Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Chapter Fifteen~

Wtuliłam się w niego mocno, gdy tylko skończyliśmy cudowny pocałunek.

- Zostaję już z Tobą dzisiaj, dobrze? - pogłaskał mnie po policzku.

- Dobrze, Daddy... - wyszeptałam, tuląc się z zamkniętymi oczami.

- Siedzimy w salonie, tak? - tulił mnie.

- Tak, tatusiu... - uśmiechnęłam się delikatnie.

- Gdzie masz łóżeczko? Sypialnię?

- Zaprowadzę tatusia. - zachichotałam, biorąc jego rączkę i prowadząc do pokoju. Otworzyłam drzwi, wpuszczając go, jednak chłopak wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg pomieszczenia.

Zeszłam z chichotem z jego rączek i wzięłam poduszki z łóżeczka. Chłopak natomiast wziął kołdrę. Poszliśmy na dół

- Tatusiu...?

- Tak?

- A my... Będziemy sobie siedzieć pod jedną kołderką...?

- A to źle? - pogłaskał mnie po główce, gdy tylko odłożył pościel.

- Nie. - uśmiechnęłam się delikatnie, patrząc w górę.

- To dobrze. - odwzajemnił uśmiech.

Położyłam poduszki na podłodze i delikatnie pociągnęłam tatusia na jedną z nich. Później sięgnęłam kołderkę, przykrywając nas do brzuszków.

- Tatusiu?

- Tak, Baby?

- A... Mogę się w tatusia mocno wtulić...?

- Jeszcze pytasz? - zaśmiał się słodko, obejmując mnie i głaszcząc po ramionku.

- Jesteś kochany, Daddy...

- Nie tak bardzo, jak Ty, Księżniczko... - wyszeptał z uśmiechem do mojego uszka, delikatnie je przygryzając, na co ja cicho sapnęłam i zamknęłam oczka.

To było... Coś innego... Coś... Przyjemnego i... Miłego z jego strony... Troszczył się o mnie bardzo... Jego dotyk mnie uspokajał... A... Baek tak nisko go oceniał... Źle go oceniał, nie znał tego cudownego człowieka! Nie znał... To jak mógł się wypowiadać na jego temat i to jeszcze w taki sposób...? Chciałam być tylko po nim szczęśliwa... Czy ja tam dużo chcę...? Ech... Najwyraźniej właśnie tak jest...

Wtuliłam się mocno w tatusia, nie chcąc, żeby przez najbliższy czas gdzieś szedł. Potrzebowałam go. Właśnie teraz... Zawsze... Już zawsze...

Nagle ktoś zaczął dzwonić do drzwi. Poszłam je otworzyć, a w nich stal Baekkie... Tatuś poszedł za mną i stanął w miejscu, jak go zobaczył.

- Byun przyjeb BaekHyun.

- Park chuj ChanYeol.

~~~*~~~

Kończę w takim momencie, bo jutro z rana powinnam napisać kolejny i dalszy rozdział, także mam nadzieję, że to wypali i nie będę musiała pisać rozdziału w nerwach...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro