Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Cholera.

Izzy chce zwołać naradę naszej grupy, co oznacza, że znowu będę musiała widzieć tego idiotę. Jeju, dlaczego on musi być przyjacielem Ashtona? Za jakie grzechy.

Ja i Michael nie mamy wspólnej, kolorowej przeszłości. Od dziecka pałałam do niego ogromną nienawiścią z wzajemnością. Kiedyś w przedszkolu ciągnął mnie za warkoczyki i zepsuł moją ulubioną zabawkę. Wtedy nawet dawałam radę go omijać, ale teraz nawet kiedy cholernie próbuję, nie potrafię, bo ciągle kręci się przy nas. Natomrast reszta kolegów Asha, co mogę on nich powiedzieć. To najsympatyczniejsi ludzie jakich poznałam. Luke jest dla mnie jak starszy brat, czy coś w tym stylu. Zawsze pożycza mi swoje bluzy. Calum, o matko z nim możesz przytulać się cały dzień oglądając filmy, obojętnie jakiego rodzaju. Traktuje ich jak rodzeństwo, którego nigdy nie miałam. Ashtona nawet jeśli chciałabym nienawidzić, no nie da się. To najweselszy człowiek pod słońcem. Chociaż wiecie, jak to się mówi. Ci co najwięcej się uśmiechają, są najbardziej zniszczonymi ludźmi. Prawda jest taka, że chłopak nie miał najlepszych wspomnień z dzieciństwa. Ojciec zostawił go i jego dwójkę rodzeństwa z matką i słuch po nim zaginął. Musiał szybko dorosnąć i pomóc zdjąć ciężar z pleców mamy. Znam jego sytuację. Kiedy miałam pięć lat, mój ojciec także odszedł zostawiając mnie i mamę same. Jednak moja sytuacja jest trochę inna. On zmarł. Miał raka płuc. Palił za dużo i pewnego dnia... już go nie zobaczyłam. Od tego momentu przyrzekłam sobie, że nie wezmę papierosa do ust. Jeszcze bardziej irytuje mnie w Michaelu to, że jest on nałogowcem. Paczka dziennie to minimum.

W każdym bądź razie, nasza paczka spotyka się zawsze w jednym i tym samym miejscu. Na obrzeżach naszego miasta znajduje się stary, zaniedbany plac zabaw, na który nikt już nie puszcza swoich dzieci, ale nikt nie ma także czasu, aby go zniszczyć. Zazwyczaj siedzimy tam na huśtawkach czy innych starych, ledwo unoszących nas sprzętach i rozmawiamy o różnych rzeczach. Dzisiaj Izzy musiała nam coś pilnie powiedzieć. Ani ja, ani Ashton nie wiedzieliśmy o co chodzi. Wszyscy już siedzieliśmy na naszych miejscach, które kiedyś sobie wybraliśmy i tak już zostało, czekając na dziewczynę.

- Czy był kiedyś dzień, kiedy ona się nie spóźniła, no cholera! - Zrzędził Michael.

- A co, znowu nie mogłeś dokończyć levelu w Mario? - Zażartowałam sobie z niego.

- Żebyś wiedziała... - prychnął i już siedział cicho.

W tym momencie zza zakrętu wyłoniła się drobna brunetka.

- Hej wszystkim - uśmiechnęła się tajemniczo.

- Gadaj, co jest Izz? - Zniecierpliwiony już Clifford, miał dość czekania.

- Mam dla Was dwie wiadomości. Dobrą i złą i nie jestem pewna, którą pierwszą wam ogłosić.

- Złą - odrzekłam bez namysłu, na co inni mi przytaknęli.

- Jesteście pewni? - Zapytała ze smutkiem.

- Tak.

Wzięła głęboki wdech i wydusiła z siebie słowa.

- Mój kot, Gustaw właśnie zdechł - powiedziała z załamującym się głosem. Jej kot był dla niej jak brat.

- Ja pierdole i zwołała nas wszystkich, bo jej jebany kot zdechł? Ile on miał lat? Jakieś tysiąc? Czego się spodziewałaś? - Krzyknął Michael. Co w niego wstąpiło do cholery?

- Clifford! Uspokój się! - Krzyknął Luke.

Podeszłam do Izzy i przytuliłam ją. Biedna.

- Okej Izz, a dobra wiadomość? - Chciałam ją rozchmurzyć.

- Brad organizuje imprezę i chce żebyśmy wpadli.

Brad był jej kuzynem i robił najlepsze imprezy w mieście, z tego co słyszałam. Nie jestem wielką fanką takich przyjęć, wręcz ich nienawidzę.

- Ale Izzy, przecież wiesz, że nie chodzę na imprezy... - westchnęłam.

- Ale my tak! - Krzyknął Clifford uśmiechając się. Co za bipolarna pizda.

- Oh uspokój się. Myślisz, że zaliczysz? - Wyśmiałam go.

- Wątpisz w to?

- Z taką twarzą musiałoby być ciemno, żeby któraś cię chciała.

Na moje słowa cała paczka sie zaśmiała, jedynie on pozostał poważny.

- Ups, uraziłam twoją dumę, Mikey?

- Za karę pójdziesz na tą imprezę, żeby odkupić swoje czyny, rozumiesz?

- W twoich snach.

- Żebyś się nie zdziwiła, jak będziesz się do mnie kleić po paru drinkach - roześmiał się.

Nasi znajomi oczywiście mieli ubaw, bo uwielbiali kiedy się kłócimy.

- Tak, tak Clifford uważaj sobie!

Odwróciłam się do Izzy.

- I tak pójdzesz na imprezę, dla mnie i dla Gustwa.

- Ugh, dobra! Ale tylko ten jeden, jedyny raz!

Po moich słowach rozeszliśmy się, żeby przygotować się do imprezy, która miała być za dwie godziny. Wracając do domu usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

Ubierz coś ładnego, a nie to co zwykle xx - M.

Idiota.

___________________________

Michael Clifford Fanfiction czas zacząć xx - J.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro