Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

-4

"dziwnie mi się z tobą wita, jednak nie leżałoby to w mojej naturze, gdybym tego nie zrobiła.
cześć! z wykrzyknikiem nie wygląda to ciekawie, trzeba było postawić kropkę. problem leży w tym, że nie lubię zamazywać tego, co zostało już stworzone. to tak jakbym mogła zabijać, a ja przecież nie jestem bogiem."

Kuanlin leżał na łóżku i czytał dziennik prowadzony przez dziewczynę. To wcale nie tak, że był wścibski. Nie był pewien czy powinien to robić, jednak sam tytuł nadany zeszytowi, przyciągał.

Dziewczyna pisała do kogoś.
Chłopak zastanawiał się czy nie pisze po prostu do dziennika. W końcu wspomniała o tym, że będzie go prowadziła jak większość nastolatek. Traktowała jak coś, czemu może się wygadać, powierzyć najskrytsze sekrety... Niemal jak przyjacielowi.

"do rzeczy. dzisiaj wpadłam na pomysł. ścięłam włosy. tak. ja, kwon eunri, która od zawsze miała włosy do pasa, postanowiłam je ściąć.
nie wierzysz? oto dowód.

powiedzieli mi, że wyglądam dobrze, więc będę przycinać je, gdy tylko trochę urosną. jestem podekscytowana."

Gdy tylko ujrzał jej zdjęcie, niechlujnie przyklejone taśmą klejącą, coś w nim drgnęło. Przynajmniej teraz wiedział jak wygląda dziewczyna. Choć to zdjęcie z przed dwóch lat, to nie powinien mnieć większego problemu z ewentualnym rozpoznaniem jej.

"podoba ci się?

21.06.2015"

Poczuł się dziwnie.
Jakby pytanie było skierowanie do niego.
Wzdrygnął się i zamknął zeszyt.

Rano postanowił zostawić dziennik w domu, pod poduszką.

Nie chciał brać go do szkoły, ze względu na Jihoon'a. Chłopak był ciekawski i napewno zadawałby dużo pytań dotyczących chociażby okładki ozdobionej kwiatami.

Choć denerwowała go jego ciekawość, to szanował Park'a.
Był niemal pewny, że nie dałby rady pozbierać się bez niego, po nieprzyjemnych aktach z przeszłości.
Co jak co, ale dwa lata temu, gdy to się wydarzyło, niemal wszystko przypominało mu o straconym Yoo Seonho.

Kuanlin prawie się przewrócił, gdy ktoś skoczył na jego plecy.
Dech w jego piersi na parę sekund zniknął, a w głowie zadudniło.

— Cholera, Daniel, mówiłem ci już, żebyś tego nie robił!

Kang objął go ramieniem wokół karku i przyciągnął do siebie.

— Aish... Wybacz, Kuanlinnie~

Blondyn uśmiechnął się do kolegi, a tamten zrobił minę, jakby się go bał. .

— Jezu... Bo jeszcze pomyślą, że jesteśmy... no wiesz... gejami — szepnął, starając się wyrwać z mocnego uścisku Daniel'a.

— Mi to nie przeszkadza — mruknął i uniósł lewy kącik ust do góry.

Lai wyszarpał się z objęć blondyna i spojrzał na niego z przestrachem.

— Kang, chyba n- nie mówisz poważnie — pokręcił głową.

Na te słowa zaśmiał się donośnie.

— Ajć, jesteś taki pure...

Kuanlin patrzył na niego jak na idiotę, za którego zresztą czasami go uważał. Ale z drugiej strony, jak tu nie uwielbiać tego, na swój sposób uroczego, Kang'a Daniel'a?

— No wiesz... pure — tamten ciągnął zmieszany. — Pure znaczy czysty-

— Wiem co to znaczy — szturchnął go lekko w ramię. — Chodźmy już, bo się spóźnimy.

Nie czekając na odpowiedź ze strony kolegi, ruszył w dalszą drogę do szkoły.

— Ej, macie może pożyczyć jakieś drobne?

Park Jihoon, który jako jedyny z trójki chłopaków nie spał, spojrzał na Haknyeon'a.
Tamten przechodził nerwowo z nogi na nogę i starał się nie patrzeć w oczy kolegi.

— No pewnie.

Park zapytał, ile potrzebuje i pożyczył chłopakowi pieniądze.

I wtedy usłyszał niezadowolony pomruk, dochodzący z jego lewej strony.

— Czego chciał? — zapytał Kuanlin, rozbudzając się nieco.

— Pożyczyć niewielką sumę.

— Aish... Jesteś zbyt miły, wiesz? On zawsze pożycza od ciebie pieniądze. Nie sądzisz, że nadużywa twojej dobroci?

— Cicho bądź. Jestem pewien, że jeszcze śpisz... Poza tym, Haknyeon to coś innego. Jestem zmuszony mu pomagać.

To mówiąc, zawiesił wzrok na wychodzącym z klasy chłopaku.

A Lai Kuanlin zdał sobie sprawę, że każdy ma tu jakieś tajemnice.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro