Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[+18] ~Chapter Thirty Six~ [+18]

Leżałam na plaży, opalając się. Oczywiście nie obyło się bez pilnowania mnie przez Tatusia, który nie odstępował mnie na chwilę.

- Daddy? - mruknęłam i spojrzałam na mężczyznę. - Idziemy popływać? - uśmiechnęłam się delikatnie, czekając na odpowiedź.

Tatuś spojrzał na mnie wzrokiem pełnym pożądania, a ja tylko delikatnie przełknęłam ślinę.

- Oczywiście, słońce. - wstał, otrzepał się lekko i wyciągnął w moją stronę dłoń, którą złapałam.

Od tej perspektywy, w dodatku mając słońce za sobą, wyglądał strasznie seksownie i kusząco. Od razu zaczęłam myśleć, co dzisiaj wykombinuje w sypialni. Ocknęłam się dopiero wtedy, gdy lekko ścisnął mi dłoń.

- Idziemy, czy nie możesz przestać patrzeć na moje boskie ciało? - zaśmiał się, a na mojej twarzy pojawił się soczyście czerwony rumieniec.

Wstałam, również się otrzepałam z piasku oraz ruszyłam z nim za rękę w stronę wody.

~*~

- Oh! - jęknęłam dosyć głośno, gdy wbił swoje zęby w moją szyję. - Boli trochę... - mruknęłam.

- Czasem musi. - tatuś uśmiechnął się do mnie, następnie liżąc delikatnie ugryzione miejsce i centralnie obok zostawiając malinkę.

- Auć... - zmarszczyłam brwi.

- Już nie bądź taka delikatna, spróbujmy trochę ostrzej i agresywniej, co? - wymruczał, zanurzając twarz pomiędzy moimi piersiami.

- Spróbuję, ale jak nie będzie mi się podobać, to Daddy przestanie? - wysapałam.

- Tak, księżniczko. - po tych słowach delikatnie ugryzł mi jeden sutek, drugi lekko szarpiąc palcami.

Ponownie syknęłam, tyle że głośniej.

- Skarbie, przecież nic Ci nie zrobię, rozluźnij się trochę.

- No dobrze, tatusiu.

- I taka postawa mi się podoba - zaśmiał się cicho.

Zamknęłam oczy, wplotłam palce w jego włosy i spróbowałam się rozluźnić. Po około minucie byłam gotowa do takich zabaw, co nie umknęło uwadze mężczyzny.

Zerwał ze mnie dolną część bielizny, następnie od razu zatapiając usta i palce w moim czułym miejscu, na co jęknęłam i delikatnie mocniej ścisnęłam łapkę w jego włosach.

- Tak, Baby, odpręż się - wymruczał podczas penetrowania językiem mojego dołu.

- Tatusiuuuu... Mmm... - delikatnie przycisnęłam jego głowę, na co tylko ścisnął mój pośladek jedną ręką, natomiast drugą poruszał szybciej w moim środku. - Taaak! Ah!

Mężczyzna szybko i sprawnie poruszał językiem, warcząc cicho. W pokoju roznosiły się jęki, sapnięcia oraz delikatne dźwięki mlaszczenia.

- Słodka na zewnątrz i wewnątrz, uwielbiam - mruknął, wracając do robienia czynności sprzed chwili.

- Daddy... Wejdź... - jak powiedziałam, tak po paru sekundach nieuwagi poczułam rozpychanie na dole.

Wygięłam się w łuk z głośnym jękiem, nie będąc zbyt przygotowana. Mężczyznę ucieszył ten fakt, gdyż usłyszałam cichy śmiech z jego strony i sapnięcia podczas poruszania się we mnie.

Dziko, namiętnie oraz z nutą ostrożności zagłębiał się we mnie coraz szybciej, a ja myślałam, że zaraz dojdę.

- Jesteś zawsze taka ciasna, jak na takiego dużego chuja, jakiego w sobie mieścisz - zaśmiał się i poruszał dalej.

- Dużego chuja...? Ja myślałam, że parówkę wkładasz... - wysapałam i w tym momencie poczułam mocne uderzenie na pośladku oraz szybki i zdecydowany ruch tatusia we mnie.

- Co to za odzywki, młoda damo? Mam takiego skurwysyna dużego, że jakbyś miała takich dwóch na raz w sobie, to byś miała swoją kobiecość jak studentki na ostatnim roku.

- Czyli tym samym tatuś przyznał, że nie ma zbyt dużego i zadowalającego... - zaśmiałam się i w tym momencie poczułam, jak przestaje się poruszać. - Daddy...

- Nie. Natychmiast przeproś - warknął.

- A jak nie?

- Przeproś.

- A może nie chcę?

- Przeproś powiedziałem! - krzyknął i uderzył mnie w pośladek.

- Przepraszam... - syknęłam z bólem.

- Ładniej, do cholery

- Przepraszam, Daddy... - wysapałam.

Dopiero po dłuższej chwili poczułam jak od razu mocno zaczyna się poruszać i dochodzi po mnie. Prosto do środka. Od razu otworzyłam oczy.

- A prezerwatywa?!

- To nie czułaś, że nie ma? Nie kupiłem - wzruszył ramionami, wyszedł ze mnie, założył szlafrok i poszedł do łazienki.

- A co jak zajdę?! - rzuciłam poduszką w drzwi.

Wychylił się z pomieszczenia i spojrzał na mnie, będąc już bez szlafroka.

- To usuniesz. Ja nie będę wychowywać dzieciaka. Wystarczasz mi Ty, bo i tak nie jesteś wystarczająco grzeczna - mruknął i zniknął.

Patrzyłam w tamto miejsce niedowierzając co usłyszałam. Poleciałam do drugiej łazienki, szybko umyłam co trzeba i w duchu modliłam się, żeby wszystko dobrze się potoczyło.

~~~*~~~

A no witam. Długo mnie tu nie było. Naszła mnie wena, więc proszę. W miarę postarałam się, żeby było zadowalające, nie wiem czy takowe jest, jednak mam nadzieję, że nie wyszło źle, jak na praktycznie 2 lata bez ciągłości pisania.
Przy okazji Szczęśliwego Nowego roku 2020, bo nie wiem kiedy znowu coś napiszę 💗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro