Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~Chapter Eleven~

- Księżniczko. - warknął, a ja tylko zachichotałam słodko.

- Tatusiu. - spróbowałam warknąć, co nie wyszło mi za dobrze. Zaśmiałam się.

- Jesteś bardzo niegrzeczna, a niegrzeczne dziewczynki lądują w łóżkach swojego tatusia. - mruknął seksownie, a mnie aż przeszły dreszcze.

- Tatusiu... - zachichotałam, będąc już czerwona. - Zmieńmy temat, proszę...

- Dobrze. Jak Ci mija dzień, Baby?

- Nawet, nawet, ale mogło być lepiej. - westchnęłam.

- Co się stało?

- Bo... Nie mam sukienki... - wyszeptałam.

- Masz jeszcze czas, a poza tym... Nie musisz przecież. - uśmiechnął się.

- Jesteś kochany, Daddy, ale i tak kupię ją dla Ciebie. - zachichotałam, chodząc po pokoju.

- Jesteś pewna, że chcesz?

- Tak. Chcę dobrze prezentować się przy tatusiu i z tatusiem. - uśmiechnęłam się i zaśmiałam słodko.

- Dobrze. Ale to Twoja decyzja. Ja tylko wpadłem na pomysł i powiedziałem, a tutaj widzę niespodzianka. - zaśmiał się.

- Taaak, specjalnie dla tatusia. - poszłam na dół do kuchni i wzięłam sobie wodę. Otworzyłam ją, przez co było słuchać mocny gaz.

- Co to było? - spytał lekko zdenerwowanym głosem.

- Butelka wody...

- No dobrze. Wystraszyłem się po prostu.

- Usłyszałam, Daddy, przepraszam... - wyszeptałam.

- Nie masz za co, przestań, Baby. - zaśmiał się. - Jestem po prostu zbyt opiekuńczy.

- Ale to w Tobie dobre, tatusiu. - zachichotałam.

- Na pewno? Żebyś tego źle nie odebrała...

- Na pewno. - uśmiechnęłam się.

- Dobrze. - zaśmiał się cicho. - Kończymy już?

- A chce tatuś? - napiłam się.

- Zależy, czy Ty nie jesteś zmęczona mną, Księżniczko.

- Nigdy w życiu! - zachichotałam. Niedługo dopiero będę...

- Dobrze, ale i tak na dzisiaj kończymy. - uśmiechnął się.

- No dobrze. - westchnęłam.

- Mamy jeszcze jutro... Będzie też spotkanie. - zaśmiał się słodko, a ja to odwzajemniłam.

- Niech Ci będzie, Daddy. - zaśmiałam się uroczo i wysłałam mu buziaka. - Papa, tatusiu i do usłyszenia. - zachichotałam.

- Do usłyszenia. - zaśmiał się i rozłączył.

Położyłam się na kanapie, kładąc telefon na brzuszku. Nagle usłyszałam dźwięk powiadomienia, ale nie był to Daddy... A Baek.

Zadzwoniłam.

- Baekkie...?

- Ten Twój Daddy, to Park ChanYeol?

- No tak...

- Uważaj, proszę...

~~~*~~~

Nie mogłam dodać wcześniej, bo byłam zwiedzać, więc dopiero teraz i jeszcze przerwa w takim momencie, ale! Będzie rozdział jutro i nim kończę maraton. ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro