Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25

Wstałam około 7:00.
Ogarnęłam się i spakowałam. Następnie poszłam do szkoły.

- Cześć. Masz może zadanie z matmy? - spytała Sara.

- Jasne, masz - powiedziałam i podałam jej swój zeszyt.

- Podobno dzisiaj mamy zastępstwo z jakimś nowym nauczycielem - powiedziała.

- O serio? A na jakiej lekcji? - spytałam.

- Na historii - powiedziała z uśmiechem.

- OK. Mam nadzieję, że pani będzie dłuuuugo chorować - powiedziałam.

- A ja mam nadzieję, że nowy nauczyciel nie będzie surowy - stwierdziła.

- Dobra, to chodźmy - odparłam.

Poszłyśmy na geografię. Potem była matematyka, a zaraz ma być historia. Och jak ja nienawidzę szkoły.

Na szczęście jest teraz długa przerwa.

Nagle przede mną stanął Ass.

- No nie. Znowu ty? - powiedziałam z irytacją w głosie.

- Tak, to znowu ja. Chciałem ci tylko powiedzieć, żebyś uważała na tego nowego nauczyciela - powiedział i poszedł.

Dobra...... To było dziwne.
Pewnie Ass miał już lekcje z tym nauczycielem i uznał, że jest nie normalny ( zresztą jak każdy nauczyciel ).

Zadzwonił dzwonek.
Ustawiliśmy się pod klasą.

Podszedł do nas jakiś mężczyzna.
Był wysoki, miał brązowe włosy i szare oczy.

Otworzył klasę i stanął w drzwiach. Kiedy wchodziliśmy do klasy, mierzył każdego ucznia wzrokiem.
W momencie, w którym ja przechodziła obok niego, zauważyłam, że ma w ręcę brązową książkę. Znam ją!

- Czyta to pan? - spytałam.

Nauczyciel spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Jak byłam młodsza to czytałam tą książkę chyba ze sto razy dziennie. Od zawsze podobały mi się teorie o istnieniu magicznych stworzeń - powiedziałam.

- Znajoma mi poleciła - powiedział nauczyciel.

Ogólnie to nazywa się ,,Księga magicznych stworzeń". Jej autor jest przekonany o istnieniu magicznych istot. Opisuje jaki prowadzą tryb życia, co jedzą i jakie mają moce. W sumie opisuje wszystko. Ta książka, to taka moja fascynacja z dzieciństwa.

- A pan wierzy w teorie autora tej książki? Myśli pan, że magiczne stworzenia istnieją? - spytałam.

- One istnieją! To jest udowodnione! - wtrąciła się Sara.

Przewróciłam oczami.

- A ona jak zawsze swoje - powiedziałam.

Nauczyciel dziwnie na nas patrzył.

- Dobra dziewczyny, ja uważam, że autor miał bujną wyobraźnię - powiedział nauczyciel.

- Też tak uważam - dodałam i weszliśmy do klasy.

Na początku nauczyciel mówił trochę o sobie. Że nazywa się Harry Williams i tak dalej.

- A dlaczego nie ma pani Wertor? (Naszej pani z historii) - spytał Leon.

- No cóż słyszałem różne teorie.
- zaczął nauczyciel.

- A czy to prawda, że pani zwolniła się ze szkoły na zawsze? - spytała Lucy.

- Tak to prawda. Podobno miała dość wszystkich uczniów. Niektórzy mówią też, że...............
- zaczął nauczyciel - ......zaszła w ciążę.

I tu nagle wszyscy wybuchnęli śmiechem. Ja też. Czemu?
Bo pani Wertor ma ponad 50 lat!

Ten nauczyciel ma wspaniałe poczucie humoru.
Już ma u mnie wielkiego plusa.
Nie wiem o co chodziło Ass'owi.
Pan Williams jest super!!!

Lekcje minęły mi bardzo szybko.
Właśnie stałam przy szafce i zmieniałam obuwie, kiedy podszedł do mnie Matt.

- Jak to zrobiłaś? - spytał.

- Ale co? - odparłam.

- Wiesz co! - stwierdził.

- Nie wiem! - powiedziałam.

- Wiesz! Kto cię nauczył telekinezy? - spytał.

- Aaaa, o to chodzi. Kolega mnie nauczył.

- Ten wampir? - spytał.

- Wampiry nie istnieją, ale jeśli ci chodzi o mojego chłopaka, który uratował mnie przed tobą na korytarzu, to tak - odparłam.

- Masz chłopaka? - spytał zdziwiony.

- Nie? - powiedziałam ironicznie.

- Chodzisz z wampirem? Na prawdę? Przecierz to głupie! - stwierdził.

- Sam jesteś głupi. I mówię po raz kolejny : WAMPIRY   NIE ISTNIEJĄ!!! - powiedziałam.

- To myślisz, że jak udało ci się użyć telekinezy? - spytał ironicznie.

- Normalnie. Zrobiłam nacięcie z tyłu głowy, ono się zarośło, a ja umiałam użyć telekinezy. To normalne jak dla wampira na 25 poziomie. Proste do zrozumienia! - powiedziałam i wyszłam ze szkoły, zostawiając go zdziwionego na środku korytarza.

Szkoda, że nie widziałam jego miny. Na pewno była ,,piękna".

Wiem, to dziwne tak upierać się, że wampiry nie istnieją, a potem tak prosto z mostu przyznać się, że jest się wampirem. No, ale cóż.
Cała ja.

Poszłam do domu, a tam rozkoszowałam się kąpielą w swoim jacuzzi.
Och, jak faaaaaajnieeee.

Po jakiejś godzinie wyszłam.

Przynajmniej wyprowadzenie się do kuzyna ma jakieś plusy.

Nagle zadzwonił mój telefon.

- Halo? - odebrałam.

Dlaczego ja nigdy nie sprawdzamy kto dzwoni?

- Cześć, Lisa - powiedział Drako
- możemy się spotkać?

- Zależy po co i gdzie - odpowiedziałam.

- W lesie, musimy obgadać parę spraw - poinformował mnie.

- OK, to widzimy się za godzinę - powiedziałam.

Zjadłam obiad i poszłam do lasu.
Drako już tam na mnie czekał.

- Cześć, to o czym chciałeś pogadać? - spytałam.

- O tym, dlaczego nie było mnie dzisiaj w szkole - powiedział.

- No to słucham - odparłam.

- Nie wiem czemu, ale ostatnio w okolicy kręcą się Łowcy, czyli osoby, które polują na magiczne stworzenia i mogą je z łatwością wyczuć - oznajmił.

- Wiem, co to Łowcy - powiedziałam.

- Ale skąd? - spytał zdziwiony.

No i musiałam mu opowiedzieć o tej całej sytuacji z Ass'em.
Trochę się wkurzył. Dobra, żartuje - trochę, to za mało powiedziane.

- Chcesz powiedzieć, że masz moce wszystkich magicznych stworzeń? - spytał.

- W sumie, ja uważam inaczej. Tylko Ass tak twierdzi. Ja myślę, że on sobie to wszystko wymyślił
- odparłam.

- Ale to by się zgadzało! Nie dziwię się, że Łowcy są w pobliżu! - powiedział.

- Ale co przybycie łowców miało wspólnego z tym, że nie przyszedłeś do szkoły? - spytałam.

- Ty nic nie rozumiesz! Jakiś łowca jest w naszej szkole! Chyba jest jakimś uczniem! - powiedział.

- Może to Matt?!!! - stwierdziłam.

- Nie....raczej nie. Wampiry od 30 poziomu wyczuwają łowców. Więc to na pewno nie jest Matt. Trzeba się popytać o jakichś nowych uczniów - powiedział.

- Na mnie nie licz - powiedziałam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro