Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Chapter Ten~

- Tatusiu? - powiedziałam słodko.

- Tak, Skarbie? - usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka i muzykę w tle.

- Bo... Pomyślałam tak sobie, że... Moglibyśmy jednak się spotkać... - wyszeptałam do telefonu. Mam nadzieję, że usłyszał...

- Powiem tak... Czas dla Ciebie zawsze i wszędzie, wystarczy tylko ustalić datę, godzinę i gdzie. - zaśmiał się cicho. Uśmiechnęłam się do siebie.

- Naprawdę...? - zachichotałam.

- Tak, Księżniczko. - wysłał mi buziaka.

- A kiedy... Ci pasuje, tatusiu?

- Zawsze i wszędzie. Mówiłem. - zaśmiał się słodko.

- Nie umiem nigdy ustalać spotkań. - uśmiechnęłam się.

- To może kiedy Tobie pasuje, Słoneczko? - zachichotał.

- Też zawsze. - zaśmiałam się słodko.

- To mamy problem. - uśmiechnął się. - Może za tydzień... Około południa... Park przed centrum?

- Dobrze. - zachichotałam.

- To do zobaczenia za tydzień, moje Słoneczko. - cmoknął do słuchawki.

- Do zobaczenia, Daddy. - uśmiechnęłam się, rozłączając.

Od razu poszłam się umyć, założyć piżamkę i zeszłam na dół. Zjadłam szybką kolację, poszłam do pokoju, kładąc się od razu.

- Zaczynam Cię coraz bardziej lubić, Daddy... - wyszeptałam i ułożyłam się. Zasnęłam.

Obudziłam się dość wcześnie, biorąc delikatnie telefon.

Zobaczyłam ponad dziesięć nieodebranych połączeń od tatusia.

Zachichotałam tylko i zadzwoniłam. Po chwili usłyszałam jego głos.

- Wszystko w porządku? Jak się czujesz? Dlaczego dopiero teraz dzwonisz? Coś się stało? - powiedział z troską.

Zachichotałam tylko.

- Jest w porządku. Dobrze się czuję. Dopiero wstałam. Nic się nie stało. - zaśmiałam się słodko.

- Na pewno?

- Tak, na pewno, Daddy. - uśmiechnęłam się.

- To dobrze. - uśmiechnął się. - Jak noc minęła?

- Nawet dobrze, a Tobie, tatusiu?

- Też, Skarbie. Jadłaś już?

- Jeszcze nie. - zaśmiałam się. - Wstałam i od razu na telefon. Żeby tatuś się nie martwił, aczkolwiek chyba za późno troszkę... - zachichotałam słodko.

- Ale już wszystko wyjaśnione. - zaśmiał się. - Idź zjedz, wyszukuj się i działaj na miasto, tak?

- Miasto?

- Załatw sobie słodką sukienkę i pokażesz mi się w niej za tydzień. - uśmiechnął się.

- Dobziu. - zachichotałam. - To do później, Daddy.

- Do później, My Baby Girl. - wysłał buziaka, jak zazwyczaj i rozłączył się. Uśmiechnęłam się do siebie, poszłam umyć i niedługo potem ruszyłam na miasto.

~~~*~~~

Miało być wieczorem, ale spotkałam w Sopocie Azjatów i nie obyło się bez zdjęcia, więc przepraszam. ;;;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro