tatusia, będąc wtulona, mając zamknięte oczka i chęć do spania. Byłam zmęczona po oglądaniu całego domku, chodzeniu po plaży i rozmowie z kuzynem. Nie może mi mówić, co mam robić...

- No? - usłyszałam nad sobą, ale nie chciałam się odzywać i ruszać.

Słyszałam, że tatuś miał z kimś o jakiejś godzinie rozmawiać, więc wolałam udawać, że smacznie sobie śpię.

- Posłuchaj, odpierdol się ode mnie, jasne? Inaczej rozjadę Ci tą gębę i nie będziesz już taki kozak. - warknął, głaszcząc mnie. - Myślisz, że nie mam dla kogo żyć? Od ponad miesiąca mam jedną i najważniejszą osobę w życiu i dla niej będę walczyć. - mruknął i rozłączył się.

Przekręciłam się na drugi bok, wtulając w brzuszek tatusia.

- Kocham Cię, Księżniczko, ale nie możesz jeszcze tego wiedzieć... - wyszeptał, głaszcząc mnie dalej.

Zamarłam. Daddy mnie... Kocha...? Ale od kiedy...? Dlaczego ja jeszcze tego nie zauważyłam, dlaczego sugerowałam się tylko słowami...?

Zaczęłam się kręcić, marszcząc brwi i udając, że mam koszmar.

- Księżniczko... - wyszeptał, przyciągając mnie na swoje kolana i trzymając w objęciach.

- Daddy... - wtuliłam się mocno. - Jesteś lekiem na koszmary... - wyszeptałam.

- Moja kochana... - pocałował mnie w policzek, czółko, nosek i usta.

- Daddy... Chodźmy już spać... - wyszeptałam z wtulając się mocno.

- Już, już. - wziął mnie na ręce i poszedł na górę, tuląc mocno do siebie. - Jak się czujesz? - pogłaskał mnie.

- Dobrze. - uśmiechnęłam się delikatnie, będąc zmęczona.

- To dobrze. - położył mnie na łóżku, kładąc się samemu obok i przykrywając nas.

- Dziękuję, Daddy... - wyszeptałam, wtulając się.

- Za co, Księżniczko? - pogłaskał mnie po główce.

- Za to, że jesteś... I będziesz przy mnie... - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Zawsze będę. - pocałował mnie długo, co oddałam słodko i namiętnie.

- Daddy...? - spojrzałam na niego powoli.

- Tak? - pogłaskał mnie czule po ramionku.

- Zróbmy tak, że podejdziemy jutro na tą wysoką górę i spędzimy tam kilka godzin do wieczora... Chcę zobaczyć stamtąd zachód słońca... Poprzytulać się...

- Dobrze. - zachichotał. - Chcę spełnić jak najwięcej Twoich marzeń i życzeń.

- Dziękuję... - wyszeptałam.

~~~*~~~

I jak? Podoba wam się takie nadrobienie poprzednich dwóch tygodni? Snucie jakieś domysły, co do różnych osób i sytuacji? Możecie się dzielić tym, ale podpowiadać nie będę, Pluszaki. 😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro