Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

SasoDei [+18]

Witam.
Dzisiaj, po raz drugi, ten oto ship jednak tym razem bardzo nie dla dzieci. Zamówienie złożył/a Oroitacos.
Bawcie się dobrze.

***

[Pov Sasor]

Co czuje nagi i przykuty do zimnego, metalowego stołu operacyjnego człowiek?

Jakże nisko musiałem juź upaść, aby myśl o rozpracowywaniu tego samemu, aż tak mnie podniecała. Samo patrzenie na takowe zjawisko powinno wywołać u mnie przyjemne dreszcze ekscytacji. Hm, właśnie. Powinno. Oprócz serca i narządów płciowych (chociaż ich także mogłem się pozbyć, ale uznałem je za zaskakująco przydatne) nie zostało u mnie nic z ludzkiej istoty. Nieprzytomna teraz osoba leżąca na przeciwko mnie mogła sobie uważać, że wcale nie straciłem nic z postaci jaką byłem. Jak tylko się obudzi, udowodnię jej swoją rację.

Zsunąłem z siebie czarno-czerwony płaszcz, pozostając jedynie w luźnych spodniach i w (już o wiele mniej luźnych) bokserkach. Zabrudzenie symbolu przynależności do tej śmiesznej organizacji z pewnością skutkowałoby gniewem Kakuzu - persony, z której idealizacją pieniądza nigdy nie byłem i nie będę w stanie się zgodzić. Nienawidziłem niepotrzebnych kłótni z nieinteresującymi mnie istotami.

Rozejrzałem się z niecierpliwością po własnej pracowni (którą ciężko było tak w ogóle nazwać). Znajdujące się pod ziemią pomieszczenie na pewno nie było dla mnie satysfakcjonujące. Dziury, grzyb i pająki - widok niestety tu przeważający, kiedyś mógłby przyprawić mnie o mdłości. Teraz pozostawiał tylko wspomnienie uczucia zdegustowania. Wiele razy rozmyślałem już poważnie nad sprowadzeniem tutaj Katarzyny Dowbor wraz z jej ekipą, jednak dzięki osobistości przedstawionej nieco wyżej, ten plan nadal pozostanie tylko planem. Oczywiście dedukując z tego opisu, nie trzymałem w tym ohydnym miejscu swoich cennych dzieł. Skierowałem więc znów wzrok na obraz zdecydowanie bardziej mnie zadowalający, niż pajęczak spacerujący po grzybie.

Tak, leżące przede mną bezwładne ciało sprawiało, że kącik mych ust znacznie się podnosił. To nieruchome ludzkie istnienie powinno być mi wdzięczne za uznanie jakie mu okazuję. Przez skórę i mięśnie, aż po tętniące życiem organy stworzenie to było niemalże ideałem. Niemalże, bo co innego gdyby potrafiłoby egzystować przez wieczność. Spokojny, miarowy oddech tworu sprawiał, że klatka piersiowa unosiła się co chwilę wraz z długimi kosmykami blond włosów. Spoczywające po bokach głowy dłonie nie bawiły się teraz niszczycielską gliną jak to mają w zwyczaju. Błękitne, zdumiewające oczy nie patrzyły na mnie z tą różnorodną paletą emocji, a miękkie w dotyku usta nie wyrażały teraz nic prócz perfekcyjnej ciszy. Wszystkie te cechy były niewyobrażalnie piękne. Uwielbiałem każdy skrawek tego, cudownie harmonijnego w tym momencie, ciała.

Podszedłem więc do metalowego stołu oświetlonego dobrej jakości lampą, czyli jedyną nie niskobudżetową rzeczą w tym pomieszczeniu (oczywiście zaraz po moich narzędziach). Zlustrowałem wzrokiem wszystkie kończyny zakute łańcuchami, by zaraz wpatrzeć się w przysłoniętą grzywką twarz. Odgarnąłem ją delikatnie na bok i począłem gładzić palcami jego policzek. Gdy przejechałem kciukiem po przyjemnych wargach, zauważyłem z poczuciem ulgi, że nie muszę już dłużej czekać.

- S-sasori... - ocknęła się moja własność zaczynając ciężko oddychać i miotać się w żelastwie, co natychmiast mnie rozdrażniło - Co się dzieje?! Gdzie jesteśmy i gdzie do cholery są moje ubrania, hm?!

- Yh, uspokój się, Deidara - odparłem - Jak przestaniesz bezsensownie się drzeć, to ci wszystko wytłumaczę.

- Czekaj... - blond idiota rozejrzał się po pokoju na tyle ile pozwalały mu łańcuchy - CO JA ROBIĘ W TWOJEJ WALONEJ RZEŹNI?!

Od razu zacząłem żałować, że nie zrobiłem tego co miałem zrobić, kiedy jeszcze nie mógł używać swoich strun głosowych.

- Zamkniesz się łaskawie? - zapytałem dociskając jego szyję do stołu - Czy może mam cię uciszyć jakąś zacną, brudną szmatą?

- S-sasori, o co ci chodzi? - stęknął w końcu rozumiejąc powagę sytuacji - Czemu się tak zachowujesz?

Rozluźniłem uścisk i lekko się uśmiechnąłem wreszcie widząc strach w jego oczach.

- Zamierzam się z tobą w pewnym sensie pożegnać - odpowiedziałem biorąc do ręki, leżący na mniejszym stoliku, skalpel i zacząłem obracać go sobie w palcach - Musisz korzystać, bo to będzie ostatni raz kiedy poczujesz wszystko tak doskonale.

Dla potwierdzenia mych słów wyjątkowo nieprzyzwoicie polizałem trzymane w dłoni narzędzie, czując jak cała moja godność się ze mnie ulatnia. Wiedziałem aż za dobrze jak bardzo będę żałował tego niemoralnego czynu. Mimo to uśmiechnąłem się z wyższością, patrząc na moją oblaną zimnym potem ofiarę.

- Eheh, tak bardzo ci się to udało Sasori - zaczął nastolatek widocznie nie wiedząc co począć - Możesz już przestać żartować i mnie uwolnić, nie?

- Oh, dziecko - westchnąłem odrzucając skalpel na stolik i wplątałem palce w swoje, krwiste włosy - Czy ty naprawdę myślisz, że ja mógłbym żartować?

- Sasori, co ci odwaliło?! - znowu się rozdarł bachor - Co ty chcesz zrobić?!

- Tylko sprawić, żebyś został ze mną na zawsze - oznajmiłem ukazując mu swój "najpiękniejszy" uśmiech.

- Nie... Ty chyba nie zamierzasz... - zrozumiał w końcu Deidara - Kompletnie cię pojebało! Nie możesz mi tego zrobić!

- Ależ mogę zrobić z tobą wszystko, Deidara - powiedziałem i nachyliłem się nad jego twarzą opierając ręce o krawędzie stołu - Ponieważ jesteś mój.

Wpiłem się w jego rozchylone i rozedrgane ze strachu wargi, lecz po chwili byłem zmuszony przerwać.

- Nie, Sasori - rozkazał dysząc blondyn, który odważył się mnie perfidnie ugryźć jak jakiś pies - Nie pozwalam. Oczywiście, że mówiłem że jestem twój, ale nie możesz...

- Nie chcesz się całować? - bardziej stwierdziłem niż zapytałem - Dobrze.

Przejechałem powoli dłonią po klatce piersiowej Deidary zatrzymując się na podbrzuszu i wróciłem do jego lewego sutka, którym zacząłem się bawić. Blondyn głośno wciągnął powietrze i zanim zdążył zaprotestować wziąłem w usta drugi. Kątem oka spojrzałem na jego coraz bardziej zarumienioną twarz. Przekręcił głowę w bok przyciskając policzek do zimnego metalu i przygryzł dolną wargę, aby powstrzymać się od wydawania podniecających mnie dźwięków. Szczerze mówiąc bycie cicho nigdy nie wychodziło mu zbyt dobrze. Zjechałem ponownie ręką w okolice jego krocza, tym razem dosięgając coraz twardszego penisa.

- S-sasori, przestań! - nakazał blondyn pröbujac brzmieć stanowczo - Nie ogarniasz tak prostego słowa?!

- W moim słowniku przeznaczonym dla ciebie nie ma takiego słowa - odparłem i przysunąłem twarz do jego szyi, aby po raz wtóry oznaczyć moją własność. Zassałem się na delikatnej skórze co chwila ją przygryzając, żeby się mu odpłacić za jego wcześniejszą bezczelność. Schodząc coraz niżej pocałunkami, nadal stymulowałem członek młodszego, co sprawiało że nie mógł już utrzymać głosu na wodzy, a z kolei ja niecierpliwości. Gdy dotarłem ustami do podbrzusza, oderwałem się od niego, aby zmienić naszą pozycję. Podszedłem do stołu od strony stóp Deidary. Zgiąłem mu nogi w kolanie, przez co jego pośladki znalazły się bliżej mnie, a ręce zostały wyprostowane:

- Deidara, nie próbuj się ze mną siłować - westchnąłem gdy usilnie starał się powstrzymać mnie od rozłożenia mu nóg.

- Agh! - wrzasnął błękitnooki, kiedy po chwili wygrałem, a założę się, że nie oddałby się tak łatwo komuś innemu.

Klęknąłem przed nim, przytrzymując jego nogi i uśmiechnąłem się na widok jego całkowicie obnażonych genitaliów. Przejechałem językiem po całej długości stojącego penisa, po czym niespodziewanie dostałem spermą po twarzy.

- Ty niewyżyty bachorze - warknąłem i wstałem, by ujrzeć rozbawioną minę Deidary, który nie mógł się powstrzymać od śmiechu nawet pomimo zmęczenia.

Starłem pozostałości po orgaźmie nastolatka chusteczką. Mogłem tylko się cieszyć, że przygotowałem się na wszystko. Podszedłem po raz kolejny do mojego stolika z narzędziami i wziąłem do ręki mydełko Fa, które jako jedyne w bazie organizacji mogło posłużyć jako lubrykant (oczywiście jest to wina Kakuzu).

- Ej, Sasori! - zaczął blondyn, który patrzył na mydełko najwidoczniej wiedząc już co się święci - No wiesz, raz już doszedłem, jakby rozumiesz...

- Nie możesz być taki samolubny, Deidara - tym razem to ja się uśmiechnąłem.

Wycisnąłem trochę płynu na palce i włożyłem w młodszego od razu dwa z nich.

- Ngh, Sasori! - jęknęła moja przyszła ofiara gwałtu - Ogarnij dupę, do cholery!

- To niewłaściwy dobór słów w tej sytuacji, Deidara - odparłem i zacząłem poruszać ręką.

Blondyn dyszał głośno co chwilę pojękując i ponownie wciskając policzek w, zapewne już nie taki zimny, metal. Pod wpływem takiego dźwięku i widoku, poczułem że już dłużej nie wytrzymam. Wyjąłem z niego palce i zastąpiłem je swoim członkiem. Odczekałem niecałą minutę po donośnym stęknięciu Deidary i zacząłem się w nim poruszać, powoli przyspieszając tempo. Przyciskałem swojego kochanka coraz mocniej do siebie, gdy ten wił się w spazmach ekstazy od pewnego czasu będąc znów pobudzonym. Nawet nie próbował już protestować, tylko jęczał już jakbyśmy uprawiali seks tak, jak zwykle w moim czy jego pokoju.

- Nh, S-sasori! - doszedł po chwili nastolatek, brudząc (na szczęście) siebie obficie, co sprawiło że po kilku ostatnich pchnięciach, przyglnąłem do niego zalewając jego odbyt spermą. Wyszedłem z niego, jak zawsze nie mogąc się napatrzeć na to bezwstydne ciało. Potargane, długie włosy, spocone po stosunku czoło, przymknięte oczy obserwujące mnie resztkami świadomości, rozchylone i mokre od śliny usta oraz klatka piersiowa zbrukana nasieniem. Ten obraz, z pewnością jeden z piękniejszych jakie widziałem, zmusił mnie do złożenia delikatnego pocałunku na wargach jedynej osoby darzonej przeze mnie swego rodzaju miłością.

- Nie zabijesz mnie, Sasori - odezwał się blondyn - Prawda?

Zamiast odpowiedzieć, zacząłem głaskać go po głowie.

- Teraz już się na pewno nie ruszę - mówił dalej z wyczuwalnym, nawet dla mnie, smutkiem - Nie mam już siły.

- I tak bym sobie z tobą poradził nawet gdybyś ją miał - odparłem.

- Hm, no tak - szepnął, a pojedyncza łza uwolniła się z jego błękitnego oka i zaczęła płynąć samotnie po skórze - Czyli tak chcesz mi udowodnić, że nie masz uczuć.

Obserwując rozpacz Deidary, coś we mnie kazało mi już przestać grać. Kolejną chusteczką wyczyściłem jego skórę z kleistej mazi, a nićmi chakry zacząłem rozkuwać go z łańcuchów.

- Hm? - zdziwił się blondyn patrząc na mnie już całkiem otwartymi oczami - Co ty... Nie miałeś mnie zamieniać w swoją marionetkę przypadkiem?

Nastolatek podniósł się z trudem opierając się na dłoniach, a słonej kropli udało się uciec na stół.

- No cóż... - westchnąłem siadając na "meblu" obok niego - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.

- Że co? - wydusił z siebie Deidara, kiedy zachłannie przytuliłem go do siebie - O co ci teraz kurde chodzi, hm?

- Hidan mi się wygadał, że chciałbyś więcej różnorodności w seksie, także wymyśliłem to - odparłem oczywiście nie wspominając jak zmusiłem do odpowiedzi tego matoła i że sam miałem jeszcze wybitniejsze fantazje.

- Ale przecież już dawno po moich urodzinach, do cholery! - miał jeszcze siłę się wykłócać bachor, co jakoś wcale mnie nie zdziwiło.

- W swoje urodziny mogłeś się domyślić, nie jestem aż taki tępy, Deidara.

- Walony Hidan - burknął młodszy wtulając się mocniej we mnie - Z resztą ty też nie jesteś lepszy, żeby wymyślić coś takiego, ptfu.

- Podobało ci się

- Hm, no może trochę - skłamał błękitnooki wykładając się na moich nogach - Na pewno nigdy nie zapomnę jak pięknie oblizałeś swój skalpel. Wyglądałeś jakbyś naprawdę codziennie to robił i z taką miłością.

- Agh, zamknij się - warknąłem - To była tylko część występu.

- Może powinieneś pomyśleć o aktorstwie - śmiał się dalej blondyn - I twoje lalki mogłyby się w końcu przydać.

- Oj, nie wiem czy prędko zobaczysz swoje ubrania.

- Spoko, myślę że znalazłby się ktoś kto chciałby zobaczyć mnie nago - powiedział ten głupi dzieciak zaczynając wstawać.

Wydałem z siebie groźny warkot nie pozwalając mu się nigdzie ruszyć.

- Pies ogrodnika - stwierdził gówniarz obejmując mnie.

- Debil - odparłem przyciskając go do siebie.

***
Okej.
Nadal nie wiem czy pisanie scen +18 jest dla mnie, ale staram się XD
Dziękuję za uwagę.
Do widzenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro