nightmare || kuroken
W ostatniej chwili dopadł do drzwi balkonowych i rozsunął je. Wypadł na zewnątrz, wykonał kilka niezgrabnych ruchów w stronę barierki i zacisnął na niej dłonie. Przez paraliżujący jego ciało strach nie czuł nawet zimna, które próbowało wedrzeć się za pomocą lodowatego powietrza i płytek. Nie wiedział, jakim cudem zdołał dotrzeć tak daleko, otworzyć drzwi i nie upaść na podłogę nawet raz.
Liczyło się, że był na zewnątrz.
Wychylił się niebezpiecznie za barierkę, spoglądając na rozświetlone milionami światełek miasto. Nie mógł dostrzec ludzi, samochody stanowiły jedynie jasne punkciki, rozmazane przez łzy, które zaczęły lecieć nieprzerwanie z opuchniętych oczu. Z jego gardła wydobył się zduszony krzyk, a on sam osunął się na płytki, dociskając głowę do prętów barierki.
— Kenma... — Kuroo kucnął obok niego, od razu przyciągając drobne, drżące ciało do swojego. Obaj mieli na sobie jedynie bieliznę, więc brunet pomógł wstać chłopakowi i wprowadził go do środka. Opadli na łóżko, przyjemnie ciepłe i pachnące nimi. — Kenma, kochanie, spójrz na mnie... — Dłońmi ujął mokre policzki Kenmy, który nawet przez moment nie przestał płakać. Zachowywał się, jakby był w amoku i zupełnie nie zdawał sobie sprawy z obecności starszego. Wpatrywał się bez wyrazu przed siebie, kołysząc się lekko. Kuroo westchnął, przysuwając się do niego. Złożył krótki pocałunek na czole chłopaka i zaraz otoczył jego ciało ramionami. — To tylko koszmar. Nie stanie ci się już krzywda, obiecuję. Tu nic ci nie grozi, kochanie... To tylko koszmar...
I choć Kuroo nie wiedział, czego właściwie bał się blondyn, czuł, że bez tego z pewnością uda mu się go uchronić.
Bo chciał. Bo taki był jego niepisany obowiązek.
moje cierpienie to moje shoty
enjoy it
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro