~Chapter Thirty-Three~
Leżałam na nogach tatusia, będąc wtulona, mając zamknięte oczka i chęć do spania. Byłam zmęczona po oglądaniu całego domku, chodzeniu po plaży i rozmowie z kuzynem. Nie może mi mówić, co mam robić...
- No? - usłyszałam nad sobą, ale nie chciałam się odzywać i ruszać.
Słyszałam, że tatuś miał z kimś o jakiejś godzinie rozmawiać, więc wolałam udawać, że smacznie sobie śpię.
- Posłuchaj, odpierdol się ode mnie, jasne? Inaczej rozjadę Ci tą gębę i nie będziesz już taki kozak. - warknął, głaszcząc mnie. - Myślisz, że nie mam dla kogo żyć? Od ponad miesiąca mam jedną i najważniejszą osobę w życiu i dla niej będę walczyć. - mruknął i rozłączył się.
Przekręciłam się na drugi bok, wtulając w brzuszek tatusia.
- Kocham Cię, Księżniczko, ale nie możesz jeszcze tego wiedzieć... - wyszeptał, głaszcząc mnie dalej.
Zamarłam. Daddy mnie... Kocha...? Ale od kiedy...? Dlaczego ja jeszcze tego nie zauważyłam, dlaczego sugerowałam się tylko słowami...?
Zaczęłam się kręcić, marszcząc brwi i udając, że mam koszmar.
- Księżniczko... - wyszeptał, przyciągając mnie na swoje kolana i trzymając w objęciach.
- Daddy... - wtuliłam się mocno. - Jesteś lekiem na koszmary... - wyszeptałam.
- Moja kochana... - pocałował mnie w policzek, czółko, nosek i usta.
- Daddy... Chodźmy już spać... - wyszeptałam z wtulając się mocno.
- Już, już. - wziął mnie na ręce i poszedł na górę, tuląc mocno do siebie. - Jak się czujesz? - pogłaskał mnie.
- Dobrze. - uśmiechnęłam się delikatnie, będąc zmęczona.
- To dobrze. - położył mnie na łóżku, kładąc się samemu obok i przykrywając nas.
- Dziękuję, Daddy... - wyszeptałam, wtulając się.
- Za co, Księżniczko? - pogłaskał mnie po główce.
- Za to, że jesteś... I będziesz przy mnie... - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Zawsze będę. - pocałował mnie długo, co oddałam słodko i namiętnie.
- Daddy...? - spojrzałam na niego powoli.
- Tak? - pogłaskał mnie czule po ramionku.
- Zróbmy tak, że podejdziemy jutro na tą wysoką górę i spędzimy tam kilka godzin do wieczora... Chcę zobaczyć stamtąd zachód słońca... Poprzytulać się...
- Dobrze. - zachichotał. - Chcę spełnić jak najwięcej Twoich marzeń i życzeń.
- Dziękuję... - wyszeptałam.
~~~*~~~
I jak? Podoba wam się takie nadrobienie poprzednich dwóch tygodni? Snucie jakieś domysły, co do różnych osób i sytuacji? Możecie się dzielić tym, ale podpowiadać nie będę, Pluszaki. 😁
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro