CaeJose
Witajcie.
Heute ship zamówiony przez
_Rinze_.
Miłego czytanka.
***
[Pov. Sziza-chan]
Dzisiejszy, jak zwykle wyczerpujący trening Hamona został zakończony, a przynajmniej dla mnie. Bachor Joseph dostał dodatkowe pół godziny ćwiczeń za swoje idiotyczne wybryki. Ja oczywiście, widzę w tym same plusy. Odkąd dotarłem z nim na wyspę mistrzyni Lisy Lisy, nie mam ani chwili spokoju. Pomimo ciężkich treningów, ten nadal ma siłę się ze mną droczyć i wydurniać. Teraz wreszcie mam szansę wziąć prysznic bez udziału tego głośnego typa. Tak, przez kaprys mistrzyni praktycznie cały czas muszę przebywać z Joseph'em. Oczywiście, że w tej posiadłości znalazłyby się osobne pokoje i łazienki, ale nie zamierzam się kłócić z jej wolą. Wiele już przeżyłem i nawet to wytrzymam.
Rozebrałem się, odłożyłem ubrania na półkę obok swojego ręcznika i wszedłem do drugiej części łaźni. Znajdowały się tu cztery prysznice bez jakichkolwiek zasłon. Rozumiałem, że Lisa Lisa chciała żebym jednak współpracował z Joseph'em, ale chyba nie potrzebuję aż tak się z nim zapoznawać. Od początku wybierałem ostatni natrysk z nadzieją, że Joestar zrozumie aluzję zachowania tych resztek prywatności. Myliłem się oczywiście, więc teraz myję się tam wyłącznie z przyzwyczajenia. Odkręciłem wodę i zacząłem namydlać swoje ciało z wielką ulgą, że nie muszę słuchać bezsensownych uwag tego bałwana. Bez przerwy stara się o moją atencję, przez co czasami naprawdę zastanawiam się czy rzeczywiście ma osiemnaście lat. Powinienem jednak przestać tyle o nim myśleć, bo to już staje się niezdrowe. Żadna z podrywanych przeze mnie kobiet nie chodziła mi nigdy po głowie, więc już od pewnego czasu zacząłem wysnuwać przerażające wnioski. Oczywiście, pewnie sobie tylko coś ubzdurałem i po prostu nie spotkałem tej jedynej. Nagle, przez własne rozkojarzenie, mydło wyślizgnęło mi się z rąk i pacnęło na mokre kafelki:
- Cholera - westchnąłem schylając się po nie i wtedy usłyszałem coś, czego wolałbym nigdy nie usłyszeć.
- Very najsu assu Caesarku!
Aż podskoczyłem z przerażenia i szybko obróciłem się w stronę donośnego głosu.
- Widać, że nie znasz więziennych zasad - mówił dalej nie kto inny jak Joseph Joestar w całej swojej okazałości (ściślej mówiąc z gołą dupą) - Chętnie ci o nich opowiem, a nawet zademonstruję.
- A ty co, recydywista? - zdobyłem się na sensowną odzywkę pomimo wciąż walącego serca i zawstydzenia zaistniałą sytuacją.
- Na szczęście nie, ale słyszałem o tym trochę - odparł podchodząc do prysznica obok mnie - Pokazać ci?
- Ygh, nie - odpowiedziałem z oburzeniem - Wyobraź sobie, że wiem o co chodzi, ale z chęcią dowiedziałbym się czemu zawsze jesteś taki czerwony, kiedy bierzemy prysznic i co się stało z twoją półgodzinną karą.
- A to ten, wiesz... To pierwsze to przez zmęczenie - widocznie łgał Jojo odkręcając kurek - A Lisa Lisa po moich błaganiach się nade mną zlitowała i mnie puściła, chociaż i tak praktycznie codziennie dostaję od niej kolejne kary.
- Ta... gdybyś potrafił czasem zachować powagę i nie był taki tępy, to byś ich tyle nie dostawał.
- To nie moja wina, że babsztyl nie zna się na żartach!
- No, nie wiem czy malowanie się jej kosmetykami to śmieszny żart - powiedziałem mając flashbacki - To jest jakiś twój fetysz?
- Oczywiście, że nie! - zaśmiał się nerwowo brunet - To zbyt odrażające na fetysz, co nie?
- Egh Jojo, nie umiesz kłamać - oznajmiłem i zakręciłem wodę, po czym ruszyłem w kierunku ręcznika.
- Ej, Caesar! - zawołał Joseph - Poczekajżesz na mnie!
- Niby po co? - zapytałem ironicznie, wycierając się - Wolałbym się wyspać, niż słuchać twoich wrzasków.
- No, nie zostawia się tak swoich kompanów!
- To pospiesz się zamiast się drzeć - skwitowałem, ubrałem koszulę nocną i bokserki, zabrałem resztę swoich rzeczy i wyszedłem.
*
Cieszyłem się tymi ostatnimi chwilami ciszy, leżąc na łóżku i próbując szybko zasnąć, zanim zostanę zaatakowany przez Joseph'a. Pokój mieliśmy wspólny, ale na szczęście Lisa Lisa nie kazała nam jeszcze dzielić łoża, czego bym sobie nawet wolał nie wyobrażać. Gdy wstaję rano i widzę w jakich pozycjach ten człowiek się potrafi znaleźć, to wiem że przetranformowałby mnie nocą w naleśnika.
Po chwili takich rozmyślań, usłyszałem ciche skrzypnięcie otwieranych drzwi. Zdziwiło mnie to, bo zazwyczaj mój niezwykle milutki towarzysz broni musi dokładnie sprawdzić czy jeszcze nie śpię, a jak śpię to mnie obudzić, tak dla własnego kaprysu. Musiałbyć to jednak Jojo, ponieważ ani Lisa Lisa ani Suzie Q nie przychodzą tutaj o takiej porze. Powinienem więc pokazać, że jeszcze nie zasnąłem, bo jak wiadomo cichy Joseph to niebezpieczny Joseph, ale zmęczenie zrobiło swoje i nadal pozostałem w bezruchu z zamkniętymi oczami. Słyszałem jak Jojo kręcił się po pomieszczeniu, więc zaraz przestałem zwracać na to większą uwagę, kiedy nagle poczułem jak moje łóżko ugina się pod czyimś ciężarem. Joseph właśnie pakował mi się do wyrka?! Nie wierzyłem w to co się dzieje, nie wiedząc że to dopiero początek rzeczy, w które tej nocy nie uwierzę. Mimo to dalej udawałem, że śpię. Może Joseph naprawdę jest takim debilem, że pomylił łóżka. "Wszystko dobrze, Caesar. Ten przerośnięty idiota na pewno nie zrobił tego specjalnie i zaraz ogarnie co odwalił" - próbowałem się uspokoić w myślach, lecz prędko zrozumiałem, że trzeba było uświadomić tego zboka o swoim terytorium. Wzdrygnąłem się czując jak kładzie rękę na mojej talii i przylega do mnie od tyłu. Zbyt oszołomiony by cokolwiek zrobić, pozwoliłem mu na to, co było oczywistym błędem. Po chwili poczułem jak jego usta dotykają mojej szyi. Stwierdziłem, że w tym momencie muszę już zareagować, bo pewnie nie minęłaby minuta i skończylbym z jego ręką w gaciach:
- Co ty sobie myślisz, Jojo?! - krzyknąłem zrywając się na równe nogi - Wyglądam ci na jakąś laskę, czy co?! Aż tak brakuje ci towarzystwa?!
- C-Caesar?! - zdziwił się Joseph spadając z krawędzi łóżka, które w końcu nie było przeznaczone dla dwóch osób - J-ja...
- Co, ty?! Co to miało znaczyć?! - kontynuowałem opieprzanie go z ulgą, że nie może teraz widzieć mojej, zarumienionej twarzy - Włazisz mi do łóżka jak do swojego i mnie obmacywujesz! Jeśli to twój kolejny fetysz, to mnie do tego nie mieszaj i nie rób tego więcej!
Po tych słowach zrozumiałem, że chyba przesadziłem. Nigdy wcześniej nie widziałem takiego przerażenia w jego oczach, jak w tym momencie. Zaraz jednak zastąpił je żal.
- Masz rację, Caesar - powiedział Jojo wstając z podłogi - Wybacz mi, nie dotknę cię już nigdy więcej.
Teraz to ja stałem w osłupieniu wpatrując się pusto przed siebie. Nie spodziewałem się, że tak go to zaboli. Myślałem, że zacznie się głupkowato śmiać i cieszyć, że udało mu się mnie nabrać. Przecież to nie mogło być na serio, prawda? A jeśli nawet, to nie wyznaje się komuś uczuć w ten sposób.
- Jojo, ty nie żartujesz sobie ze mnie, tak?
- Ahah, właśnie - zaśmiał się wyraźnie nie szczerze Joseph kierując się w stronę swojego łóżka, które znajdywało się za mną - To był tylko taki żarcik, Caesarku żeby ci się dobrze spało i takie tam.
Kiedy przeszedł obok mnie, obróciłem się i złapałem go za rękę, przy okazji czując się jakbym występował w jakimś dramacie.
- Znowu kłamiesz, Jojo i znowu ci to nie wychodzi - powiedziałem zdenerwowany, zaciskając dłoń na jego nadgarstku - A ja nie chciałem powiedzieć tego wszystkiego. Zaskoczyłeś mnie.
Nie usłyszałem żadnej odpowiedzi.
- Przepraszam, Jojo - mówiłem dalej wiedząc, że to nie wystarczy - Mogłem jakoś inaczej zareagować.
Joseph nawet się nie poruszył, więc ścisnąłem go mocniej, by zaraz powiedzieć coś czego mógłbym potem żałować.
- T-tak naprawdę nie mam nic przeciwko temu.
Dopiero na te słowa Jojo otarł twarz wolną ręką i obrócił się w moją stronę ze zwykłym sobie uśmiechem na twarzy.
- Zaraz złamiesz mi rękę, Caesarku - powiedział - Po za tym, nie przepraszaj mnie. To ja nie mam wprawy w podrywaniu.
- Ty chciałeś mnie poderwać? - zacząłem się śmiać zauważając komiczność tej sytuacji - Wpychając mi się do łóżka jakbyśmy byli co najmniej po wspólnym pierwszym razie?
- Ee... Znaczy to nie tak - tłumaczył się brunet - Myślałem, że spałeś więc jakby chciałem wykorzystać sytuację i sprawdzić jak to by było czy... Coś.
- Co za jełop... - załamałem się już totalnie nie wiedząc czy się śmiać czy płakać tak, jak przy *obecnej sytuacji w Polsce.
- Z ciebie też jest niezły cioł, bo pewnie nie zauważyłeś, ale nadal trzymasz mnie za rękę, Caesarku.
- Skąd wiesz, może to specjalnie - odparłem zbyt szybko, nieźle się tym wkopując, bo teraz pozostawała mi już tylko jedna opcja.
Chwyciłem drugą dłoń Joseph'a i przycisnąłem swoje usta do tych jego, pogłębiając po chwili pocałunek. Żaden z moich wcześniejszych nie liczył się tak bardzo jak ten. Mógłbym powiedzieć nawet, że tak naprawdę był moim pierwszym. Żadne kobiece wargi, których próbowałem nie smakowały tak słodko i namiętnie, jak te (pomijając fakt, że Joseph długo nie ogarniał co się dzieje, ponieważ była to zapewne jego pierwsza taka interakcja z drugim człowiekiem). Okazało się, że brudny opinią świata, pocałunek dwóch mężczyzn był tym, czego przez całe życie próbowałem odnaleźć u płci przeciwnej. Tyle pocałunków, tyle kobiet i ani jedna nie dała mi tego, co on ofiarował mi teraz. Gdy oderwałem się od Joseph'a z braku tchu, czułem że pragnę więcej. Objąłem ramionami jego szyję ponownie wpijając się w jego usta, chociaż ten widocznie chciał coś powiedzieć. Poczułem jego oplatające mnie ręce, które próbowały przycisnąć mnie do niego jak najbliżej. Jojo, ciągle mnie całując, zaczął iść do przodu przez co zostałem zmuszony usiąść na łóżko. Nie wiedzieć czemu, dopiero w tym momencie zauważyłem, że Joseph był w samych bokserkach.
- Caesar, czyli zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał ten niezwykle obdarzony niedorozwój.
- Eee... Nie? - odparłem - Co najwyżej ty możesz zostać moją dziewczyną.
- Ale nie jestem dziewczyną, Caesar - zaprzeczył Jojo - Przecież widzę, że widzisz.
Oderwałem wzrok od jego darów.
- No widzisz Jojo, że ja też nią nie jestem - powiedziałem ściągając koszulę.
- Taaak, ale tak chłopak z chłopakiem to trochę brzmi nieczysto - kontynuował debatę Joseph, kontynuując także osaczanie mnie na łóżku.
- Niestety nie mamy innego wyjścia, Jojo - stwierdziłem kompletnie już przyciśnięty nadgarstkami do pościeli, co było dla mnie bardzo dziwnym przeżyciem, bo z reguły to ja byłem na górze.
- Czyli mogę teraz z tobą sypiać? - spytał brunet.
- Egh, się zobaczy - wizja zostania naleśnikiem nadal nie była dla mnie kusząca.
Tym razem to on zaczął pocałunek i wyszło mu już znacznie lepiej niż za pierwszym razem. Czułem, że mam wielką ochotę przekazać mu coś (i nie chodziło tu o jakąś chorobę tym bardziej weneryczną) ważnego i wtedy Joseph mnie wyprzedził:
- Twoim następnym zdaniem będzie "Kocham cię, Jojo".
- Kocham cię, Jojo - powiedziałem praktycznie zaraz po nim.
- Ja ciebie też, Caesarku - wypalił ciesząc michę.
- Nie wierzę, że ta sztuczka zawsze ci się udaje...
I wtedy wydarzylo się wiele rzeczy, których niestety, tak jak zdań, Joseph nie przewidział.
Najpierw z hukiem otworzyły się drzwi naszego pokoju, potem mój nielegalny partner po raz drugi ze strachu zwalił się na podłogę, następnie ujrzałem stojącą w progu Lise Lise widocznie wkurzoną, z Suzie Q u boku, a na koniec usłyszałem wyrok:
- Przyszłam wam oznajmić, że przez ciebie Joseph, wstajecie jutro godzinę wcześniej, więc najlepiej by było dla was gdybyście zakończyli to, co w tym momencie wyprawialiście i poszli spać najodpowiedniej do SWOICH łóżek. Dobranoc.
Takim właśnie sposobem, pomimo ogromnej miłości jaką darzyłem Joseph'a Joestara, został on przeze mnie jak i Hamona eksmitowany w trybie natychmiastowym do własnego łóżka, a ja nauczyłem się że Joseph'owi, nie ważne jak bardzo by się go kochało, ufać za nic w świecie nie można.
*obecnej sytuacji w Polsce - no w Polsce sytuacja nie była ciekawa w 1939 roku jak i teraz XD
***
No i mamy kolejny piękny ship z Jojo.
Mam nadzieję, że się podobało.
Arrivederci.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro