Przeprowadzka?
*Victor pov*
Siedziałem wieczorem na łóżku i przeglądałem instagram nie widząc ciekawszych rzeczy do robienia.
- Uuu przystojniak. - Powiedziałem do siebie na co Nero spojrzał na mój telefon, warknął cicho i odszedł na drugą stronę łózka. - Oj no poważnie? Nie denerwuj sie ty zazdrośniku mały. -Mówiąc to przyciągnąłem go do siebie. - Przecież kiedyś i tak sobie kogoś znajdę a wtedy z pewnością nie pozwolę ci tej osoby zjeść. - Zażartowałem tuląc zwierzaka do siebie.
- Ide spać, tobie też radze, jutro masz szkołę, dobranoc. - usłyszałem krzyk Gabe'a z drugiego pokoju.
Odkrzyknąłem i dalej przeglądałem internet na telefonie, głaszcząc Nero leżącego obok mojego brzucha. Tak, mieszkam z Gabem po tym jak jakieś dziesięć lat temu dowiedział się co z moimi rodzicami, zaczął załatwiać wszelkie potrzebne papiery bym mógł z nim zamieszkać. Nie miałem innej rodziny która mogłaby mnie przygarnąć co znacznie ułatwiło wiele spraw. Gabe czasami zachowuje sie jak nadwrażliwa matka ale dba o mnie. Nadal nie znalazł sobie drugiej połówki. Czasem próbuje go z kimś umówić ale najczęściej kończy się po drugiej randce gdzie twierdzą że do siebie nie pasują. Małą gościnną sypialnie przerobił na mój pokój i teraz wygląda jak najzwyczajniejszy pokój nastolatka, duże łózko na środku, szafa w rogu, biurko zaraz pod oknem, kilka półek, nic szczególnego. Nie kupowaliśmy Nero żadnego legowiska bo i tak woli moje łóżko. Strasznie się do niego przywiązałem. Pomógł mi kiedy byłem dzieciakiem a teraz ja staram się pomagać mu kiedy tego potrzebuje. Czasami mam wrażenie że zachowuje się bardziej jak człowiek niż zwierze, szczególnie gdy przyprowadzam do domu swoją potencjalną drugą połówkę, wtedy zachowuje sie jak bardzo zazdrosny człowiek. Na co dzień jest miły, przyjazny ale kiedy kogoś przyprowadzę wstępuje w niego jakiś diabeł zaczyna na tego kogoś warczeć, gryzie go po nogach czasami nawet niszczy buty czy kurtki. Gdy tylko wychodzą, uspokaja się ale przez cały dzień wydaje się być na mnie wkurzony, dopiero na drugi dzień mu przechodzi. Mimo tych kilku denerwujących cech jest cudowny na przykład kiedy jestem smutny siada przede mną i wpatruje się swoimi ciemno szarymi oczami w moje niebieskie odpowiedniczki do póki nie powiem o co chodziło, potem najczęściej się do mnie przytula chcąc pocieszyć. Uśmiechnąłem się jego stronę, zgasiłem lampką nocną i położyłem się spać, w końcu jutro trzeba wstać do tego więzienia potocznie zwanego szkołą.
''Time Skip''
Obudziło mnie lekkie szturchanie. Wiedząc że to Nero obróciłem się w jego stronę i chcialem go przytulić jednak on sie odsunął, zrezygnowany poprostu przykryłem się kołdrą i chciałem spać dalej. Zwierzak widząc moją nie chęć do wstania podszedl do szafki nocnej gdzie leżał telefon, wziął go w pyszczek i powoli kierował sie do drzwi.
- O nie nie nie tym razem nie dam ci wrzucić go do kibla wredoto mała. - powiedziałem szybko się podnosząc by zabrać mu telefon.
Kiedyś jak Nero budził mnie do szkoły a ja nie chciałem wstać wziął mój telefon i wrzucił go do totalety przez co musiałem kupować sobie nowy. Skasowałem powiadomienie o przeoczonym alarmie i poszedłem się umyć. Rozebrany wszedłem pod lecącą wodę. Nie była gorąca raczej letnia. Umyłem się jak zwykle rozmyślając o życiu i innych takich pierdołach. Wyszedłem owinięty ręcznikiem w pasie, otworzyłem szafę i wyciągnąłem z niej czarne spodnie, czerwono-czarną koszule w kratę, chciałem iść się przebrać ale zauważyłem że ten mały czarny diabeł się we mnie wpatruje.
- Czego chcesz zboczeńcu mały? - zapytałem idąc do łazienki.
Przebrany skierowałem się do kuchni gdzie Nero leżał na stole najprawdopodobniej czekając aż dam mu coś do jedzenia. Wciągnąłem składniki na kanapki, zrobiłem sobie przy okazji dając drugą lisowi, to jest kolejna rzecz która trochę go wyróżnia, nie jada jakichś karm czy czegoś takiego tylko podjada to co my jemy. Problemów ze zdrowiem nie ma więc raczej mu to nie szkodzi. Zjadłem śniadanie, spakowałem plecak i udałem się do szkoły zostawiając Nero zamkniętego w domu. Było troszkę chłodno więc zarzuciłem na siebie kurtkę przeciw deszczową. Przeszedłem ten kilometr dzielący dom od szkoły cały czas pocieszając się że dzisiaj jest piątek więc już jutro mam wole. Pierwszą miałem godzinę wychowawczą przez co nie śpieszyłem się, równo z dzwonkiem wszedłem do klasy. Usiadłem w trzeciej ławce pod oknem i czekałem aż nauczyciel sprawdzi obecność żeby każdy mógł się zająć sobą. Nie jestem jakimś wyrzutkiem mam swojego przyjaciela Grega którego dzisiaj nie ma w szkole, dogaduje się z większością klasy ale po prostu nie czuje chęci rozmawiania z nimi więcej niż to konieczne więc do końca lekcji po prostu siedziałem i prawie w ogóle się nie odzywałem. Odwołali nam ostatnią lekcję wiec dość szybko wróciłem do domu. Zamykając za sobą drzwi zobaczyłem ze obok butów Gabe'a stoją też buty Mikego który często do nas przychodzi. Pogłaskałem Nero chodzącego dookoła moich nóg i ruszyłem w poszukiwaniu chłopaków. Usłyszałem jak ktoś odkłada coś na stół w kuchni więc tam poszedłem. Nikt się nie odzywał więc pewnie nie usłyszeli mojego przyjścia.
- I tak będziesz musiał mu to powiedzieć nie odwlekaj na ostatnią chwile. - Powiedział Mike na co stanąłem w miejscu nie do końca rozumiejąc o co chodzi.
- Ale sam wiesz że on wcale nie chce tu ma przyjaciół, szkołę blisko, zna i lubi okolice...
- Tam będzie lepiej dostaniesz lepszą prace, obok domu jest las a młody przecież je kocha poza tym tam będziemy we trójkę. - Nigdy nie chciałem się przeprowadzać więc kiedy zrozumiałem o co chodzi trochę się zdenerwowałem a niewyspanie wcale nie poprawiało sytuacji.
Wszedłem do kuchni zostawiając po drodze plecak przy ścianie po patrzyłem się na dwójkę stojącą na przeciwko siebie
- O Vic nie słysz...
- Przeprowadzamy się? - Przerwałem Mike'owi patrząc na Gabe'a z lekkim wyrzutem.
- Tak. - Odpowiedział krótko rozumiejąc że usłyszałem kawałek ich rozmowy.
- Kiedy? - Zapytałem coraz bardziej zdenerwowany.
- Za 3 dni.
- Heh fajnie że mnie wcześniej poinformowałeś czy coś. - Rzuciłem zdenerwowany. - Ide z Nero nie czekaj z obiadem. - Powiedziałem otwierając drzwi.
- Victor cze... - Kolejny już dzisiaj raz przerwałem mu trzaskając drzwiami za Nero i szybkim krokiem ruszyłem w stronę małej łączki na którą często z nim chodziłem.
Nie lubię przeprowadzek bo poznawanie nowych ludzi zawsze przychodzi mi z trudem. Nie potrafię znaleźć tematów i zawsze wygląda to strasznie nie zręcznie przez co oboje nie utrzymujemy kontaktów. Z nerwów kopałem każdy kamyk po drodze na co Nero spojrzał na mnie zdenerwowany. Może i nie jest to coś za co powinienem się aż tak denerwować jednak zły dzień plus ta nie za ciekawa dla mnie wiadomość skumulowały się w moje zdenerwowanie. Zamyśliłem się wiec nie zauważyłem że wszedłem na ulice. Zobaczyłem jadące auto i Nero wybiegającego przednie jakiś metr ode mnie. Usłyszałem pisk opon i zerwałem się w stronę leżącego lisa.
*Gabriel pov*
Po tym jak Vic wyszedł lekko załamany usiadłem na kanapie w salonie, już za chwilę przyszedł Mike trzymając w ręce jakiś alkohol. Zaczęliśmy pić i w ten oto sposób teraz jesteśmy oboje trochę wstawieni. Mówimy o sobie jakieś mniej lub bardziej interesujące historie co jakiś czas wybuchając śmiechem.
- Ej a ty masz coś czego nigdy mi nie mówiłeś ale bardzo chciałeś? - Zapytał Mike któremu delikatnie plątał się język.
- Właściwie to miałem. - Niby nie chciałem mu tego mówić ale po procentach ludziom przychodzą różne głupie pomysły. - Kiedyś mi się bardzo podobałeś.
- Dalej ci się podobam? - Zapytał ale jego głos wydawał się być bardziej trzeźwy.
- Emm... ja... - Mike ignorując moje żałosne próby wypowiedzenia się zmieszane z zawstydzeniem zbliżył się do mnie. - Mike co ty robisz? - Zapytałem czując jakby cały alkohol ze mnie uszedł.
On jednak się nie odezwał, przysunął się jeszcze bliżej tak że stykaliśmy się czołami i popatrzył w moje oczy jakby szukał pozwolenia na dalszy ruch. Delikatnie skinąłem głową przysuwając się tak że nasze usta były złączone.
*Vic pov*
Kiedy podbiegłem do Nero pierwsze na co zwróciłem uwagę to jego mocno krwawiąca łapka. Wziąłem cienką chustę którą miałem zawiniętą na szyi i obwiązałem jego ranę tak by za bardzo nie krwawiła. Nie przejmując się kierowcą samochodu sprawdziłem czy ma jeszcze jakieś rany i kiedy z ulgą stwierdziłem że są to tylko jakieś drobne zadrapania wziąłem go na ręce prawie biegnąc do domu jednocześnie uważając by nie przysporzyć mu więcej bólu. Już w domu zająłem się jego ranami. Często jako dzieciak biegałem po drzewach więc rany były nieodłączną częścią mojego życia a nie raz było tak że niektóre z nich chciałem ukryć przed Gabe'm przez co wiązanie bandaży przychodziło mi z łatwością. Zmęczonego zwierzaka położyłem na łóżku a sam poszedłem do łazienki by się przebrać w piżamę i umyć, po drodze zerknąłem do salonu gdzie na kanapie spali przytuleni do siebie Gabe i Mike. Przykryłem ich kocem i wyłączyłem telewizor. Umyłem się i wróciłem do pokoju, Nero spał na łóżku, położyłem się z nim i delikatnie go przytuliłem uważając na wszystkie rany. W takiej pozycji zasnąłem szczęśliwy że dalej mogę go mieć przy sobie.
~~~~~~
Ten rozdział miał być wczoraj ale troszkę mi się przysnęło przez co go nie wstawiłam. Trochę się działo w tym rozdziale i mam nadzieje że nie wyszło za bardzo chaotycznie. Gwiazdki, komentarze i w ogóle mile widziane. Miłego dzionka :P
Słówek-1454
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro