~Chapter Eight~
Czekałam, czekałam i czekałam. Nie mogłam usiedzieć w miejscu.
- Dlaczego nie dzwoni... Może ja powinnam...? - westchnęłam cichutko, biorąc telefon i dzwoniąc do niego.
- Szybciej! - usłyszałam czyjś jęk w słuchawce. Od razu się rozłączyłam wystraszona.
Co to było...? Kto to był...? I... Czy z moim tatusiem...?
- Może mnie okłamuje i taką pracę ma... - mruknęłam, idąc do łazienki.
Wzięłam długą i relaksującą kąpiel, myśląc o tym wszystkim. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu. Daddy.
- Tego mi jeszcze brakowało... - wyszeptałam i odebrałam. Nie mówiłam do słuchawki nic.
- Córeczko?
- Co chcesz? - mruknęłam.
- Jakim tonem znowu zaczynasz?
- A Ty co robiłeś przed chwilą? Okłamałeś mnie, prawda?
- Z czym? A byłem w pokoju hotelowym...
- Jeszcze się przyznajesz? - prychnęłam.
- Dasz mi skończyć? - warknął, a ja ucichłam. - Byłem po telefon, bo zostawiłem go na spotkaniu. Wiem, co tam się działo i nie był to dla mnie przyjemny widok.
- Jak to...? To nie byłeś z tą panią... Ty...?
- Dlaczego miałbym to zrobić? Wiem, że mnie nie znasz, wiem też, że nawet się nie spotkaliśmy, ale obiecuję Ci, że takiego czegoś Tobie nie zrobię, Księżniczko. Dobrze?
- D-Dobrze... P-Przepraszam... - wyszeptałam. Bałam się, że znowu dostanę karę do kolekcji...
- Nic się nie stało. A teraz grzecznie z tatusiem porozmawiasz?
- Tak...
- Jak Ci minął dzień, Słoneczko?
- Bez tatusia... Tak nudno. - powiedziałam smutno.
- Już niedługo będziemy spędzać dnie razem. Przy sobie. Wtuleni. - powiedział z uśmiechem, a mnie przeszła miła fala ciepła. Był kochany.
- Mam taką małą nadzieję. - zachichotałam słodko.
- To niech będzie większa, tak? - zaśmiał się.
- Dobrze, Daddy. - uśmiechnęłam się.
- Księżniczko?
- Tak?
- Uwielbiam Cię. - te dwa słowa trafiły we mnie chyba za mocno.
- T-Tatusiu... - wyszeptałam.
- Naprawdę. - uśmiechnął się.
- Tatuś jest kochany. - zachichotałam uroczo.
- A Ty urocza, Słońce moje. - usłyszałam w słuchawce coś podobnego do wysłania buziaka.
- Jeju... - szepnęłam, zakrywając usta rączką.
- Czo?
- Daddy...?
- Tak, Kochanie?
- I like you... - wyszeptałam i rozłączyłam się z małym uśmiechem.
~~~*~~~
Uwaga! Jutro z samego rana wyjeżdżam ( Gdańsk, ktoś, coś? Mogę się spotkać, żeby poznać więcej kpoperek. ^^ ), więc zapewne przez dwie godziny w pociągu napiszę trochę więcej rozdziałów na zapas, ale i tak będę publikować po jednym wieczorem albo najwyżej do 24:00. Później postaram się nie dodawać, bo dzień bez rozdziału chyba będzie złym dniem. :c
EDIT: Z okazji tego, że pokazało mi 652 miejsce w ff, jutro dodam chyba dwa, bo dzisiaj już nie dam rady. Chcecie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro