~Chapter Thirteen~
- Ślicznie wyglądałaś w tej sukience. - zaśmiał się cicho do telefonu.
- Specjalnie taką wybrałam. - zachichotałam. - Wiedziałam, że tatusiowi się spodoba. - uśmiechnęłam się.
- A kwiatki i prezenty się Księżniczce podobały?
- Tak. - zachichotałam, patrząc zaraz na ogromny bukiet kwiatów razem z dużym misiem obok, następnie wracając wzrokiem na śliczną bransoletkę.
- To cieszę się cholernie. - zaśmiał się cicho i słodko. - Chciałbyś się dzisiaj spotkać, Baby? - uśmiechnął się.
- Wiesz co... Czemu... - dzwonek do drzwi przerwał mi wypowiedź. - Nie...
- Kto to? - spytał.
- Sama nie wiem... - wstałam powoli. - Oddzwonię zaraz, dobrze, Daddy? - wyszeptałam.
- Dobrze, ale masz pięć minut, inaczej będę się martwić i sam dzwonić. - powiedział z troską w głosie.
- Dobrze. - rozłączyłam się i pobiegłam. Spojrzałam przez wizjer, widząc po drugiej stronie Baeka. Otworzyłam drzwi, wpuszczając go.
- Chae, możemy porozmawiać? - wszedł i zamknął po sobie drzwi.
- No dobrze... - pokazałam mu dłonią salon, a on szybko ją złapał i pociągnął w stronę kanapy. Usiadłam szybciutko.
- Więc... - zaczęłam.
- Spotkałaś się z nim. - patrzył mi w oczka.
- Nie będziesz mi mówić, co mam robić... - odsunęłam się delikatnie od niego.
- Nie rozumiesz, że on jest niebezpieczny? Może Ci zrobić krzywdę?
- A Ty mi jej nie zrobiłeś? - wstałam już zła. - Wyjechałeś bez słowa. Zostawiłeś mnie tu! - krzyknęłam, czując łzy.
- Muszę Ci coś powiedzieć...
- Co znowu? - skrzyżowałam ręce na klatce.
- Ja nie musiałem jechać do rodziców... - patrzył na mnie. - Bo...
- Okłamałeś mnie. - patrzyłam na niego wściekła.
- Daj mi skończyć... Musiałem to zrobić... Dla Twojego bezpieczeństwa...
- O czym Ty mówisz... Wyjdź najlepiej... - pokazałam na drzwi.
- Chae, daj mi...
- Wyjdź! - zacisnęłam szczękę, nie chcąc zacząć płakać. Nie przy nim. Nie teraz...
Chłopak wstał, westchnął i podszedł do mnie.
- I tak to wyjaśnię. Wytłumaczę się. Choćby nie wiem co. - patrzył na mnie, jednak ja nie miałam ochoty nawet na niego spojrzeć...
Jego tłumaczenia były dla mnie niczym... Niczym...
- Zawsze Cię kochałem... Kocham... Zawsze o Ciebie dbałem i będę dbać... - milczałam. - Do zobaczenia... Następnym razem... - wyszeptał i wyszedł.
Usiadłam na kanapie, zaczynając płakać.
Co on chciał mi przekazać...? Czy... ChanYeol może zrobić mi krzywdę...? Nie! On... Nic o nim nie wie.... Kłamie... Po prostu kłamie...
~~~*~~~
Rozdziały prawdopodobnie będą pojawiać się codziennie, bądź co dwa, trzy dni, jeśli będziecie tylko chcieli. 💗
Miłej reszty dnia. 💗
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro