~Chapter Nine~
Po rozłączeniu się z tatusiem poszłam się szybko ubrać i wyszłam z domu. Pomimo tego, że była już szesnasta, to i tak musiałam dzisiaj wyjść.
W drodze do sklepu, kiedy szłam przez park, zauważyłam pewną grupkę chłopaków. Jak gdyby nigdy nic przeszłam obok.
- Hej, śliczna! - usłyszałam krzyk jednego i stanęłam w miejscu. Bałam się niemiłosiernie, a nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
Nagłe kroki wystraszyły mnie jeszcze bardziej, ale byłam sparaliżowana i stałam tak dalej.
- Nie pamiętasz już mnie, Gwiazdeczko? - powiedział obok mnie.
Odwróciłam się bardzo powoli i spojrzałam na chłopaka.
- To Ty...? - spojrzałam na chłopaka z cudownym uśmiechem i dwukolorowymi włosami.
- Pamiętasz? - zaśmiał się i rozłożył do mnie ręce, w które od razu wpadłam.
- Nie mogłabym zapomnieć... - wyszeptałam z zamkniętymi oczami, tuląc się do niego mocno. - Tęskniłam, dlaczego mnie zostawiłeś? - otworzyłam oczka i skierowałam wzrok na niego.
- Rodzice. - westchnąłem. - Byli chorzy, musiałem do nich jechać, a niestety lot był jeszcze tego samego dnia, co widzieliśmy się rano. Dlatego też prosiłem Cię, żebyś pocałowała mnie tak, jakby to był ten ostatni raz... - wyszeptał, patrząc w moje oczy.
- Bolało... Ale rozumiem... - wtuliłam się jeszcze mocniej.
- Pewnie ułożyłaś sobie po mnie życie, co...? - pogłaskał mnie po plecach i główce.
- Wiesz... Tak jakby... - spojrzałam na niego z powrotem.
- To znaczy? O ile mogę wiedzieć... - tym razem jego dotyk przeniósł na mój policzek.
- Po tych bolesnych chwilach założyłam sobie konto na... Portalu, gdzie szuka się tatusia albo córeczki... - wyszeptałam.
- Wkręciłaś się w to? - głaskał mnie dalej.
- Tak... Poznałam tam pewnego chłopaka... Miło się z nim pisze... Rozmawia...
- Spotkaliście się już?
- Nie... - pokręciłam przecząco główką.
- Nie ma czasu, czy nie chce? A może Ty nie chcesz?
- Po prostu jeszcze o tym nie rozmawialiśmy... Tylko... Tak chyba raz wspomniał, że chciałby się ze mną spotkać...
- Czyli ma chęci? - patrzył mi w oczy.
- Tak. - uśmiechnęłam się delikatnie. - I jest mi niezmiernie miło...
- To dobrze. - uśmiechnął się. - Obiecasz mi coś...?
- Co takiego...? - wyszeptałam.
- Nie daj sobą pomiatać. - powiedział poważnie, patrząc w moje tęczówki.
- Dobrze, Baekkie... - szepnęłam.
~~~*~~~
Z dobrym humorem dodaję po przyjeździe. 💗
Pojawił się nam Baek! Nie mogłam go tak zostawić bez niczego tutaj, więc oto jest. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Drugi rozdział ( Z okazji wczorajszego 652 miejsca i dzisiejszego 505 w Fanfiction. ) dodam prawdopodobnie wieczorem. 💗
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro