Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

lose it || kuroken

— Kenma.

Pochylony nad taflą wody, myślał, czy wszystko to, co zdarzyło się do tej pory, miało jakikolwiek sens. Czy to, co będzie, było warte tak dużego poświęcenia. Obaj bali się dnia, z którym teraz przyszło im się zmierzyć; strach dusił ich i miażdżył serca, nie pozwalając na ulgę. Nie dzisiaj.

— Przyszedłeś.

Włosy Kenmy były mokre. Woda, w której zanurzył twarz, przyjemnie ochłodziła jego skórę, ale szybko słońce sprawiło, że zrobiło mu się gorąco. Wytarł się ręcznikiem pozostawionym przez służkę i z trudem odwrócił w stronę przybyłego. Kuroo spoglądał na niego, odziany w pancerz dowódcy wojsk cesarskich, wcale nie przypominał tego rozkapryszonego syna władcy, który zawsze powtarzał mu, że płacz związany ze zdartym kolanem, był żałosny prawie tak samo jak zrywanie kwiatów.

— Nie śmiałbym odejść bez pożegnania.

Słyszał, jak starszy ruszył z miejsca. Chrzęst ocierających się o siebie elementów pancerza wycisnął mu łzy z oczu, ale starł je równie szybko jak się pojawiły. Nie był gotów na spotkanie twarzą w twarz z mężczyzną, którego do tej pory podziwiał z daleka, a dzisiaj miał na wyciągnięcie ręki.

Kuroo przystanął, nauczony, że damy muszą same dać znak, oczekiwał, aż Kenma się podniesie, choć nie był damą. Ale zawsze postępowali w ten sposób i żadnego to nie raniło. Kenma zaś zerwał rosnący najbliżej kwiat, tak drobny, że niemal niknący w jego dłoniach i podał go mężczyźnie.

— Gdy wrócisz, będziesz trzymał w rękach setki takich kwiatów — powiedział, spoglądając na taflę wody, zmąconą delikatnym podmuchem wiatru. — Położysz je przede mną i przysięgniesz, że nie odejdziesz już nigdy więcej.

Kuroo uśmiechnął się, choć nie potrafił zrobić tego szczerze. Skłonił się nisko przed Kenmą i odszedł. Brama prowadząca do ogrodu zaskrzypiała za nim i zamknęła się.

Kenma również się uśmiechnął, nieco smutniej niż kilka lat wcześniej, gdy żegnał ukochanego, ale wciąż w uśmiechu tym kryło się tyle samo miłości. I dokładnie tyle samo kwiatów, ile Kuroo obiecywał w listach mu przynieść, spoczęło na jego pomniku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro