Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41

Wyszłam całkiem zdezorientowana z mojego pokoju.

Czy te zagadki nigdy się nie skończą?
Wszystkie tajemnice, które cały czas zawracają mi głowę i utrudniają coraz bardziej moje życie kiedykolwiek się rozwiążą?

Sama już nic nie wiem...

Och, i jeszcze Lloyd miał mi coś powiedzieć. Zupełnie o tym zapomniałam!

Ale chyba już nie jest przygnębiony. Potem normalnie się zachowywał... a skoro już wszystko jest w porządku ,to na pewno nie muszę koniecznie wiedzieć, co chciał mi powiedzieć?

Nadal jednak szłam zamyślona korytarzem.

Tyle problemów... tata, sumienie, moc do opanowania. Przynajmniej pełnię możliwości osiągnęłam. Będzie już trochę łatwiej iść mi z nauką. No i oczywiście Kai... moje problemy miłosne też poszły w dobrą stronę. Wreszcie nie muszę niczego ukrywać.

Nagle poczułam, że się z kimś zderzam.

Oczywiście, jak na zawołanie, tym kimś jest Kai.

- Co tak dumasz? Jeszcze sobie krzywdę zrobisz - zażartował.

- Nie... wiesz, ja... ostatnio mam dużo problemów na głowie - wyjaśniłam i podrapałam się lekko po głowie.

Chłopak wydawał się być wybity z tropu.

- Jakich problemów?

- No wiesz, ech, tata wciąż milczy i jeszcze...- Chciałam powiedzieć o sumieniu. Na szczęście w ostatniej chwili ugryzłam się w język.- Lloyd chciał mi coś powiedzieć, ale nie wiem, co.

Władca ognia na dźwięk imienia zielonego ninja, zmarszczył brwi i wyglądał na nieco złego.

- Czy... powiedziałam coś nie tak?- spytałam, zdezorientowana jego reakcją.

Popatrzył na mnie.

- To raczej nie jest nic ważnego. Nie przejmuj się tym. Jeśli chcesz, mogę z nim o tym porozmawiać - zaproponował, a mi omal szczęka nie opadła.

On chce załatwić sprawę za mnie? Co?
Z jednej strony, pozwoliłabym mu, ale... z drugiej, to przecież mi Lloyd chciał wyjawić ważną dla niego rzecz.

- Sama nie wiem...

- Masz dużo problemów, prawda? Zajmę się tym. W końcu Lloyd to mój przyjaciel - Na jego twarzy wpłynął uśmiech.

- No... dobrze - zgodziłam się.

Kai pocałował mnie w czoło i odszedł.

- Ach, właśnie! Miałem ci powiedzieć, że Jay i Cole chcą znowu obejrzeć wieczorem razem jakiś film!- powiedział, oddalając się.

- Dobrze - powiedziałam nadal nieco zdziwiona jego zachowaniem.

Tak chętnie chciał to załatwić? Czy to nie było trochę dziwne?

O czym ja myślę? Po prostu chciał być miły.

Przecież jesteśmy razem.

Weszłam do kuchni napić się czegoś i przy okazji spotkałam tam Jay'a grzebiącego w lodówce.

- Cześć - powiedziałam w jego stronę. Chłopak natychmiast zerwał się na równe nogi.

Popatrzył na mnie przestraszony, po czym odetchnął z ulgą.

- Myślałem, że to Cole.

Uniosłam jedną brew do góry.

- Co znowu przeskrobałeś?

- Jeszcze nic - odpowiedział ze swoim tajemniczym uśmieszkiem na twarzy i wrócił do plądrowania lodówki.

- Jeszcze?- spytałam podejrzliwie.

- Mam taki plan... wiesz, Cole teraz śpi, więc chcę mu zrobić małą niespodziankę - wyjawił i położył bitą śmietanę na blacie.

- Och, Jay, czy ty się nigdy nie nauczysz?- Pokręciłam głową z dezaprobatą.- Źle to się dla ciebie skończy i ty dobrze o tym wiesz.

- E tam... będzie fajnie. Nie raz robiłem coś podobnego - Zaśmiał się.- Chodź ze mną - zaproponował.

Czy ja się nie przesłyszałam?

- Heh, nie dzięki. Wolę pożyć jeszcze z parę dobrych lat - odmówiłam i chciałam wyjść, ale wpadłam na Cole'a, który wyglądał na dopiero co obudzonego.

- A niech to!- krzyknął Jay i rzucił śmietaną w naszą stronę.

Ja w porę zareagowałam i udało mi się uniknąć uderzenia. Mistrzowi ziemi jednak się nie poszczęściło i dostał nią prosto w twarz.

- JAY!- Wrzask Cole'a było słychać w prawie całym klasztorze.

- No cóż... ten tego... ja muszę już iść, więc... pa!- powiedział szybko i zanim czarny ninja zdążył cokolwiek zrobić, jego już nie było.

- Cóż, prawdziwy z niego ninja - stwierdziłam żartobliwie. Twarz chłopaka rozchmurzyła się nieco. W końcu nie wytrzymał i parsknął śmiechem.

Uśmiechnęłam się zwycięsko pod nosem.

Cole podszedł do lodówki i zaczął w niej szperać.

- Podobno z Jay'em chcieliście obejrzeć jakiś film - Chwyciłam jabłko w dłoń i ugryzłam kawałek.

- No... mówił, że chce spędzić z nami czas i... coś tam, coś tam - Czarnowłosy był nieco zajęty szukaniem czegoś do jedzenia.

Zamknął lodówkę, a w jego rękach ujrzałam żeberka.

Widać lubi jeść.

- To może ja i Nya wybierzemy film? Ostatnio wy to robiliście. Nawet przyrzekliście, że następnym razem obejrzymy coś od nas - mówiłam, obracając w dłoniach nadgryzione jabłko.

- Tylko ahmhsbdmmmms sshsksssnnnn - Zaczął przeżuwać mięso.- hsmmmmhdhmn, dobra?

Popatrzyłam na niego jak na wariata.

- Blah, blah, blah... powtórz, bo cię nie zrozumiałam.

- Mówię, żebyście nie wybrały żadnego babskiego romansidła.

- Oj, weź. Przesadzasz. Romansidła są fajne. Wiesz... mają sidła - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.

- Ha, ha... bardzo śmieszne. Idźcie już wybierać ten film.

Zaśmiałam się krótko i wyszłam z kuchni, jedząc po drodze jabłko. Dotarłam przed drzwi Nyi i, oczywiście, zapukałam. Po chwili mogłam swobodnie wejść do środka.

- Wybieramy film - oznajmiłam przyjaciółce i wrzuciłam ogryzek do kosza.

- A to ci niespodzianka - mruknęła pod nosem i popatrzyła na mnie, odkładając telefon na biurko.

- Obiecali nam. Więc... co planujesz?

- Ja już wiem co - powiedziała. Na jej twarzy wtargnął złowieszczy uśmiech.

Chłopcy, szykujcie się.

*
Razem dumne weszłyśmy do salonu, gdzie wszyscy chłopcy już na nas czekali. Natychmiast skupili swój wzrok na nas.

- A więc... po krótkiej naradzie postanowiłyśmy, że - Trzymałam napięcie.- obejrzymy Królową Zachodu.

- Co? No nie... widziałem zwiastun. Ten film jest do kitu - powiedział zawiedziony Jay i skrzyżował ręce na piersi.

- No właśnie, podobno strasznie nawalili z reżyserią - dodał Kai.

- Z efektami specjalnymi też się zbytnio nie popisali - odezwał się Zane.

- Czemu już skreślacie ten film, skoro jeszcze go nie widzieliście? Najpierw obejrzycie, a później oceńcie - doradziłam.

- Wszyscy, którzy to oglądali zjechali ten film - zabrał głos czarny ninja.

- Bo to hejterzy. Teraz macie oglądać i nie marudzić - rozkazała Nya i włożyła płytę do odtwarzacza, na co chłopcy głośno jękneli.

Dosiadłam się do Kai'a, który siedział na kanapie. Nya zajęła miejsce koło Jay'a leżącego na podłodze i opartego o poduszkę.

- Podobno nawalili z reżyserią - powtórzyłam słowa czerwonego ninja, udając jego głos.

- Ej, nie mam takiego głosu - zaprzeczył.

Prychnęłam i przytuliłam chłopaka. Jego ręka po chwili znalazła się na mojej talii.

W połowie filmu miałam dziwne wrażenie, że ktoś ciągle na nas patrzy. Chciałam niezauważona zobaczyć, kto to i kątem oka spojrzałam w tamtą stronę. Okazało się, że to Lloyd wciąż się w nas wpatruje.

To nie był normalny wzrok... w jego oczach było widać zazdrość. Nie wiedziałam, skąd to wiem, po prostu to czułam.

Nieoczekiwanie po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

Kai natychmiast to wyczuł.

- Hej, zimno ci?- spytał troskliwie.

- Ech... nie. Czasem tak mam. Nieważne - Uśmiechnęłam się do niego. Pocałował mnie delikatnie w usta i wróciliśmy do oglądania filmu.

Wciąż jednak czułam na sobie wzrok.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro