Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

KakuHida

Zacząłem to pisać sama ale Fuun_Seikatsu złożył/a zamówienie, więc uznajmy, że to na zamówienie.

! Uwaga tu są przekleństwa !

***

- Suń się, idioto - warknął Hidan idąc, oświetlonym jedynie kilkoma świecami (Kakuzu nie zgodził się na kupno normalnych świateł) korytarzem kryjówki Akatsuki, przy okazji popychając łokciem stojącego pod ścianą - Deidare. Jashinista zrobił to, nie dlatego, że nie mógł przejść, po prostu lubił denerwować miłośnika gliny. Często się z nim kłócił. Zazwyczaj dogryzał długowłosemu artyście wypominając mu jego nadzwyczaj dziewczęcą urodę oraz śmiejąc się z jego zażyłej relacji z mistrzem marionetek - Sasorim. Jednak blondyn nie pozostawał mu w tym dłużny:

- A co? - syknął - Romeo pędzi do Julii hm?

- Co cię kurwa obchodzi dokąd idę?! - wrzasnął Hidan czerwieniąc się ze złości i lekkiego wstydu, ponieważ blondwłosa drama queen miała rację - Zajmij się lepiej łaszeniem się do swojej Barbie!

- Odwal się od Sasoriego, hm! - bronił partnera piroman, mimo złamanego serca, ciągłą ignorancją marionetkarza.

- Ciekawe, ile razy już mu dałeś dupy, hah - zaśmiał się nieśmiertelnik.

- O ty pieprzony....! - krzyknął Deidara rzucając się na Hidana. Przewrócił go na podłogę okładając go pięściami po twarzy, a raczej próbując, bo wyznawca Jashina szybko unieruchomił ręce blondyna i uśmiechnął się perfidnie:

- Ojoj księżniczka pokazuje pazurki. Może jednak pójdziesz po swoją przyjaciółeczkę, zabójczą Barbie ha ha

- Zamknij ry... Aua! - zdziwił się artysta, ponieważ został ściągnięty z Hidana mocnym pociągnięciem za kucyk.

- Mógłbyś nie szukać wrażeń u innych, Deidara? - powiedział lekko wyprowadzony z równowagi marionetkarz nadal trzymając za kitkę, siedzącego obok jego stóp z wystraszoną miną, blondyna. Sasori to jedyna osoba, oczywiście nie licząc Paina, która była w stanie go doprowadzić do porządku:

- Ym... Ja wcale nie szukam wrażeń hm - tłumaczył się piroman patrząc w podłogę - To ten przygłup cię obrażał

- Egh, to nie zmienia faktu, że wszedłeś z nim w zbyt bliski kontakt fizyczny - powiedział czerwonowłosy już bardziej opanowanym tonem - W sumie każdy kontakt fizyczny z kimś innym jest niedopuszczalny

- A ten jak zwykle zazdrosny hm - westchnął Deidara - To może zająłbyś się mną, a nie tymi głupimi marionetkami?

Na to pytanie marionetkarz nic nie odpowiedział i tylko skierował się w stronę swojego pokoju ciągnąć za sobą wyrywającego się blondyna za włosy:

- Co za pieprzeni idioci - mruknął Hidan wstając z podłogi i patrząc w kierunku oddalających się artystów. Ruszył do pokoju Kakuzu.

Kiedy tam dotarł, zastał go liczącego pieniądze przy biurku. Czego oczywiście Jashinista się spodziewał:

- No cholera - zaklął - Ty zawsze musisz liczyć ten jebany hajs?

Skarbnik Akatsuki milczał, dalej przekładając banknoty z miejsca na miejsce, czego Hidan także się spodziewał. Usiadł z westchnieniem na łóżku:

- I zawsze kurwa mieć mnie w dupie?

Szarowłosy, od pierwszego spotkania z tym skąpcem, starał się o jego uwagę. Niestety rzadko kiedy udawało mu się ją uzyskać. Próbował na różne sposoby i chyba najlepiej sprawdzało się przymilanie się do niego:

- Kakuzu no... - jęknął Hidan wstając z łóżka, które też wydało podobny dźwięk. Wyznawca Jashina podszedł od tyłu do Kakuzu i położył ramiona na jego barkach obejmując go - Zainteresuj się w końcu mną do diabła!

Lecz obiekt zainteresowań nieśmiertelnika nie wyglądał na zainteresowanego nim. Przynajmniej z zewnątrz, bo w środku jego pięć serc pałało miłością do Hidana. Aczkolwiek mózg nie uważał tego za zbyt mądre. Przecież przez drugą połówkę można zbankrutować. Dlatego postanowił nie zważać na dziwne zaloty Jashinisty:

- Kakuzu kurwa - warknął adorator - Spójrz na mnie dziadu

Hidan postanowił posunąć się do drastycznych środków. Lewą ręką chwycił za materiał zakrywający usta długowłosego i zsunął mu go z twarzy, by zainteresować mężczyznę swoimi ustami. Całował go prosząc o dostęp do środka, a kiedy go nie otrzymał przygryzł lekko dolną wargę partnera. Właśnie wtedy otworzył sejf. Kakuzu rozchylił lekko usta i postanowił wygrać walkę o dominację. Wsunął język do buzi Hidana, któremu policzki już całe płonęły z podniecenia.

W końcu oderwali się od siebie dysząc, lecz nie na długo. Jashiniście było za mało. Przeszedł na przód Kakuzu i usiadł okrakiem na jego kolanach:

- Zejdź ze mnie, Hidan - w końcu odezwał się skarbnik.

- Hah czemu? Bo ci stanie? - prowokował z uśmiechem szarowłosy.

- A żebyś wiedział - tym razem uśmiech wpełzł na twarz długowłosego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro