Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6 | fantasy | 6 || kuroken

Po pięciu tygodniach nauki i spędzania każdego wolnego czasu w towarzystwie Kuroo, Kenma dowiedział się wielu rzeczy. Być może część z nich nie została nigdy zapisana, albowiem Zwiadowcy i czarodzieje trzymali się od siebie z daleka, co tylko dodatkowo napawało blondyna niewyobrażalną dumą. Mógł być pierwszą osobą, która odkryła u Zwiadowcy drugą energię, energię zagłuszającą zew pierwszej, tej domagającej się rozlewu krwi większego niż powinien być. Ilekroć jednak próbował podjąć ten temat, Kuroo szybko i zręcznie sprowadzał rozmowę na inne tory. Jak gdyby kryło się za tym coś więcej.

Niestety Kenmie dane był również poznać tę przykrą stronę Zwiadowcy. Mężczyzna, gdy tylko odkryto u niego szczególne zdolności i przepływ energii, został zabrany z domu, wręcz wydarty z ramion łkającej matki i już nigdy więcej jej nie spotkał. Nigdy nie nauczył się pisać ani czytać, całe dnie i część nocy spędzał na morderczych treningach, które miały uczynić z niego maszynę do zabijania podległą królowi. Jak wielu Zwiadowców, nie pamiętał z tego okresu praktycznie nic - wspomnienia te zostały skutecznie wyparte przez traumę, jakiej doświadczył, pozostawiony samemu sobie w środku największego lasu na kontynencie, Lasu Pustki, położonego blisko tysiąc kilometrów od królestwa, w którym później miał spędzić całe swoje życie. Nie każdy młodzieniec wracał, jednak, jeśli któryś tego dokonał, zostawał Zwiadowcą i otrzymywał od króla posiadłość, stały dochód i zajęcie. Wszystko oprócz wykształcenia.

Kuroo niechętnie się do tego przyznał. Nim Kenmie udało się od niego wyciągnąć, co faktycznie utrudniało mu indywidualną naukę z notatek blondyna, minęło sporo czasu. Kenma nie miał mu tego za złe, nie rzucał też kąśliwych uwag na ten temat. Po prostu milczał i rozumiał. Nie wiedział dlaczego, działo się to samoistnie, tak, jak samoistnie jego sympatia do Kuroo rosła.

Do ich pierwszego zbliżenia, o ile można było to tak nazwać, doszło na początku szóstego tygodnia nauki, gdy akurat blondyn musiał odwołać lekcję z powodu zbliżającego się, dorocznego zjazdu oficerów, wielmoży, szlachciców, burmistrzów i innych liczących się w królestwie głów, w tym czarodziejów. Kenma więc znalazł w swoich komnatach starannie dobrany, czysty kaftan, w którym miał spędzić cały wieczór. Nie śpieszno mu było jednak do tak szybkiego zjawienia się w sali balowej, z której dochodziły już odgłosy brzdąkania na lutni, wesołych rozmów, uderzania kielichem o kielich i zapachy pieczeni, pieczywa, przypraw i wina, które z pewnością lało się strumieniami. Kozume Kenma znany był nie tylko z ogromnej inteligencji i szczególnych zdolności magicznych, ale też i ze spóźnialstwa. Nie zależało mu na uwadze innych, na zrobieniu spektakularnego wejścia - po prostu nie chciało mu się iść.

Narzucił na siebie osłonę, by nikt nie mógł go zobaczyć i jednocześnie wyczuć jego energii. Przemknął szybko do części zamku przeznaczonej dla klasy robotniczej, gdzie, jak doskonale wiedział, na czas nieokreślony, mieszkał Kuroo. Zastał go w łazience, wyciągniętego w wannie z twarzą wykrzywioną błogością. W powietrzu unosił się gorzki zapach ziół, w których Kenma kazał mu się myć. Sprzyjało to czerpaniu energii i pozwalało na dłuższe zachowanie młodości skóry, czego oczywiście mu nie powiedział.

- Zmywasz z siebie krew niewinnych? - zapytał, przerywając osłonę. Kuroo popatrzył na niego zaskoczony, odruchowo przyciągając nogi do ciała. Nie zdążył jednak umknąć przed wzrokiem blondyna, który usiadł na krawędzi wanny, bose stopy wsuwając do gorącej wody.

- Nie przesadzasz nieco z... - zaczął, ale zaraz urwał, gdy Kenma niby przypadkiem, zataczając nogą kręgi w wodzie, uderzył go w prawy pośladek. - Nauczyciel molestuje ucznia. Pedofilia, psia mać.

- Pedofilia? A czy ty przypadkiem nie jesteś starszy ode mne...? - Kenma uniósł brwi, ponownie dotykając jego pośladka, tym razem jednak zrobił to z pełną premedytacją, rumieńce na twarzy mężczyzny, które ten próbował ukryć, odwracając głowę, sprawiały mu niemałą satysfakcję.

- To nie ma znaczenia. Od pięciu tygodni jestem skazany na twoje towarzystwo niemal w każdym aspekcie mojego żywota, daj mi się chociaż umyć pogrożony w samotności - warknął, zaciskając szczękę. Kenma obserwował, jak mięśnie jego twarzy napinają się, nadając ostrości rysom. Poczuł uścisk w brzuchu, uścisk, którego nie czuł od dawna.

- Mam rozumieć, że moje towarzystwo ci przeszkadza...? - zapytał, odwracając głowę w bok, by Kuroo nie mógł dostrzec jego miny.

- Tak długo, jak nie przekraczasz granicy mojej przestrzeni osobistej, twoje towarzystwo jest znośne - powiedział Zwiadowca, wyraźnie spuszczając z tonu. - Obraziłeś się...? - zapytał, gdy Kenma nie odpowiedział i nie poruszył się.

Blondyn usłyszał tylko plusk wody i już po chwili na jego twarzy, włosach i ubraniu wylądowała znaczna część wody.

- Ej! - wykrzyczał, jednak nie dane mu było dokończyć, bo Kuroo kolejny raz oblał go wodą. - Idiota - warknął, stając na zimnych kafelkach podłogowych, w znacznym oddaleniu od wanny. Pocierał oko, do którego dostała się woda z ziołami, drażniąc je. - Jest milion lepszych sposobów na zaproszenie kogoś do wspólnej kąpieli...

- Ja nikogo nie zapraszałem - powiedział Zwiadowca. Blondyn odwrócił się w jego stronę.

- Co nie zmienia faktu, że zaproszenie zostało przyjęte - odparł tylko i nie czekając na cokolwiek, zrzucił wszystkie swoje ubrania na podłogę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro